66
— No odbierz do cholery! — mówię wyraźnie zła jak i zrozpaczona. Nero i Liv od dwóch dni całkowicie nas ignorują, a ja zaczynam już umierać z niepokoju.
Nie mogę pojąć czemu Nero mnie tak traktuje, przecież on doskonale wie jak mi zależy na moich dzieciach. Wiem, że on nie zrobiłby jej żadnej krzywdy, ale równie dobrze mógł się stać też jakiś wypadek i dlatego się nie odzywają.
Lub ten psychopata znowu zaatakował.
Kurwa jeśli zaraz nie dostanę jakieś informacji to oszaleje. Strach o dziecko to najgorsze co się może przydarzyć.
Moja córka chyba nie jest taka okrutna by umyślnie skazywać mnie na taki ból.
Moje kroczenie wokół pokoju przerywa wejście mojego syna. Jak zwykle wlazł bez pukania. On chyba nigdy się nie nauczy podstawowych zasad kultury.
— Powinnaś coś zjeść mamo — prosi. Ja jednak nie zamierzam niczego jeść póki nie dostanę informacji o mojej córce.
— Nie mam ochoty, a ty miałeś się teraz zająć Adamem. Wracaj, więc do swojego brata — wiem, że jestem dla niego bardzo nie miła, ale nie umiem zapomnieć o tym, że to właśnie przez niego i Harry'ego Liv miała pretekst by stąd w pośpiechu wyjechać.
Obaj zachowali się jak psychopaci montując jej kamery w pokoju.
— To ja się czuję jakby ktoś mi wyrwał połowę serca. Ona była ze mną od zawsze, a teraz ciągle znika. Cierpię dużo bardziej od was wszystkich — Chris kieruję się do wyjścia, ale ja nie mogę pozwolić mu odejść. On też jest moim dzieckiem i bardzo go zaniedbywałam. Czas to zmienić.
— Poczekaj — wołam, a następnie go przytulam. — Przez to wszystko co ostatnio miało miejsce nie pochwaliłam cię. Widzę jak bardzo się starasz pracować nad sobą. Jeszcze gdybyś tak potrafił pohamować zazdrość względem Liv.
— Tego nie potrafię.
— Wiem, ale mimo tego jesteś najlepszym bratem na świecie, zarówno dla Liv jak i Adama.
Jeszcze nie dawno martwiłam się, że Chris mógł odziedziczyć chorobę po Alex'ie, ale teraz jestem pewna, że tak nie jest.
Pov Livia
— A może się pokochamy? Jeśli masz ochotę to możemy ostrzej tak by się na mnie wyżyć — nawet nie komentuje jego niedorzecznej propozycji. Kiedy on wreszcie zrozumie, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego. — A jak będziesz grzeczna to pójdziemy do kasyna albo jakiegoś klubu. Możesz z zemsty przepuścić jakąś część mojego majątku.
— Już wiedzę jak ktoś by oczekiwał od ciebie spłaty długu.
Głośno śmieje się na moje słowa.
— Masz rację skarbie, jak tylko by usłyszeli, że jesteś moją żoną to nikt by nie traktował tej gry poważnie. No chyba, że byś wygrała, ale ty już masz szczęście w miłości, więc w grze raczej nie.
Nagle słyszę odgłos szpilek uderzających o płytki. Nero ustawił ochronę przed wejście, więc nikt nie znajomy nie ma tu wstępu.
— Tak za tobą tęskniłam misiaczku — dociera do mnie wysoki głos. A po chwili widzę drobną szatynkę ubraną zupełnie tak jakby zaraz miała się wybrać do klubu. I to bardzo odważnego klubu.
Nero wydaje się zaskoczony jej widokiem, a ona podbiega do niego i wypcha się na jego kolana, a następnie zaczyna go całować.
Gwałtownie wstaje z krzesła.
Nie jestem o niego zazdrosna, ale do cholery jasnej jestem teraz jego żoną i należy mi się szacunek. Ja nie pozwolę się tak traktować.
Nie będzie kpił ze mnie pod moim nosem.
Ten zdrajca Nero kończy pocałunek, a ta dziwka spogląda na mnie z nie smakiem.
— A to twoja nowa sprzątaczka?
No teraz to już się miarka przebrała.
Uświadomiłam sobie, że nie pokazałam relacji Victorii z Chris'em, więc mam nadzieję, że nie jesteście źli, że wciskam to w opowiadanie o Liv, ale nie jestem pewna czy powstanie coś o Chris'ie.
Liczę na waszą opinię.
Liczę na was
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top