Szok
Minione kłótnie wciąż czuje na ciele
gniew twoich oczu jest moim wiezieniem
Odbicie w lustrze twarz przyjaciela
Zobacz choć raz jak bardzo się zmieniasz
Pov Axel
To naprawdę nie było łatwe zadanie. Damian prawie cały czas przebywał w towarzystwie tej swojej Madzi, a we dwoje mogli sprawiać duże problemy. Nie spodziewałem się, że Majka od dawna obserwuje kilka osób i skrupulatnie opisuje każdą z nich w księdze. Ponoć najlepsze aury wyczuwa z daleka i planowała to wszystko od dawna. Zanim zaczailiśmy się na Damiana musiałem przejrzeć informację zarówno o nim jak i o jego żonie :
Imię i Nazwisko : Damian Zawada
Lat : 26
Imiona rodziców : Aleksandra, Kuba.
Data urodzenia : 01.04.2008
Miejsce urodzenia : Szpital Osady Lasu imienia Króla Przemysława.
Stan cywilny : Żonaty
Dzieci : Brak
Stanowisko pracy : Dowódca Wojska Osady Lasu
Aura : Czerwona/błękitna
Opis dodatkowy : Doskonale wyszkolony w walce, inteligenty i przebiegły. Bardzo wytrzymały.
Imię i Nazwisko : Magda Zawada
Lat : 24
Imiona rodziców : Amelia, Patryk
Data urodzenia : 12.07.2010
Miejsce urodzenia : Szpital Osady Lasu imienia Króla Przemysława.
Stan cywilny : Zamężna
Dzieci : Brak
Stanowisko pracy : Brak/przyszły Wielki Alfa
Aura : Błękitna/czerwona
Opis dodatkowy: Ogromna siła fizyczna, bardzo niebezpieczna w walce.
Z dalszych notatek dowiedziałem się również o ulubionych miejscach czy dokładnych godzinach pracy. Informację okazały się przydatne. Dorwaliśmy go, gdy wracał z pałacu do domu. Zdziwił się na nasz widok, jednak nawet na chwilę nie stracił czujność. Musieliśmy się śpieszyć, Magda była w okolicy.
- Jeśli przyszliście po mnie, to jesteście głupcami - Chłopak uśmiechnął się zadziornie. - Nie poradzicie sobie ze mną.
- Nie zamierzamy z tobą walczyć - Majka wzruszyła ramionami i ziewnęła teatralnie. - Nie my.
Z cienia wyłoniły się dwa nasze Ojra. Nik i Korneliusz. Damian zaklął i cofnął się o krok. Ojra stanęły czekając na dalsze rozkazy.
- To ci się nie uda ty popieprzona suko!
- Nie odzywaj się tak do niej! - Najeżyłem się.
- Gadasz jak bohater marnego filmu akcji - Mruknęła spokojnie Majka i położyła mi dłoń na ramieniu dając znak bym się uspokoił.
- Być może, ale żywcem mnie nie weźmiecie.
- To się okażę. Nik, Kornel zajmijcie się nim proszę - Dziewczyna wskazała palcem na przeciwnika.
Korneliusz od razu ruszył, jednak Nikodem stał jak posąg. Po plecach przeszedł mi nieprzyjemny dreszcz, cholera! Czemu tak trudno było nad nim zapanować.
- Kazałam ci zaatakować Damiana. - Maja podeszła do Nika i puknęła go w maskę.
Dokładnie ich obserwowałem, byłem gotowy zasłonić ją własnym ciałem gdyby zaszła taka potrzeba. Na szczęście Ojra warknął cicho i ociężałym krokiem zaczął zmierzać w kierunku wskazanym przez swoją panią. Odetchnąłem z ulgą. Cóż, dużo opowiadać nie trzeba. Nik jednym sprawnym ruchem przygwoździł Damiana do ziemi, wskakując mu na plecy. Zrobił to tak szybko, że chłopak nie zdążył uskoczyć. Korneliusz podniósł jakiś kamulec i uderzył nim przeciwnika w głowę. Damian stracił przytomność a Nik stanął na dwóch łapach i podniósł go. Zadanie wykonane perfekcyjnie.
- Czyż on nie jest cudowny?! - Majka podskoczyła z radości jak mała dziewczynka.
Fakt. Nikodem prawie dorównywał Patrykowi i żaden z naszych Ojra nie mógł się z nim mierzyć. Oby z Damianem było podobnie.
Pov Ewelina
Musieliśmy się śpieszyć, chociaż bardzo obawiałam się ,, wyjścia do ludu '' to nie mogłam dłużej zwlekać. Wraz z Patrykiem pokierowaliśmy się do niewielkiego budynku obok pałacu. To tam stacjonował dowódca wojska. Pewnym krokiem weszłam do środka.
- Państwo w jakiej sprawie? - Od razu podleciał do nas jakiś dziwny, niski mężczyzna.
- Starzyzna nadała mi prawa Wielkiego Alfy - Odpowiedziałam z całych sił starając się, by nie załamał mi się głos.
- Coś tam już słyszałem...
- Muszę porozmawiać z Dowódcą Wojska.
- Proszę bardzo...
Zostaliśmy poprowadzeni wąskim korytarzem, do ostatnich drzwi. Zapukałam nieśmiało i weszłam do środka. Przy biurku pod oknem siedziała... Justyna... Serce zamarło mi w piersi. To ona zabrała mnie kiedyś do Osady, to ona szkoliła przez dwa lata nie szczędząc przy tym przytyków, bicia i kopania, to ona nadała mi przezwisko ,, Brudna''. Jasna mać! Kiedy nasze spojrzenia się spotkały już nie wiedziałam, która z nas jest bardziej zdziwiona. Patrzyłyśmy się na siebie w milczeniu przez dobrą chwilę. Nic się nie zmieniła. Nieco pulchna, włosy ścięte ,, na chłopaka '', zimny wzrok.
- Co ty tu robisz? - Spytała w końcu.
- Przyszłam porozmawiać z dowódcą wojska...
- Ty? Czego ktoś taki może ode mnie chcieć?
Rany... Czyli naprawdę aż tak awansowała. Łudziłam się, że po prostu jest jakąś sekretarką czy coś..
- Z resztą... Nie zawracaj mi dupy Brudna! Mamy nowego Wielkiego Alfę i właśnie go oczekuje - Warknęła i zaczęła czytać jakieś dokumenty.
- Ja jestem nowym Wielkim Alfą. Przynajmniej na razie.
- Chyba żartujesz... - Kobieta zbladła - Nie, to nie może być prawda.
Uniosłam brew i założyłam ręce na piersi. Podejrzałam to u Patryka, często tak robił gdy był poirytowany. Justyna poderwała się z miejsca i pokłoniła się przykładając dłoń do serca.
- O czym chciała pani ze mną rozmawiać? - Spytała ze wzrokiem wbitym w podłogę.
- Zwołaj wojsko i spytaj czy pójdą ze mną ratować Nika - Wypaliłam, dopiero po chwili zdałam sobie sprawę jak mało profesjonalnie to zabrzmiało, więc dodałam - Chcę połączyć siły z Osadą Lasu by zaatakować wroga z największą mocą.
- Podejrzewam, że dostaniemy również wsparcie Osady Morza - Wtrącił się Patryk.
- Tak jest pani, zaraz się tym zajmę.
- Pamiętaj tylko proszę, aby spytać a nie rozkazać. Pójdą tylko ci, którzy chcą.
- Doskonale moja pani...
- Liczymy na szybką odpowiedź, bardzo nam się śpieszy.
Nie czekając na odpowiedź wyszłam na korytarz. Patryk poklepał mnie po plecach i zaśmiał się cicho.
- Doskonale ci poszło.
Dwie godziny później wracaliśmy już do domu Patryka. Całe wojsko okazało gotowość do bitwy więc jechało za nami kilka ciężarówek wypełnionych Wikami. Mieli zatrzymać się w Osadzie, do czasu aż nie pojawi się również Osada Morza. Nikoletta zapewniła, że przybędą nazajutrz. Podróż na szczęście minęła bardzo szybko, prawie całą z resztą przespałam. Dojechaliśmy późnym wieczorem, słońce już dawno zaszło a na dworze panował lekki chłód. Nim zdążyliśmy wysiąść pobiegła do nas Magda.
- Tato, słyszałeś już? Porwali Damiana!
- Och tak. Szkoda, będzie mi go brakować. Co na kolację?
- TATO!!!
- Spokojnie Madziu, tylko żartowałem...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top