Umysł
Pov Ewelina
W niemym szoku patrzyłam na Damiana, jego brązowa czupryna powiewała na wietrze a zielone oczy, trochę podobne do tych Nika patrzyły bystro po zgromadzonych. Mimo bólu wypisanego na twarzy uśmiechał się szelmowsko, nie zważając na krople potu spływające po czole.
- Jakim cudem żyjesz?! - Wrzasnęła Majka.
- Niespodzianka suko - Wyszczekał do czarownicy.
- Nie żartuj nawet, twoje serce nie biło ! Axel jest wampirem, doskonale by to słyszał!
- Cóż, jak wiadomo większość wilków umie zamaskować swój zapach. Mój ojciec pokazał mi kiedyś jednak zdolność, którą mają wilki chyba tylko w mojej rodzinie. Maskowanie tętna. Potrafię zwolnić bicie serca do takiego stanu, że nawet czułe ucho wampira tego nie wychwyci. Kilka minut wstrzymania oddechu i proszę bardzo. - Wyjaśnił cierpliwie.
Jak żyje, nigdy nie słyszałam o czymś takim. Owszem, Nik pokazywał mi jak maskować zapach ale coś takiego? Jakie jeszcze tajemnice skrywał przede mną ten świat... Niby mój świat.
- Dużo trudniej było mi pozbyć się tych sznurków z twarzy. Wyrywałem je z ciała, jednak na szczęście nie pomyślałaś o posrebrzanych niciach wiec rany szybko się zagoiły. Chciałem wrócić do domu, ale usłyszałem nasze wojsko. Cała tajemnica. A, i jeszcze jedno. Patryku... Nie spodziewałem się takich słów z twoich wulgarnych ust . - Spojrzał na teścia.
Patryk przewrócił oczami i założył ręce na piersi. Oho, zirytował się. Nagle jednak na twarzy mężczyzny zagościł łagodny uśmiech.
- Ciesze się, że znowu mnie wkurwiasz. - Powiedział niemalże ciepłym tonem.
Magda jakby obudziła się nagle z transu. Zerwała się z miejsca i zaczęła biec w stronę Damiana. Chłopak otworzył szeroko oczy i skulił się. Czekał na cios? Jednak się zdziwił. Magda upadła na kolana i przytuliła się do męża.
- Nie zostawiaj mnie - Szepnęła cichutko.
- Wiesz, że nie mam zamiaru mała jędzo - Cmoknął ją w czubek głowy.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Wielki ciężar spadł mi z serca. Damian był z nami!
Niestety stałam się przez to mniej czujna. Nie usłyszałam Majki, dziewczyna położyła mi nagle dłoń na ramieniu i obie stanęłyśmy w płonieniach. Nie zdążyłam nawet krzyknąć.
Pov Nik.
Ciemność, która towarzyszyła mi w tej szopie była mocno irytująca. Nawet moje czułe oko miało problem by wychwycić choćby nieostry kształt. Z daleko dochodziły mnie czasami dźwięki wskazujące na ostrą walkę. Gdzieś tam była moja malutka. Bardzo się o nią bałem, chciałbym chociaż widzieć jak sobie radzi. Przecież nie umie walczyć...
Nagle wszystko ucichło. Już po wszystkim? Niemożliwe. Za szybko, więc co tam się stało? Warknąłem cicho. Jakie to głupie, siedziałem jak niegrzeczny pies w budzie. Kiedy myślałem, że oszaleje w mojej głowie odezwał się głos Majki.
- Zaraz jeden z Ojra cię uwolni, zaatakujesz Patryka. Tylko on jest twoim celem. Nie bój się, zabrałam Ewelinę na tyle daleko byś nie poczuł nawet jej zapachu. Porozmawiamy sobie jak to kobitki - Zaśmiała się.
Po kręgosłupie przeszedł mi dreszcz. Majka przeciwko Ewelinie? Nawet ja musiałem poddać się mocy tej czarownicy. Jej wola była tak silna, że nie mogłem się sprzeciwić rozkazom. Co dopiero jej przeklęta magia!
Już po chwili mały Ojra otworzył bramy mojego więzienia. Na sztywnych nogach zacząłem człapać w kierunku mojego przeciwnika.
Pov Ewelina
Znalazłyśmy się nagle w szczerym polu, z daleka widziałam las. Cwana szmata, chciała włączyć Nikodema do walki. Ścisnęłam w dłoniach Izibaki i zrobiłam kilka kroków w tył. Majka patrzyła na mnie obojętnym wzorkiem, jakby się trochę nudziła.
- Nie sądziłam nawet, że takie dzieciaki jak wy będą dla mnie tak niebezpieczni - Odezwała się w końcu - Obawiałam się tylko Patryka.
- Dlaczego to wszystko robisz?!
- To śmieszne, ale Nik pytał o to samo. Jesteście upierdliwi z tymi pytaniami. - Prychnęła i odwróciła się do mnie plecami.
- Nie zamierzasz ze mną walczyć? - Zdziwiłam się.
- Nie jesteś dla mnie żadnym przeciwnikiem.
Jakbym dostała w twarz. Zagryzłam wargę, musiałam jej pokazać na co mnie stać. Choćbym. Miała. Paść. Trupem. Uniosłam miecz i skoczyłam na przeciwniczkę. Majka zerknęła przez ramię i zniknęła w płomieniach. Izibaki wbił się w ziemię. Warknęłam i chciałam się odwrócić jednak nie zdążyłam. Dostałam ostrze miecza wiedźmy wbiło się w moje ramię. Wyczarowała sobie broń? Nieźle. Odskoczyłam nie zważając na krwawiącą mocno ranę.
- Mogłabym cię podpalić, ale tak będzie o wiele ciekawiej kruszynko - Posłała mi szeroki uśmiech.
- Zanim obetnę ci łeb, powiedz. Dlaczego nie przejęłaś się śmiercią Axela? Był twoim przyjacielem.
- Hę? Ja dla niego znaczyłam chyba nieco więcej. Co on mi dziś powiedział? Ach, że mnie kocha - Zachichotała - Był taki głupiutki i oddany. Jak szczeniak. Uroczę, prawda? Potrzebowałam po prostu kogoś takiego jak on.
- Axel cię kochał...
- Ciebie też, mylę się?
Opuściłam miecz, w oczach znów stanęły mi łzy. Axel na to wszystko nie zasługiwał. Gdybym kiedyś nie poprosiła go o pomoc to wszystko by się nie wydarzyło. Przeze mnie stał się wampirem, przeze mnie przyczepił się do Majki. Poczułam się bezsilna. Upadłam na kolana.
- Już skończyła się twoja wola walki?
- Znałam jego umysł jak mój własny. Nigdy nie znajdziesz kogoś tak ufnego i dobrego! Jedyne czego chciał to odrobiny uczucia, której ja nie mogłam mu dać, chociaż bardzo bym chciała. Mimo tego, że przeze mnie umarł wciąż chciał dla mnie dobrze. Wtedy pojawiłaś się ty i zrobiłaś mu we łbie kocioł. Sam z siebie nie chciałby zemsty na Niku, doskonale o tym wiem dlatego nie mogłam w to uwierzyć. Zabiłaś Axela już dawno.
Oczy Majki powiększyły się na chwilę a na jej twarzy pojawił się cień zwątpienia. Szybko jednak doszła do siebie i znów zaczęła się uśmiechać.
- Axel był słaby a słabi odpadają na samym początku.
- Przyrzekam na wszystko - Wyszeptałam - Zginiesz tu, choćbym miała zdechnąć razem z tobą. Za Axela, za Nika....
Ponownie uniosłam miecz. To musiało się zakończyć tu i teraz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top