96
Liv wygląda na zadowoloną z bycia przytulaną przez ojca. Nie okazuje tego, ale boję się, że mu ulegnie i z nim pojedzie. A wtedy to już łatwo jej nie odzyskam, a naprawdę nie mam ochoty na otwarty konflikt z Harrym.
− Nic nie mówiłeś, że mnie odwiedzisz. A mama i Adam też przyjechali? – pyta rozglądając się na boki. Oczywiście, że ich nie przywiózł. Pewnie zaraz zacznie ją namawiać do powrotu do rodziny.
− Mama nie uważała by było tu wystarczająco bezpiecznie dla Adama. A on bardzo za tobą tęskni, cieszy się też, że zostanie wujkiem.
− Ja też bardzo za nimi tęsknię – odzywa się Liv smutnym tonem. Jestem w stanie zrobić dla niej wszystko, ale na pewno nie to.
Moja ukochana zostanie ze mną. To nie się nigdy nie zmieni.
− Mamy bardzo duży dom, a oni zawsze będą tu mile widziani – wtrącam, a Liv na chwilę na mnie spogląda.
Zbyt krótko bym zauważył czy nadal jest na mnie wkurzona.
− Proszę cię byś wróciła ze mną do domu – zaczyna Harry kompletnie ignorując to co wcześniej powiedziałem. – Przynajmniej na jakiś miesiąc. Jest nam bardzo trudno do tego przywyknąć. Kochanie – kładzie dłoń na jej policzku.
Mam ochotę go po tym wypierdolić z mojego domu, ale niestety nie mam takiej możliwości. Jakby Liv coś takiego zobaczyła to na pewno by wyszła razem z nim.
Jedyne co mogę to stać i patrzeć jak on próbuje mi ją zabrać.
− Teraz tu jest mój dom – na te słowa mojej żony nie umiem powstrzymać uśmiechu.
Zbliżam się do nich, bo nie mam zamiaru czekać aż on znowu zacznie ją przekonywać. Mimo wszystko lepiej nie kusić losu.
− Widzisz moja piękna jest zadowolona z naszego wspólnego życia.
Obejmuje ją w pasie.
− Chris jednak pewnie z tobą pojedzie. Widać, że się tu nudzi, ciągle na coś narzeka – oznajmia Livia. Mam nadzieję, że przy okazji pozbędę się teź Christiana. I nie będę musiał już znosić jego humorów.
On przez cały czas próbuje mnie wyprowadzić z równowagi.
− Wolę by miał na ciebie oko, przynajmniej będę odrobinę spokojniejszy
Pov Livia
Siedzę z tatą w ogrodzie, z trudem udało mi się namówić Nero by zostawił nas samych. Kilka razy mówił, że z chęcią nam potowarzysz, ale ja widzę, że tata ma ochotę spędzić trochę czasu jedynie ze mną.
− Spróbuj przekonać mamę żeby przyjechała razem z Adamem – mówię i biorę łyka soku.
− Sam wolę by tu nie przyjeżdżała. Po ostatnim razie o mało co jej nie straciłem. Proszę przemyśl jeszcze powrót do domu. Mama na pewno by wiedziała jak najlepiej o ciebie zadbać. Ja tak samo.
Z wielką ochotą wróciłabym do domu, ale nie potrafię sobie także wyobrazić zostawienia Nero. Owszem on czasem wyprowadza mnie z równowagi, ale go kocham. Pragnę z nim być.
− Dobrze wiem, że Nero nie jest u nas mile widziany i to rozumiem, ale nie mogę go zostawić. Kocham go, a i potrzebuję ojca dla swojego dziecka.
− To jedynie miesiąc.
Nie zostawię Nero na cały miesiąc. Przez ten czas zamartwiałabym się, że mój mąż robi jakieś głupoty przez które może popaść w kłopoty.
− Za długo.
− To weź go ze sobą. Postaram się jakoś go ignorować – mówi zrezygnowany.
− A mama? – przypominam.
− Uzgodniliśmy, że w ostateczności damy radę go znieść. Nie będzie to nic przyjemnego, ale co poradzić, dla ciebie jesteśmy gotowi na wiele – uśmiecham się na słowa taty.
Taka opcja już mi się podoba.
− Spróbuje go przekonać.
− Wydaj mu po prostu polecenie i leć się pakować – wstaje i składam pocałunek na policzku taty.
Nero po prostu nie może mi odmówić.
Liczę na waszą opinię i już niedługo chyba będziemy kończyć to opowiadanie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top