8
Jestem przestraszona zachowaniem taty, a Nero wydaje się w ogóle tym nie przejmować. Siedzi w tym samym miejscu i nawet nie stara się tłumaczyć.
— Harry odłóż broń, dopiero co sobie wyjaśniliśmy ci dokładnie miało miejsce — zaczyna mama i wstaję, a następnie podchodzi do taty. — Livii nic nie jest. Musimy usiąść i wszystko sobie na spokojnie wyjaśnić.
— Trzeba go zabić, nikomu nie wolno krzywić Liv — odzywa się mój brat. Szkoda, że nie pomyślał o tym jak skręcił mi nadgarstek.
— Zgadzam się — odpowiada spokojnie brunet. — Już przeprosiłem Kitty nie i powiedziałem, że może mnie zabić jeśli ma na to ochotę. Ona jednak powiedziała, że nie chce mojej śmierci. Dlatego nie palnę sobie w łeb, bo nie chcę by malutka była smutna.
— Przestań tak mówi o mojej córce! — wrzeszczy tata, a mama próbuję odebrać mu broń. Ja także się podnoszę i staje tak by być na pierwszej linii strzału. Tata w takiej sytuacji na pewno nie odda strzału.
— Chris jak zwykle przesadza, więc nie ma co robić tragedii.
— Przesadzam? — pyta mój brat i zbliża się do mnie. Patrzy mi prosto w oczy tym przepełnionym bólem wzrokiem. — Bałaś się. Ty rzadko kiedy się boisz, a ja czułem jak bije ci serce ze strachu. A pomyślałaś może co ja czułem jak zobaczyłem co on ci robi. Chcę by on umarł, zrób to dla mnie, dla nas.
— Kitty — czuję dłoń Nero na moim ramieniu. — Jeśli chcesz by taka była moja kara to ja się nie sprzeciwiam. Już mówiłem, że wolę umrzeć niż ty miałabyś mnie nienawidzić lub co gorsza się mnie bać.
— Nie! — krzyczę, bo jak mówię normalnie to nikt nie chce mnie słuchać. — Tato dobrze wiesz czym się zajmuje, codziennie sporo ryzykuje, więc chwilowe obezwładnienie nie robi na mnie żadnego wrażenia. A poza tym to nie traćmy czasu na głupoty, bo musimy zaplanować co będziemy robić jutro. Mam nadzieję, że nie zapomniałeś, że spędzamy go razem — jeszcze nigdy tak się nie cieszyłam z dnia z ojcem.
Tata opuszcza pistolet i ciągle na mnie patrzy.
Zbliżam się do niego, a on przyciąga mnie do siebie i mocno przytula.
— To jest ostatni raz kiedy pozwalam żyć komuś co cię skrzywdził, następnym razem nie ważną kto to będzie i tak zginie — mówi ściszonym głosem tak bym tylko ja mogła go usłyszeć.
Pov Victoria.
Livia zabiera Harry'ego, a Chris z naburmuszoną miną idzie na górę. Zostaje sama z Nero i dobrze, muszę wyjaśnić z nim tą sytuację. To, że Liv urobiła Harry'ego to nie znaczy, że ja odpuszczę Nero.
— Masz szczęście, że Liv zawsze umiała sterować ojcem — sama nie raz wykorzystałam córkę by przekonać do czegoś mojego upartego męża.
— Nikt nie potrafi się jej oprzeć — oznajmia i znowu się rozsiada.
— Tak. Powódź mi lepiej jak to było naprawdę.
— Już mówiłem, trochę ją ściągnąłem tym sznurem, ale zaraz na pewno bym się spostrzegł, że to Kitty — dreszcz przebiega przez moje ciało. Moja córka nie powinna przez to przechodzić. — Nigdy bym jej nie skrzywdził, wiesz to przecież.
— Minęło już dziesięć lat, więc niczego nie jestem pewna.
— To Harry mnie stąd odesłał, nie pozwolił też dzwonić do Kitty na jej urodziny i święta. Nie mam swoich dzieci, ale pokochałem twoje. Nawet Chris jest mi bliski mimo, że chce mojej śmierci.
— Najlepiej będzie jak wrócisz do Las Vegas — nie podoba mi się to zamieszanie jakie wywołał jego powrót.
— Jeśli będzie trzeba to pojadę, ale teraz zamierzam się kontaktować z Liv. I szczerze to myślałem, że dobrze by było gdyby Kitty na jakiś czas pojechała tam ze mną.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział. A i w następnym będzie perspektywa Nero.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top