Rozdział 2


Lekcja się skończyła, a ja miałam wrażenie, że przez te 45 minut mój telefon się zapali. Co chwila wibrował, a ja czułam, że zrobił się ciepły. Wyciągłam go z kieszeni i odblokowałam. Tak jak się spodziewałam pełno nie odczytanych sms od tej osoby.

Nieznany: Ej mała nie złość się.

Nieznany: No weś odpisz.

Nieznany: Czuje się głupio.

Nieznany: Dosłownie jak bym pisał sam do siebie.

Nieznany: Albo do ściany.

Nieznany: Rozumiem, że masz lekcję, ale chyba możesz wyciągnąć ten cholerny telefon.

Nieznany: I mi odpisać.

Nieznany: Proszę odpisz mi.

Nieznany: Mam matmę, proszę odpisz mi.

Nieznany: Nudzę się.

Nieznany: Teraz jest przerwa.

Nieznany: Wiem, że czytasz moje wiadomości. Odpisz, napisz co kolwiek.

Oderwałam wzrok od urządzenia i rozglądnełam się w poszukiwaniu kogoś kto by na mnie patrzył, albo zwracał na mnie wzrok. Ale nikogo takiego nie znalazłam, a raczej nie zobaczyłam.

Ja: Czekaj, skąd wiesz, że czytam twoje wiadomości?

Nieznany: Widzę cie. :)

Ja: Mam się bać?

Nieznany: Nie.

Ja: Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś pedofilem.

Nieznany: Chodzę do tej szkoły co ty.

Nieznany: Jestem od ciebie o dwa lata starszy.

Ja: To nie zmienia faktu, że możesz być pedofilem.

Nieznany: Skarbie, wszyscy wiedzą, że nie jestem pedofilem.

Nieznany: Tak samo wszyscy wiedzą, że jesteś jedyną dziewicą w tej szkole.

Ja: Nie twoja sprawa.

Zablokowałam telefon i włożyłam do kieszonki. Przerażało mnie to jak dużo on o mnie wie. Ale coś mi mówiło, że go znam i jet blisko. Ale nie chciałam w to wierzyć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top