46
— Nic nie stoi na przeszkodzie byście posiedzieli tu we tróje — mówi mama.— Postarajcie się jednak, by już nikt nie został tu ranny — wtrąca i wychodzi.
— Nie mam ochoty tu być, ale nigdzie się nie ruszę bez siostry — odpowiada Chris, a następnie podchodzi to fotela i na nim siada. Nero dalej kurczowo trzyma moją dłoń.
— Możesz zostać, bo ani trochę mi tu nie przeszkadzasz. Niedługo przecież we trójkę pojedziemy do Las Vegas, więc będziemy musieli się tolerować — spoglądam na niego zdziwiona. Czyżby znowu ktoś mi o czymś nie powiedział. — To jest decyzja twojej mamy kochanie. Zgodziłem się, bo wiedziałem, że chcesz tam jechać.
— A ja zdecydowałem tak, bo nie chcę się już więcej z tobą rozstawać i co najważniejsze nie chcę byś była z nim sama.
Nero nic nie odpowiada, wiem, że na ochotę się z nim pokłócić, ale brak mu sił.
— Prześpij się trochę, a ja porozmawiam z Chrisem i odwiedzę Adama. Później od razu do ciebie przyjdę, a jak już nabierzesz trochę więcej siły to pomogę ci przenieść się do mojego pokoju.
— Zgoda — odpowiada, a ja daje mu buziaka w policzek.
Wstaje i Chris robi to samo, a następnie oboje podchodzimy do drzwi. Wychodzimy na korytarz, a mój brat obejmuje mnie zdrowym ramieniem.
— Mały ma teraz nauczanie domowe, bo mama ze strachu na razie nie chce go puścić. I szczerze to jej się nie dziwię. A i zdążyłem się podczas twojej nieobecności z nim dogadać. Sam do mnie przyszedł i starał się mnie pocieszyć. Podobno Nero mu powiedział, że musimy się dogadać by razem chronić ciebie — przewracam oczami na te słowa. To bardzo podobne do bruneta.
— Może dzięki temu zrozumiesz, że on nie chce by coś mi się stało. Kocha mnie — staram mu się wytłumaczyć. Nie chcę by żyli w konflikcie.
— A nie powinien zawracać ci głowy.
Wchodzimy do pokoju Chrisa, w którym jak zwykle panuje wielki bałagan, ale to jest właśnie znak rozpoznawalny mojego brata. Zrzuca na podłodze ciuchy z czarnej skórzanej sofy na której siadamy.
— Bałem się o ciebie. Alex się mną zajął i starał się bym nie wiedział co się z tobą dzieje. Nie jestem na niego zły, bo wiem, że chciał mnie chronić. Mimo wszystko nie czułem tego wewnętrznego lęku o ciebie, więc mam nadzieję, że dobrze cię traktował.
— Nero zawsze dobrze mnie traktował, kocha mnie.
Chris głośno wzdycha i opiera głowę o moje ramię.
— Mam nadzieję, że wiesz, że kocham cię najbardziej na świecie. Nikt nie jest od ciebie ważniejszy. Dlatego pojadę z tobą do Las Vegas. Pojechałbym wszędzie by tylko być z tobą.
Nagle do moich uszu dociera krzyk mamy. Wstaje i szybko biegnę do pokoju Nero, bo coś mi się wydaje, że tata właśnie wrócił. I mam rację, tata wrzeszczy i wygląda jakby miał ochotę rozerwać bruneta na strzępy.
— Zabrałeś mi córkę i myślisz, że ci to daruje! Wreszcie cię zabije i będę miał spokój. Jednego problemu będzie mniej!
Wchodzą do pomieszczenia i wzrok taty pada na mnie. Momentalnie coś się w nim zmienia. Mama go puszcza, a on podchodzi do mnie i zamyka mnie w swoich ramionach.
— Tak bardzo się o ciebie bałem — odsuwa się ode mnie i zaczyna skanować wzrokiem moje ciało. Czyżby spodziewał się, że Nero mnie bił?
— Prawdopodobnie ma siniaki na kolanach, bo ją odpechnąłem gdy kula w nią leciała. Postawiłeś w ochroniarzy przed bramą, a prawie tam zastrzelili ci córkę.. Jakbym wiedział, że przywożąc ją tu narażę ją na tak wielkie niebezpieczeństwo to nigdy bym tu nie wrócił.
— Nie masz prawa decydować o Liv.
— Oczywiście, że mam — zbliżam się do Nero, bo nie chcę by on powiedział tacie o naszym ślubie. W takiej sytuacji to nawet ja bym nie dała rady powstrzymać ojca.
— Proszę nie kłóćcie się, bo bardzo mi zależy byście się dogadali.
— No właśnie — odzywa się mama. — Najlepiej będzie jeśli wszyscy zapomnimy o tym co się niedawno wydarzyło. Mamy teraz dużo większe zmartwienia na głowie.
—Ty naprawdę chcesz by on dalej kręcił się koło naszej córki? — pyta tata z niedowierzeniem. — Kilka dni temu płakałaś, bo tak bardzo bałaś się o Liv. Nie daruje mu tego.
— Nie pozwolę ci zrobić mu krzywdy — mówię zwracając uwagę taty na mnie. Ocalił mnie i jest dla mnie bardzo ważny. Jeśli nie możesz na niego patrzeć to możemy już dziś wyjechać. Chociaż nie ukrywam, że wolałabym tu jeszcze trochę zostać.
Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top