74


Od razu wstaje i podchodzę do lekarza. To muszą być dobre wieści. Nie wybaczę sobie jeśli mamie coś poważnego się stanie, przecież ona jechała tutaj mnie ratować.

— Co z moją mamą? — pytam od razu. Czuję jakieś dłonie na swojej tali. Od razu rozpoznaje, że to Nero.

— Kula nie uszkodziła żadnych ważnych narządów. Pani Styles straciła dużo krwi, więc była potrzebna transfuzja.

— Czyli mamie nic nie zagraża? — dopytuje się Chris. Chce mieć pewność.

— Nie, znajduje się obecnie na sali pooperacyjnej. I na razie nie jest wskazane by ktokolwiek tam wchodził. Pani Styles i tak jest nieprzytomna.

Uśmiecham się na wiadomość, że stan mamy już jest stabilny. Jej rana szybko się zagoi i nie będziemy musieli się już niczym martwić.

Nagle nogi robią mi się jak z waty, a ja prawie upadam, ale w ostatniej chwili łapie mnie Nero. Podtrzymuje mnie w swoich ramionach.

— Może trzeba Panią przebadać — proponuję lekarz, ale Nero go odprawia. A następnie pomaga usiąść na krześle. Chwytam za ten kubek z kawą i biorę dwa łyki.

— Może jednak lepiej przyniosę ci soku lub wody — mówi mój brat. Kręcę przecząco głową. — To chociaż zjedz tą bułkę, jeśli i ty też się rozchorujesz to nie wiem co zrobię.

— A ja wolę byśmy pojechali do domu i tam się położysz. Victoria obudzi się dopiero za kilka godzin, i wtedy pewnie też przyjedzie Harry, którego na pewno już zdążyliście wezwać. Od razu zaznaczam, że skoro znajdzie się na moim terenie to może jedynie przebywać na teranie szpitala i jakiegoś hotelu obok. A ty jako moja żona oczywiście zostajesz ze mną, w naszym domu.

— Za kogo ty się uważasz! To tata cię tu przysłał, jesteś tu tylko dzięki niemu! — denerwuje się mój brat i w ogóle mu się nie dziwię. Nero przesadza.

— Tylko sobie zawdzięczam to co tu osiągnąłem, więc niech Harry nie liczy na wdzięczność. Wysyłając mnie miał nadzieję, że tu zginę i będzie mnie miał z głowy. Ja jednak poradziłem sobie tu dużo lepiej niż ktokolwiek inny.

— Liv nigdzie z tobą nie pójdzie. Nie chcę znowu oglądać jej posiniaczonej szyi. Jeśli się kogoś kocha to się go tak nie traktuje. Tata nigdy nie skrzywdził mamy, ma sporo wad, ale zawsze dbał o swoją rodzinę.

— Dwa dni — mówię zwracając ich obu uwagę na mnie. — Daj mi dwa dni z moją rodziną i wtedy możesz robić ze mną co tylko zechcesz. Wrócę do ciebie tylko zniknij na te dwa dni i pozwól nam się zająć mamą.

Widzę, że chce coś powiedzieć, ale mu przerywam.

— Nie martw się że zniknę, jeśli tak by się stało to od razu byś mnie znalazł i siłą doprowadził do swojego domu. A chyba wolisz bym wróciła do ciebie z własnej woli.

Nagle wstaje.

— Masz dwa dni, za czterdzieści osiem godzin po ciebie przyjdę i zabieram cię ze sobą bez żadnych dyskusji — kiwam głową i wstaje. Nachyla się nade mną i daje mi szybkiego buziaka w usta. — Będę jednak co jakiś czas pisać. Odpisuj mi bym się nie denerwował.

Nero odchodzi, a ja wracam na swoje wcześniejsze miejsce.

— Czemu mu na to pozwalasz?

Nic mu nie odpowiadam tylko biorę się za jedzenie mojej bułki.

Po kilku godzinach siedzenia mam już dość i wychodzę na dwór. Jest już ciemno, ale mi to nie przeszkadza. Potrzebuję świeżego powietrza, więc odchodzę trochę dalej.

Chwilę siedzę sama gdy słyszę, że ktoś do mnie podchodź. Odwracam głowę i od razu uśmiech wkrada się na moje usta.

— Wujek Alex — mówię i wpadam w jego ramiona. On mnie przytula.

— Tak się o ciebie bałem.

— Tata już jest — komunikuje z entuzjazmem i chcę do niego iść, ale wujek chwyta mnie za dłoń.

— Harry kazał mi cię zabrać do hotelu byś odpoczęła. Bardzo się boi o twoje zdrowie.

— Ale ja chcę się z nim przywitać — czemu tata nie chce się ze mną spotkać. Nie widzieliśmy się kilka dni.

— Miałaś ostatnio tyle stresu, że należy ci się odpoczynek. Chodź ze mną, zaopiekuje się tobą.

Liczę na waszą opinię, a jak będzie spora aktywność to jutro też coś dodam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top