Początek poszukiwań
Jesteś światłem, jesteś nocą
Jesteś kolorem mojej krwiJesteś lekiem, jesteś bólemJesteś jedyną rzeczą, której pragnę dotknąćNigdy nie sądziłam, że to może znaczyć dla mnie tak wiele, tak wiele.
Jesteś obawą, nie dbam o to,
Bo nigdy nie byłam tak wysokoPodążaj za mną w ciemnościPozwól mi zabrać Cię poza naszą galaktykęMożesz zobaczyć świat, który powołałeś do życia, do życia
Więc kochaj mnie tak jak kochasz
Na co czekasz?
Pov Nik.
Zatrzymaliśmy się w małym motelu na obrzeżach miasta, musiałem porządnie odpocząć przed poszukiwaniami. Ku mojemu nieszczęściu dostępny był tylko jeden pokój. Oczywiście z łożem małżeńskim. Westchnąłem z irytacją i zerwałem koc z wyra. Czekała mnie nocka na podłodze. Mój kompan rozwalił się na łóżku jak pieprzony Cezar czekający na niewiasty gotowe karmić go winogronami i poić kozim mlekiem. Cholera, co za dzień. Było mi strasznie niewygodnie,lepiej wyspałbym się w wilczej postaci gdzieś w lesie na trawie. Zdusiłem w sobie kolejne westchnięcie i zamknąłem oczy. Och, gdyby tylko mi się poszczęściło i umrę we śnie.
- Jak sądzisz, gdzie powinniśmy zacząć szukać? - Odezwał się nagle Korneliusz.
- Hę? Nie wiem - Burknąłem. Chciałem już zasnąć.
- To duże miasto, może być trudno.
- W końcu to do ciebie dotarło? Pchamy się z motyką na słońce.
- Po prostu czuję, że z tobą się uda.
- To i tak...
- A gdyby to Ewelina zniknęła? Sądzę, że poruszyłbyś niebo i ziemię by ją odnaleźć.
- Nie. - Usiadłem i spojrzałem na wampira - Gdyby Ewelina zniknęła,zniszczyłbym cały świat i spalił niebo.
Patrzyliśmy na siebie w milczeniu dobrą chwilę, w końcu wampir pokiwał głową i odwrócił wzrok. Przestraszyłem go? Może teraz dojdzie do niego, że wziął sobie za kompana szaleńca.
Obudziłem się z pierwszymi promieniami słońca. Podniosłem się i przeciągnąłem. Moje obolałe po nocy mięśnie szarpnęły boleśnie nim zaczęły normalnie pracować. Zerknąłem na towarzysza, spał w najlepsze. Poszedłem wskoczyć pod prysznic. Widząc swoje odbicie przeraziłem się. Od dawna nie przegadałem się w lustrze. Zarost na twarzy, cienie pod oczami i zbyt długa grzywka spadająca już na czoło. Rozejrzałem się po łazience i jakimś cudem znalazłem nożyczki. Jednym szybkim ruchem odciąłem trochę włosy i postawiłem je nad czołem. Cóż, trochę lepiej ale ogolić się już nie mogłem. Przejechałem dłonią po policzku. Jeszcze dwa tygodnie i będę miał porządną brodę. Cholera. Zapuściłem się i to ostro.
Po prysznicu czułem się trochę lepiej, mimo że nie miałem innych ciuchów i musiałem założyć przemoczoną koszulkę i brudne spodnie. Wróciłem do pokoju, wampir wciąż chrapał. Cóż, nic co piękne nie trwa wiecznie. Podszedłem do łóżka i szturchnąłem chłopaka w ramię. Zamamrotał coś i spojrzał na mnie spod przymkniętych powiek.
- Mamusia?
- Tak synku, wstawaj bo ci wpierdolę - warknąłem.
Korneliusz poderwał się i zeskoczył z łoża. Miał szeroko otwarte oczy.
- Skąd wiesz jak budziła mnie mamusia?
Nie odpowiedziałem, podszedłem do okna i spojrzałem czy samochód stoi na swoim miejscu. Parszywa okolica, na szczęście nawet kół nie ukradli.
- Przejdziemy się pieszo w kierunku centrum. Może znajdziemy jakieś ślady - Mruknąłem.
Po kilku godzinach tułaczki powoli zaczynałem czuć irytację. Równie dobrze moglibyśmy szukać igły w stogu siana! Miasto było ogromne, ludzi od cholery a niestety mój kompan rzucał się w oczy. Czerwony płaszcz, turkusowe rurki i długie rozwiane czarne włosy. Idealna osoba do szpiegowania.
- Jestem głodny Nik - Jęknął.
- Masz ludzi od czorta - Burknąłem.
- Nie jadam ludzi, krew pije sporadycznie - Szepnął urażony do cna - Wolałbym kawę i ciastko.
- Nie wziąłem za dużo pieniędzy.
- Właśnie ja też nie - Westchnął i omiótł tęsknym spojrzeniem pobliską kawiarnię.
Cóż, nie chciałem się przyznawać jednak ja również wrzuciłbym coś na ząb. Nie jadłem nic odkąd wyjechałem z Osady. Bałem się, że w końcu zaburczy mi w brzuchu. Takiego wstydu wolałbym uniknąć.
- Zastanawia mnie, dlaczego porwali Fabiana a mnie zostawili. Heh, nie zrozum mnie źle ale w naszym związku to ja jestem ten słodszy i ładniejszy. To podejrzane.
- Niechętnie to robię, ale trochę się z tobą zgadzam. Muszą mieć jakiś schemat. Nie porywają ludzi jak leci. Działają taktyką.
Kornel kiwnął głową i ruszyliśmy dalej.
Pov Ewelina.
Kiedy się obudziłam Axel wciąż leżał obok, wpatrywał się we mnie z uwielbieniem. Poczułam jak się rumienię. Chłopak naprawdę wyglądał teraz cudownie, gdyby nie Nik na pewno zakochałabym się w nim po uszy.
- No cześć księżniczko - Przywitał się się wręcz mrucząc - Jak spałaś?
- Całkiem dobrze, nawet raz mnie nie obudziłeś.
Nikowi dość często się to zdarzało. Co chwila przewracał się z boku na bok, każdy wilk ma bardzo lekki sen więc za każdym razem mnie wybudzał.
- Bo nie spałem, patrzyłem na ciebie. Jesteś taka piękna - Wyszeptał. - Cieszę się, że byłaś ostatnim widokiem przed moją śmiercią. Żałuje tylko, że nie pierwszym po przebudzeniu.
Uśmiechnęłam się i przeciągnęłam. Nagle usłyszałam odgłos kroków na korytarzu. Zerwałam się z miejsca i pobiegłam do drzwi. Prawie zderzyłam się z Roksaną.
- Mamy informację od centrali. Widziano Nikodema i jakiegoś wampira w Łodzi. Chyba wiedzą, gdzie może być Marcelina. Musimy ruszyć ich tropem.
- Sądzicie, że Nik ma coś wspólnego z tym wszystkim? - Przeraziłam się.
- Cóż, jego pani miała już różne pomysły. W końcu to po jego przybyciu zniknęła Marcysia. Nie możemy tego wykluczyć.
Zrobiło mi się niedobrze, Nik naprawdę byłby zdolny do czegoś takiego? Cóż, skoro wrócił do Wiktorii to pewnie znów był jej podporządkowany. Wszystko było możliwe.
- Pogadam z Mają, i pojadę z wami. Przyda wam się wampir - Axel zjawił się u mojego boku.
- Ruszamy jeszcze dzisiaj, pośpiesz się - Rzuciła Roksana i pobiegła budzić resztę.
Axel westchnął i przytulił mnie mocno. Nie oponowałam, ukryłam się w jego ramionach tak jak dawniej. Zanim dowiedziałam się czym jestem, zanim zamordowali moją matkę, zanim poznałam Nika....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top