89
Nero nadal leży z głową na moim brzuchu. Nadal jestem pozytywnie zaskoczona jego reakcją. Ucieszył się, że zostaniemy rodzicami.
Gładzę dłonią jego czarne jak smoła włosy.
− Zaraz zadzwonię i umówię ci na jutro wizytę u ginekologa. Byłaś już wcześniej u lekarza? – pyta.
− Nie. Wujek dowiedział się od taty, że skończył mi się termin zastrzyka antykoncepcyjnego i kazał zrobić test. Gdyby nie to, to w życiu bym się nie domyśliła. Nie miałam żadnych objawów.
Bez te wszystkie wydarzenia na pewno bym nie zauważyła, że spóźnia mi się okres.
− No to trzeba cię dokładnie przebadać skarbeczku. Muszę mieć pewność, że wszystko jest w porządku – podnosi się, a następnie chwyta moją twarz w swoje dłonie i składa delikatny pocałunek na moich ustach. – Moja cudowna żona.
− Myślałam, że wolałbyś na początku trochę się zabawić, a nie od razu ładować w pieluchy. Ja sama nie mam pojęcia co zrobię i jak się zachowam. To będzie żywa istota, a ja nigdy nawet psa nie miałam – tata zawsze twierdził, że zbyt szkoda mu zwierząt by narażać je na mieszkanie w naszym domu.
− Daj spokój Liv, tyle ludzi mają dzieci i jakąś sobie radzą, więc my także damy sobie radę.
Nagle dociera do mnie podniesiony głos Tary, która najwyraźniej się z kimś kłóci. Nero wstaje i wychodzi z naszej sypialni. Ja wkładam bluzkę, bo mój mąż chciał mieć bezpośredni kontakt z moim brzuchem i także idę do salonu.
I tam właśnie zauważam mojego tatę. Mogłam się spodziewać, że tu przyjdzie.
− Liv chodź, bo już będziemy wracać do domu – mówi patrząc jedynie na mnie.
− Dalej nie zauważyłeś, że to jest teraz jej dom. To moja żona, więc to chyba normalne, że zostaje ze mną – komunikuje Nero spokojnym i opanowanym głosem. To jednak i tak działa rozdrażniająco na mojego ojca.
− Z tego co mi wiadomo to ty zmusiłeś ją do tego ślubu, więc nie ma on żadnej mocy. Moi prawnicy z łatwością go unieważnią dzięki czemu nie będzie trzeba nawet przeprowadzać rozwodu. Zostaw Liv w spokoju, a obiecuję, że utrzymasz to co masz teraz. Nie zrobię nic by ci to odebrać.
− To co mam zawdzięczam tylko sobie – oznajmia pewnie mój mąż.
Czemu on musi nawet w takiej chwili prowokować?
− Beze mnie nadal byś był nikim! Dobrze o tym wiesz i dlatego wziąłeś się za moją córkę.
− Tato – zaczynam i do niego podchodzę. – Ja naprawdę chcę tu zostać. Przecież wiesz, że noszę jego dziecko.
− Dziecko jest twoje, a my ci z nim pomożemy. On ci nie jest do niczego potrzebny.
− Jesteś wściekły, bo ona mnie kocha i do mnie sama wraca. Ty ciągle musiałeś zmuszać Victorie do tego by z tobą była. Nie pozwolę byś zniszczył moją rodzinę.
− Ty właśnie niszczysz moją – tata coraz bardziej się denerwuję.
Cholernie nie podoba mi się ta ich kłótnia. Kocham ich obu i chciałabym mieć ich wszystkich przy mnie.
− Nigdy z was nie zrezygnuje – mówię do taty zwracając tym jego uwagę na mnie. – Będziemy bardzo daleko od siebie, ale obiecuję, że będę was odwiedzać jak najczęściej się tylko da. Chcę by moje dziecko znało swoich dziadków i wujków.
Jeszcze bardziej zbliżam się do taty i się do niego przytulam.
Nie chcę się z nim kłócić, ale nie zrezygnuje także z Nero. Jeśli bym to zrobiła, to wiem, że przez całe życie żałowałabym tej decyzji.
− Nie chcę byś z nim została.
− A ja nie chcę się z tobą rozstawać, ale Nero też nie zostawię.
Niestety tu nie ma idealnego rozwiązania, które zadowoli wszystkich.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top