Początek bitwy


 Pov Nik



Niemożliwe. Damian nie przeżył przemiany. Nie mogłem w to uwierzyć. Młody silny wilk pokonany przez klątwę Ojra. Byłem zrozpaczony! Nie znałem się długo z tym wkurzającym chłopaczkiem ale zdążyłem go polubić. Nie chciałem nawet myśleć co będzie czuła Magda, gdy się dowie. Przez kilka dobrych minut patrzyłem w miejsce, w którym zniknął Axel. Co zamierzał zrobić z ciałem? Chyba wolałem o tym nie myśleć. Bądź co bądź Kutaxel wrócił bardzo szybko, ponownie rzucił mi złośliwy uśmieszek i wszedł do domu. Gdybym tylko mógł to rozerwałbym go na strzępy. Musiałem z tym jednak jeszcze poczekać. 

Położyłem łeb na łapach, czy rękach... Sam nie wiedziałem co to jest i wpatrywałem się w okna. Ciekawiło mnie niezmiernie co zrobią teraz. Porwą kogoś innego, czy dadzą sobie na razie spokój ? Niestety wątpiłem w drugą opcję. Pozostało mi tylko czekać. 

Zamknąłem oczy, chciałem się jeszcze przespać ale usłyszałem nagle warkot samochodów. Sporo ich było, na pewno duże. Auta zajechały na polankę w pobliżu domu. Z jednego z nich wysiadła Magda! Więc przybyła pomoc! Ewelina już wiedziała co się ze mną stało.... Czy była tutaj z nimi? Podniosłem się i stanąłem na dwóch łapach by lepiej widzieć. Tak... Poczułem jej zapach. Moja malutka była z nimi! Zrobiłem krok w stronę ciężarówek, gdy z domu wyskoczyła Majka. Spojrzała na polanę a potem rozkazała mi wskoczyć do szopy. Nie chciała bym ujrzał Ewelinę. Warknąłem cicho ale spełniłem jej prośbę. 



Pov Axe


Ze strachem wpatrywałem się w wysiadające z aut wilki. Było ich strasznie dużo. Poza tym między nimi mignął mi Patryk. Jasna cholera, szykowali się do ataku na nasz dom. Nie mieliśmy szans, nawet z naszymi Ojra. Przecież Nikodem nie mógł walczyć o ile była z nimi Ewelina. A pewnie była. Zacisnąłem dłonie w pięści, jedną ręką uderzyłem w ścianę. Nie mogliśmy teraz przegrać, nie po tym wszystkim. 

Do pokoju weszła Maja. Wyglądała na bardzo zmęczoną. Oparła głowę na moim ramieniu i przymknęła oczy. 

- Zamknęłam Nika w szopie - Wyszeptała - Żeby szybko włączył się do walki musimy w pierwszej kolejności wykończyć Ewelinę. 

- Rozumiem. 

- Nie masz nic przeciwko? 

- To dla naszego dobra. 

- Ciesze się, że rozumiesz kochany. 

- Kocham cię... - Wydukałem niepewnie. 

- Och, ja ciebie również kocham. A teraz weźmy pozostałe Ojra i przywitajmy gości. 



Pov Ewelina



Wiedzieli, że tu jesteśmy. Patryk przecież się z tym nie ukrywał. To takie w jego stylu. Wlecieć na pełnym rozmachu, bez żadnego planu. Co dziwne, w ogóle się nie denerwowałam. Stałam dumnie między Patrykiem i Magdą. W końcu byłam wojowniczką, nie trzęsącym się ratlerkiem. 

Po chwili podeszli do nas Majka i Axel, za nimi kroczyło około dwudziestu Ojra. Przyjrzałam im się uważnie, jednak w żadnym z nich nie wyczułam Nika. Sprytnie. 

- Gdzie jest Damian? Gadaj suko! - Magda nie kryła wzburzenia.

- Och.. Damianek? Przykro mi, ale nie przeżył. Leży gdzieś w lesie i powoli gnije - Majka udawała smutną. 

Magda momentalnie zbladła i opadła na kolana. Wyglądała jak bezsilna dziewczynka. Po jej policzku spłynęły łzy. 

- Nie.. Nie on - Wydukała cichutko a potem ukryła twarz w dłoniach i krzyknęła w rozpaczy. 

Patryk uklęknął obok córki i objął ją ramieniem. 

- Nie wybaczę wam tego! Rozpierdolę was za zabicie mojego zięcia! - Był naprawdę wciekły.- Zadarliście z nie tą rodziną popaprańćy! 

Więc ta niechęć do Damiana... To rzeczywiście zwykłe żarty. Na twarzy mężczyzny malowała się prawdziwa rozpacz. Niesamowite. Mną również wstrząsnęła ta wiadomość. Nie mogłam sobie nawet wyobrazić, że ktoś taki jak nasz Damian po prostu umarł. 

- Miałem frajdę wynosząc jego truchło - Axel uśmiechnął się złośliwie. 

Patryk warknął jak wilk chociaż wciąż przebywał w ludzkiej powłoce. Podbiegła do niego Nikoletta.

- Spokojnie! Prowokują nas ! 

- Wiem o tym - Sapnął. 

Wstał i skrzyżował ręce na piersi. Silił się na spokój ale marnie mu to szło. Magda cały czas głośno płakała, nie nadawała się do walki. Było mi jej tak szkoda. Gdyby Nik... Nie. Nie mogłam teraz o tym myśleć. Skupiłam się na Majce, to ona była celem moim ,Patryk i Nikoletty. Magda miała zając się Axelem, jednak ktoś inny musiał przejąć jej zadanie.  Wyjęłam Izibaki za pleców. Miecz był prawie większy ode mnie, cóż dość pewnie trzymało mi się go w dłoni. Oczy Majki błysnęły ciekawością na widok mojej broni. O, nie dziwko. Prędzej oddam ci nerkę niż miecz Nikodema. 

Walka rozpoczęła się tak nagle, że zostałam na chwilę w tyle. Patryk krzyknął nagle, rozbiegł się i skoczył w kierunku czarownicy. Ta wskazała na niego i mężczyzna stanął w płomieniach. Nie przeszkadzało mu to! Maja zaklęła i odskoczyła w ostatnim momencie, pięść Patryka wbiła się w ziemię tuż przed jej stopami. W powietrze uniósł się pył. Nikoletta nie czekała, wskoczyła na plecy Patryka i zapachnęła się na Majkę, niestety zrobiła kolejny unik. Axel zaklął i rzucił się w kierunku Alfy Morza. Moja kolej! Podbiegłam do niego i wbiłam Izibaki w jego ramię. Przyjaciel stanął raptownie i spojrzał na mnie wielkimi oczyma. 

- Rozumiem - Szepnął i złapał za otrze raniąc sobie przy tym dłoń. 

Warknęłam i spróbowałam unieść miecz, jednak trzymał za mocno. Myślał, że mnie ma. Niestety! Podskoczyłam i kopnęłam go prosto w krocze. Skrzywił się i puścił Izibaki. Wykorzystałam fakt, że zamknął na chwilkę oczy i...

Odcięłam mu głowę. Krew trysnęła mi na twarz, z przerażeniem patrzyłam jak tors Axela opada najpierw na kolana, a potem na ziemię. Jego głowa poturlała się kawałek i zatrzymała się przy butach Majki. Dziewczyna zerknęła na nią i z obrzydzeniem kopnęła ją w moją stronę. W ogóle nie ruszyła ją śmierć kompana. Ja za to zamarłam z przerażenia. Przed oczami przelatywały mi wspomnienia. Długie wieczory, gdy siedziałam z roześmianym Axelem na podłodze jego pokoju i graliśmy w Crash'a na Playstation 1, wspólne wycieczki poza nasze miasteczko, dzień w którym pocieszał mnie bo znowu śmiali się ze mnie w szkole. Axela już nie na, i tym razem nie wróci na pewno. 

Opadłam na ziemię i upuściłam miecz. Wiedziałam, że dobrze postąpiłam ale i tak bolało mnie serce. Tak się zamyśliłam, że usłyszałam zagrożenie ciutkę za późno. Ojra doskoczył i złapał mnie pazurami. Podniósł mnie w górę, jego pazury boleśnie wbijały mi się w ramiona. Nagle upadłam na ziemię, odskoczyłam na bezpieczną odległość i obróciłam się by zobaczyć co się stało. Ojra leżał na ziemi, musiał dostać po głowie. Spojrzałam nieco wyżej. Nad stworem stał... Damian! 

- Co tam? - Spytał i uśmiechnął się szelmowsko, zaraz jednak skrzywił się i złapał za brzuch. 

Więc nadal zamieniał się w Ojra.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top