6. Jeszcze jakieś wymagania?
- Michelle, małpo wstawaj- usłyszałam głos Martyny.
- Daj mi spać- mruknelam przykrywając twarz kołdrą.
- Jest ósma. Zaraz musimy być w stajni. Ubieraj się.- powiedziała rzucając we mnie ubrania.
- Ale ja nie idę do stajni.- oznajmiłam podnosząc się z łóżka.
- Idziesz i nawet mnie nie denerwuj. Czekam na ciebie w kuchni.- mruknęła wychodząc z pomieszczenia.
Niechętnie Zerwałam się z łóżka i ruszyłam do łazienki, zabierając ze sobą wcześniej rzeczy, które dała mi Martyna. Umyłam twarz, zęby, rozczesałam włosy i spięłam w wysokiego kucyka, zrobiłam delikatny makijaż, a następnie ubrałam na siebie czarne bryczesy i bluzkę tego samego koloru. Kiedy byłam gotowa zeszłam do kuchni, gdzie zastałam Levis'a, Martynę i Susane.
- Dzień dobry - powiedziałam siadajac obok szatyna.
- Ooo księżniczka wstała- zaśmiał się chłopak.
- Spadaj.- westchnęłam
- Michelle wsiadasz dzisiaj na Blacka?- spytała Susane kładąc przede mną sałatkę owocową.
- Ja, ale przecież ja ostatni raz na koniu siedziałam prawie cztery lata temu.
- Spokojnie weźmiemy cię pierwsze na lonżę.
- No nie wiem
- No nie bądź cienias- zachichotała brunetka.
- Okej.
Po zjedzonym śniadaniu razem z Martyną ruszyłyśmy do stajni. Pogoda dziś wyjątkowo dopisywała. Było bardzo ciepło. Moja przyjaciółka wyprowadziła Good boya, pięknego, siwego ogiera, o niesamowitym charakterze. Ja natomiast ruszyłam po Blacka, bardzo spokojnego, kasztanowatego wałacha. Przywiązałam go do jednego z uwiązów i zabrałam się za czyszczenie.
- Gotowa jesteś?- spytała Susane, gdy zapinałam popręg.
- Chyba tak.
- Tutaj masz kask- powiedziała wręczając mi czarny toczek z tattini.
- Dziękuje- odparłam zakładając go na głowę.
Razem z Martyną zabrałyśmy konie na ujeżdżalnię, dopięłyśmy popręgi i wsiadłyśmy. Czułam się dziwnie siedząc na grzbiecie Blacka po tak długiej przerwie. Skróciłam wodze, łapiąc je między mały a serdeczny palec, a następnie wypchnęłam biodro i dodałam łydkę. Wałach bez wahania ruszył do przodu. Wjechaliśmy na pierwszy ślad i zaczęliśmy stępować.
- Ooo widzę, że radzisz sobie bez ląży- zawołała zadowolona Susane.
- Powoli sobie przypominam.- odrzekłam z uśmiechem.
Po kilkunastu minutach stępa ruszyłyśmy kłusem. Nie sprawiło mi to większego problemu. Bardzo dobrze dogadywałam się z Blackiem. Z każdą minutą współpracy z nim, zaczęłam sobie wszystko przypominać. Przez całą jazdę przyglądałam się także Martynie, która fantastycznie radziła sobie z ogierem. Jej każdy ruch skierowany w jego stronę był nie widoczny.
Po skończonej jeździe rozsiodłałyśmy i wyczyściłyśmy konie, a następnie wprowadziłyśmy je do boksów. Byłam zmęczona i jedyne co chciałam zrobić to iść spać. Gdy wróciłyśmy do domu Susane oznajmiła nam, że przez całe popołudnie możemy robić co chcemy. Zaproponowała mi także, abym zamieszkała u nich na czas pobytu Martyny. Zgodziłam się bez wahania. Razem z przyjaciółka chciałyśmy spędzać razem każdą wspólną chwilę, gdyż wiedziałyśmy, że kolejne nasze spotkanie będzie najwcześniej za sześć miesięcy.
- To co będziemy dziś robić?- spytałam leżąc na łóżku, przeglądając media społecznościowe.
- Najpierw pójdziemy po twoje rzeczy, a później idziemy na miasto.- oznajmiła brunetka.
- Po co na miasto?
- Podobno jest jakiś festiwal czy coś, więc możemy iść.
- Okej.
***
Dochodziła godzina siedemnasta, a ja i Martyna przygotowywałyśmy się do wyjścia. Postanowiłyśmy ubrać się tak samo. Założyłyśmy czarne jeansy, białe bluzki i czarne bluzy z adidasa. Obie zrobiłyśmy dosyć mocny makijaż, a włosy wyprostowałyśmy i zostawiłyśmy rozpuszczone.
- Gotowa?-spytałam zakładając buty.
- Prawie jeszcze tylko muszę wziąć telefon i Levis'a.
- Levis'a?- spytałam marszcząc brwi.
- Tak Susane kazała mu z nami iść, żeby nikt nas nie napadł.- zakpiła cicho niebieskooka.
- Levis!- krzyknęłam jak najgłośniej potrafiłam.
- No przecież idę- usłyszałam znudzony głos chłopaka, który po chwili pojawił się przed nami.
Był całkiem przystojny. Jego Włosy jak zwykle były ułożone w idealnym nieładzie. Miał na sobie czarne spodnie, czerwoną bluzę z napisem Bad Boy, a na nogach białe nike.
- A wy co siostry?- spytał mierząc nas wzrokiem.
- To ty nie wiedziałeś, że jesteśmy bliźniaczkami?- zaśmiała się Martyna przytulając mnie.
Chłopak wywrócił oczami po czym ruszył w stronę wyjścia. Krzyknęłam jeszcze do Susane, że wychodzimy po czym poszłyśmy za chłopakiem. Droga do centrum miasta zajęła nam kilkanaście minut. Kiedy dotarliśmy na miejsce moim oczom ukazały się stoiska z jedzeniem, zabawkami, pamiątkami i innymi rzeczami.
Usiedliśmy przy jednym ze stolików, a Levis poszedł zamówić nam piwo. Po chwili chłopak wrócił trzymając w dłoniach dwa kubki z alkoholem.
- A ty nie pijesz?- spytałam, gdy wręczył nam napoje.
- Nie No nie mogę. Gdyby ciocia wyczuła ode mnie alkohol miałbym dożywotni zakaz wychodzenia z domu na czas pobytu u niej- oznajmił siadając obok Martyny.
- Oj No nie przesadzaj jedno piwo.- mruknęła niebieskooka upijając łyk.
- Przecież masz osiemnaście lat, więc wszystko robisz legalnie- dodałam.
- No niby tak...
- No więc pij.- Rozkazałam dając mu kubek z cieczą.
- A ty?- spytał zaskoczony biorąc ode mnie piwo.
- Wolę coś mocniejszego- uśmiechnęłam się chytrze.
- Odezwała się ta co jako jedyna nie jest pełnoletnia- zaśmiała się Martyna.
Na jej słowa wywróciłam oczami. To prawda Martyna i Levis byli ode mnie o niecałe dwa lata starsi. Wystawiłam dziewczynie środkowy palec z uśmiechem typu ,, Pierdol się", na co ona posłała mi buziaka w powietrzu.
Po wypiciu alkoholu razem z Martyną stwierdziłyśmy, że musimy zapalić. Wszyscy w trójkę ruszyliśmy nad pobliską rzekę i usiedliśmy nad jej brzegiem. Wyjęłam paczkę fajek razem z zapalniczka i poczęstowałam przyjaciółkę. Obie odpaliłyśmy papierosy i zaciągnęłyśmy się dymem. Rozejrzałam się dookoła. W pobliżu było widać grupki nastolatków. Jedni pili, inni palili, a jeszcze inni po prostu siedzieli i rozmawiali. W jednej z nich dostrzegłam znajomą twarz. Piękny uśmiech i idealne blond włosy, rozczochrane na wszystkie strony mogły pasować jedynie do Ethan'a. Miał na sobie czarne jeansy i bluzę z adidasa. Stał z dwójką chłopaków, a do jego boku przytulała się jakaś dziewczyna. Była niską szatynką. Zacisnęłam zęby widząc jak się do niego klei.
Czyżby zazdrość? Nie niemożliwe.
Blondyn zauważył, że się mu przyglądam, powiedział coś do kolegów i ruszył w naszą stronę, ignorując przy tym dziewczynę, która próbowała go zatrzymać. Uśmiechnęłam się chytrze na ten widok i odwróciłam wzrok.
- Hej -powiedzieli Michelle i Levis równocześnie.
- Hej- odpowiedział uśmiechając się promiennie- a ty się nie przywitasz?-spytał zwracając się do mnie.
- Cześć- mruknęłam.
- Tylko tyle?
- A czego oczekiwałeś?- zmarszczyłam brwi.
- No nie wiem. Może na przykład, że mnie przytulisz- oznajmił wyciągając ręce w moja stronę.
Spojrzałam na niego otwierając szerzej oczy, a następnie wstałam i przytuliłam go. Rozglądnęłam się dookoła i dostrzegłam paraliżujący wzrok szatynki, którą wcześniej widziałam z Ethan'em skierowany w moja stronę. Uśmiechnęłam się do niej triumfująco po czym odsunęłam się od blondyna.
- No i tak się masz ze mną witać.- powiedział dumnie.
- Jeszcze jakieś wymagania?
- Możesz mówić mi Dzień dobry, No bo wiesz jestem starszy i należy mi się szacunek.- po tych słowach odszedł puszczając mi oczko.
Przygryzłam dolną wargę i odprowadziłam chłopaka wzrokiem. Był bardzo... intrygujący? Na jego widok kąciki ust same unosiły się w górę wywołując uśmiech.
- A ty co o tym myślisz Michelle?- usłyszałam głos Levis'a, który wyrwał mnie z zamyślenia.
- Co mówiłeś?- spytałam zdezorientowana.
- Pytaliśmy czy idziemy na drinka.- powiedziała rozbawiona Martyna- Michelle czy ty się zakochałaś?
- Tak. To znaczy tak idziemy. Nie nie zakochałam się- mruknęłam podnosząc się.
Spojrzałam jeszcze raz w stronę Ethan'a i jego znajomych. W jednej ręce trzymał papierosa, a drugą obejmował szatynkę. Zacisnęłam zęby, włożyłam ręce do kieszeni i w milczeniu ruszyłam przed siebie. Widok tej sztucznej pindy przy bokach blondyna doprowadzał mnie do białej gorączki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top