Rozdział 6


Telefon obudził mnie po przez wydawanie dźwięków, przychodzących wiadomości. Przetarłam oczy dłońmi i spojrzałam na zegarek, który był po mojej prawej stronie. Wskazywał godzinę 6:30. Jęknęłam cicho i sięgnęłam po telefon. Usiadłam na łóżku, oparłam plecy o koniec łóżka i odblokowałam go.

ALas: Wstawaj.

ALas: Hej śpiochu.

ALas: Nie zdążysz do szkoły.

ALas: Spóźnisz się jeśli za chwilę nie zaczniesz się szykować.

Ja: Nie spóźnie się.

Ja: Mam jeszcze całą godzinę na przygotowanie się, a to dużo.

Ja: Pół godziny by mi wystarczyło.

ALas: Dasz rade umalować się i ubrać w pół godziny?

Ja: Nie maluje się uważam, że nie mam po co.

Ja: Chłopak, który się we mnie zakocha. Nie ma przecież kochać mnie za twarz.

Ja: Nie mam problemu przy wyborze ubrania. A nie maluje się ponieważ uważam, że moja cera jest ładna.

ALas: Ty nie jesteś ładna. Ty jesteś piękna.

Ja: Nie mogę powiedzieć, że jesteś przystojny bo nie wiem kim jesteś. Ale wygląd to nie wszystko.

ALas: Liczy się wnętrz.

Ja: Tak.

ALas: Wiem skarbie.

Ja: Nie nazywaj mnie skarbem.

ALas: Dlaczego?

Ja: Bo tak może mnie nazywać osoba, z którą będzie mnie łączyć coś więcej niż sms.

Ja: To tytuł, którym może zwracać się do mnie osoba, której na mnie zależy.

ALas: Ale mi na tobie zależy.

Ja: Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę.

ALas: Nie ufasz mi?

Ja: Nikomu nie ufam.

Ja: Nie potrafię ufać ludziom, po tym jak wiele razy mnie zawiedli.

ALas: Przykro mi, że cię zawiedli.

ALas: Ale ja cię nie zawiódę.

Ja: Nie obiecuj mi czegoś, czego nie jesteś pewien.

ALas: Ja nie obiecuje.

ALas: Ja przysięgam.

Ja: ALas, proszę nie przysięgaj i nie obiecuj mi czegoś czego nie jesteś pewien.

ALas: Dlaczego?

Ja: Nie chcę się na tobie zawieść.

ALas: I nie zawiedziesz.

Ja: Mówiłam; nie obiecuj.

ALas: Nie obiecuje, mówię :).

Ja: Dobrze.

Spojrzałam na godzinę w telefonie ze zdziwieniem stwierdziłam, że już siódma. Czas na pisaniu z tym chłopakiem mija mi szybko, za szybko.

Westchnęłam cicho, wstałam z łóżka i wykonałam poranną toaletę, a następnie ubrałam na siebie cichy, które na dzisiaj wybrałam.

****

Weszłam do autobusu i jak zwykle włożyłam słuchawki do uszu, żeby nie słyszeć śmiechów i rozmów innych osób.

ALas: Dobrze cię widzieć.

Ja: Wiesz.

Ja: Dziwne się czuje gdy wiem, że mnie obserwujesz.

Ja: A ja nie wiem kim jesteś.

ALas: Dowiesz się kim jestem w swoim czasie.

Ja: Mogę cię o coś zapytać?

ALas: Śmiało.

Ja: Obiecaj, że odpowiesz szczerze.

ALas: Jeśli to będzie coś co będę mógł ci powiedzieć to odpowiem szczerze.

ALas: Jeśli nie będę mógł ci odpowiedzieć, to napiszę, że nie mogę ci powiedzieć.

Ja: Jaki masz kolor włosów?

ALas: Jestem brunetem.

Mimowolnie rozglądnełam się po autobusie w poszukiwaniu chłopaka z brązowymi włosami, co było głupotą, bo prawie każdy chłopak w tym autobusie miał brązowe włosy, nawet kierowca.

Ja: Powiedz, że nie jesteś kierowcą autobus.

Ktoś za mną zaśmiał się cicho ale nie odważyłam się odwrócić i sprawdzić kto.

ALas:Nie jestem :)

ALas: Chcesz zapytać o coś więcej?

Ja: Na razie nie.

ALas: Ok. Ale jak będziesz miała jakieś pytania to śmiało pisz.

ALas: Jeśli będę mógł to ci opowiem.

Ja: Dziękuję.

Ja: Ale na razie muszę się pożegnać, bo jak za pewne wiesz zaczynam za chwilę lekcje.

ALas: Wiem. Napisze po tem.

Z uśmiechem na twarzy wyszłam z autobusu, przez co niektórzy uczniowie patrzyli na mnie jak na idiotkę ale nie zwracałam na to większej uwagi. Nie obchodziło mnie to, byłam zadowolona bo ALas, poprawił mi chumor.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top