86


Chris wpatruje się we mnie milcząc. Nie wygląda na złego ani zadowolonego. Pewnie zastanawia się jak to wpłynie na nasze życie.

− To pewne czy tylko twoje podejrzenia? – pyta dalej się we mnie wpatrując.

− Wujek zmusił mnie bym zrobiła test i tak mam pewność, że jestem w ciąży – brat do mnie podchodzi i obejmuje. Nie prosiłam go o to, ale on doskonale wyczuł, że właśnie teraz tego potrzebowałam.

− Jestem pewien, że w domu każdy się z tego ucieszy. Ojciec nie raz powtarzał, że wiele by dał byśmy na zawsze pozostali mali. A ty mu teraz dasz wnuka. Będzie szczęśliwy tak samo jak mama – Chris stara się mnie pocieszyć, ale niestety do końca tak nie będzie.

Urodzę dziecko Nero, którego obecnie każdy w mojej rodzinie nienawidzi. No może poza mną.

− Jak ty to sobie wyobrażasz? Nie będę mogła być jednocześnie z wami i Nero.

− To z niego zrezygnuj! – wtrąca szybko i się ode mnie odsuwa spoglądając mi prosto w oczy. – On nie musi o niczym wiedzieć. Powiedź mu, że nie chcesz już mieć z nim nic wspólnego i wracajmy wszyscy do domu. Rozwód da się załatwić bez twojego udziału. A ja przysięgam, że ci we wszystkim pomogę, będę się zajmował maleństwem, ale błagam nie zostawiaj mnie.

Nagle słyszę dźwięk otwierających się drzwi, więc nic nie mówię.

Kurwa Nero musiał bardzo szybko jechać.

− Mam już twoją bułkę kochanie, a także wiele więcej – wchodzi z białą papierową torbą z jakimś logo. – Zaraz zrobię ci kawę kochanie chyba, że wolisz coś innego.

− Liv chciałaby wreszcie jechać do mamy, ale ty jak zwykle masz gdzieś to co ona czuję. Potrafisz ją jedynie krzywdzić! – Chris trochę przesadza z tą swoją złością. Wiem, że się martwi, że go zostawię i zostanę z Nero, ale złość może sprawić tylko to, że Nero nie będzie chciał nas stąd wypuścić.

− Jak chcesz to możesz jechać do Victorii, ale Liv tu na razie zostanie.

− Liv dopiero co mówiła, że chce się ciebie pozbyć ze swojego życia. Papiery rozwodowe da się szybko przygotować i od razu można to załatwić.

To, to jest już przegięcie ze strony Chrisa. Mimo wszystko on nie ma prawa aż tak ingierować w moje życie.

− Wszyscy sądzicie, że wiecie lepiej ode mnie – mówię wściekłym tonem. – Od pewnego czasu każdy stara się podejmować za mnie decyzje. Nie zgadzam się na nic takiego!

Tata i Chris całe życie mnie osaczali. Teraz jeszcze doszedł do nich Nero przez co mam już tego dość.

− Oczywiście kochanie, zgadzam się z tobą. Nikt nie ma prawa wtrącać się w nasze małożeństwo.

− Ty też nie dajesz mi żadnej przestrzeni – oznajmiam Nero patrząc mu prosto w oczy. – Teraz pojadę do mamy i sama jeszcze nie wiem co będzie dalej.

***

Szybkim krokiem przemierzam szpitalny korytarz. Tak bardzo nie mogę się doczekać aż wreszcie zobaczę moją mamę.

Wchodzę do jej sali i zauważam, że jest już ona w pełni ubrana. A tata siedzi obok niej na krześle.

− Liv – mówi z uśmiechem na ustach, a ja szybko zmierzam w jej stronę i się przytulam. – Tak bardzo za tobą tęskniłam kochanie. I się bałam.

− A ja to co – słyszę tatę i chwilę później obejmuje nas obie.

Nie mam pojęcia jak długo tkwimy w tym uścisku, ale jak już się od siebie odsuwamy to tata daje mi szybkiego buziaka w policzek.

− Mieliśmy zaraz po ciebie jechać – odzywa się tata. – Ale skoro już jesteś to musimy tylko poczekać na Chrisa i wsiadamy w samolot. Czas opuścić to przeklęte miasto.

Tylko ja nie jestem pewna czy tego chcę.


Liczę na waszą opinię

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top