4
— Czemu nie możemy sobie robić dnia nie zdrowego jedzenia częściej — marudzi Adam jedząc sałatkę z grillowanym kurczakiem. Nie mam pojęcia co mu w tym nie pasuje. Przecież to jest przepyszne.
— Przecież raz w tygodniu kupujemy pizzę. I przy każdej nawet najmniejszej okazji wychodzimy jeść na miasto. A przypominam, że wasz tatuś ostatnio zrobił się bardzo skory do świętowania. — podzielam zdanie mamy, bo nie sądzę żeby zakup nowego komputera trzeba było specjalnie celebrować. Chociaż ja muszę raz w miesiącu spędzać cały dzień z ojcem, więc chyba mam najgorzej.
— A ja to w ogóle się zastanawiam czemu musimy jeść razem, przecież każdy mógłby sobie coś wziąć jak będzie miał ochotę — do dyskusji włącza się Chris.
— Żebym nie zapomniał jak wyglądasz synu, bo mógłbym wtedy też nie pamiętać o przelewach na twoje konto, albo bym ci jeszcze przypadkowo zablokował karte.
— Przecież pracuje! — unosi się mój brat.
— Owszem tak jak wszyscy. Szkoda tylko, że twoje wydatki są horrendalne. W tym roku rozpierdoliłeś już dwa sportowe auta, a mamy dopiero czerwiec. Do tego dodajmy zdemolowanie jednego z naszych klubów i strata sporej ilości towaru, bo żeś się nachlał.
— I mój nos — wyrywa się Adam. Na początku roku Chris złamał mu nos.
— A no właśnie, tak uderzyłeś brata, że złamałeś mu nos. Mam nadzieję, że tamtego roczny skręcony nadgarstek Liv to nie twoja sprawa.
— Oczywiście, że nie — dobrze, że potrafię idealnie kłamać. Wtedy pokłóciliśmy się z bratem i tak jakoś niefortunnie upadłam. Nie mogłam przecież powiedzieć ojcu prawdy. Wściekł by się na Chrisa.
— Masz ty dziecko zbyt dobre serduszko jeśli chodzi o naszą rodzinę.
— Nie ona jedyna — odzywa się mama poważnym tonem, a tata na chwilę milknie. Muszę coś zrobić, bo zaraz wszyscy sobie skoczą do gardła.
— Dajcie już wszyscy spokój. Ja bardzo lubię nasze rodzinne kolację. Możecie się chyba dla mnie poświęcić co?
— Okej — odpowiada Chris i wraca co jedzenia. Tak jak myślałam nie kłócić się ze mną.
— Dziękuję słoneczko — mówi tata i się do mnie uśmiecha. — A ty jak chcesz to możesz sobie iść do kuchni, bo tam jest sernik na zimno.
Adam radośnie wstaje i biegnie do kuchni. Widać, że tata chciał się go pozbyć by poruszyć jakiś temat związany z naszą działalnością.
— Jako, że wrócił ten świr — mama przewraca oczami na słowa taty. Ona też nie rozumie niechęci taty do Nero. — To proszę byście działali razem i pod żadnym pozorem nie przyjmowali jego pomocy. A najlepiej go unikajcie.
— Skoro on jest tak nie zrównoważony to czemu się nami opiekował jak byliśmy mali? — pytam, bo czegoś tu nie mogę zrozumieć. Czemu powierzyli własne dzieci psychopacie.
— Bo nie tolerowalaś opiekunek i wolałaś z nim zostawać — mówi mi mama. — I już tak nie przesadzajcie, on czasem robi się nieprzewidywalny, ale jest bardzo skuteczny. I co najważniejsze lojalny.
— Ja tam nigdy go nie lubiłem — mówi Chris. Odkąd tylko pamiętam Chris był zawsze o mnie zazdrosny. A ja niestety przeważnie mu ulegam. Miałam się do niego kilka dni nie odzywać, a siedzę teraz obok niego. Jeśli chodzi o mojego brata to nie znam słowa asertywność.
— Ty mało kogo lubisz.
— A ciebie kocham — odpowiada mi i chce mnie cmoknąć w policzek, ale odsuwam się tak, że prawie spadam z krzesła.
— A ja jestem na ciebie zła, więc zachowaj odległość. Tato możesz mi przydzielić do pomocy kogoś innego, bo nie chce mieć nic wspólnego z tym gnomem.
— Niestety. Jedynie ty potrafisz do niego dotrzeć.
Kurwa, ja to mam pecha.
Jak się postaracie i będzie aktywność to dostajecie kolejny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top