11
Nie mam jeszcze dwudziestu lat, ale w życiu miałam już do czynienia z wieloma wariatami, lecz Nero ich wszystkich bije na głowę. Właśnie zamordował mojego chłopaka i jak gdyby nigdy nic każe mi się ubrać.
— Wynoś się stąd! — warczę w jego stronę, a w moich oczach pojawiają się łzy. Może i go nie kochałam, ale mimo wszystko był dla mnie ważny. Nie chciałam żeby coś mu się stało, a teraz leży martwy na podłodze.
— Nie Kitty, proszę cię byś się wreszcie ubrała, bo będąc w samej bieliźnie bardzo mnie dekoncentrujesz. Twoje ciało jest cudowne, ale to nie jest jeszcze powód by jakiś śmieć cię dotykał.
Zbliża się do mnie, a przeze mnie przebiega dreszcz strachu. Staram się tego nie okazywać, ale on mnie obecnie przeraża.
— Czemu widzę w twoich oczach łzy? Chyba nie płaczesz po tym nic nie wartym kretynie? Nikt nie ma prawa sprawiać ci przykrości.
— To był mój chłopak, a ty bez żadnego powodu go zamordowałeś! Jakim prawem? Kto ci pozwolił!? — krzyczę nie mogąc opanować zdenerwowania.. To nie jest taka zwykła śmierć, która by po mnie spłynęła. Znałam Maxa kilka lat i od jakiegoś czasu był mi bardzo bliski, a teraz tak po prostu nie żyje. I to z mojej winy.
— On nie zasługiwał na to by być twoim chłopakiem.
— Nie tobie to oceniać — mówię, a następnie bardzo szybko się ubieram. Nie chcę zostać z nim ani chwili dłużej sam na sam.
Bez zbędnych słów go omijam i wychodzę. On jednak się nie poddaje i maszeruje za mną.
Sama teraz nie mogę pojąć czemu tak bardzo brakowało mi jego obecności. Teraz już wiem, że dobrze się stało, że wyjechał i tyle lat mi się nie narzucał.
— Skoro już pozbyliśmy się problemu to chcę ci coś zaproponować — nagle przystaje i się do niego odwracam. Jakim prawem on nazwał Maxa problemem?
— Wiesz co jedź już do tego swojego Las Vegas i już tu nie wracaj! Nie potrzebuję cię, a tym bardziej nie chcę byś się wtrącał do mojego życia!
— Ale ja robię wszystko dla ciebie, bo bardzo cię kocham Kitty — przymykam na chwilę oczy i biorę głęboki wdech, bo ja naprawdę już nie mam pojęcia jak przemówić mu do rozsądku. Nie ważne co ja powiem on i tak mówi swoje. — I pomyślałem sobie, że dobrze by było jakbyś pojechała ze mną. Pokazałbym ci wszelkie rozrywki jakie oferuje miasto grzechu.
On naprawdę ignoruje to co do niego mówię. Ja nie chcę by on tu był, a tym bardziej nie chciałabym jechać do niego.
— Spieprzaj! — krzyczę do niego, a następnie znowu szybko zaczynam iść by go zgubić. Na szczęście tym razem mi się to udaje.
***
Jak tylko wracam do domu to od razu zamykam się w swoim pokoju. Rzucam się na łóżko i przytulam poduszkę, a pojedyncze łzy płyną po moim policzki. Max nie zasłużył na taki los, szanował mnie i potrafił sprawić, że czułam się jak w niebie, a teraz został przeze mnie zabity.
Długo nie jest mi jednak dane upajać się w samotności moim bólem, bo zaledwie po godzinie tata bez żadnego pukania wkracza do mojego pokoju.
— Kochanie powiesz mi jakim cudem nieżywy Max leży w twoim gabinecie ze skręconym karkiem. Zawsze wiedziałem, że jesteś bardzo silna, ale aż w takie cuda to ja nie wierzę. Co tam się stało? Na dodatek powiedzieli mi, że był w samych bokserkach.
— Spraw by Nero jak najszybciej wrócił do Las Vegas — mówię do ojca nie podnosząc głowy z poduszki.
— Czyli to on — jest to stwierdzenie, a nie pytanie. — Mogłem się spodziewać, że zaraz zacznie zabijać. To chory człowiek i dobrze, że wreszcie ktoś oprócz mnie zaczyna to zauważać — oznajmia, a następnie wychodzi.
Ja niestety dopiero teraz zauważyłam prawdziwą twarzy Nero.
Liczę na waszą opinię i możliwe, że jutro będziemy kontynuować maraton.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top