Rozdział 38

Marcus

Całą noc nie spałem. Myśli wirowały bez opamiętania. Wspomnienia przemieszane z obawami i wizjami przyszłości... Te ostatnie pozwoliły mi podjąć radykalną decyzję.

Zbliża się zmrok, gdy podjeżdżam pod dom Aleksandry. Chwila zwątpienia dopada mnie, gdy nie widzę zapalonego światła w jej sypialni.

Może jest w innym pokoju.

Śnieg skrzypi pod nogami, kiedy pokonuję ostatnie metry dzielące mnie od drzwi wejściowych.

Z Alex nie miałem kontaktu przez cały dzień, mimo to postanowiłem zaryzykować. Chciałem się spotkać, porozmawiać, przeprosić ją. Chciałem ją tylko zobaczyć, nawet gdyby miała zamknąć drzwi przed nosem.

Te same drzwi otwierają się ze skrzypnięciem.

- Marcus! - woła pani Karolina. - Co ty tu robisz?

- Dobry wieczór. -witam się. - Mogę porozmawiać z Alex?

Robi wielkie oczy.

- Przecież ona jest u ciebie.

Słucham?

- Jak to?

- Tak to. - prycha kobieta. - Nie ma jej. Wczoraj wieczorem, kiedy byliśmy poza domem, wysłała nam smsa, że jednak wraca do twojego domu.

Nie bardzo wiem jak zareagować. Do głowy przychodzi mi tylko jedna rzecz:

- Czy Rozalia i Mateusz już wrócili? - pytam szybko.

- Tak. Ale co to ma do rzeczy?

Nie odpowiadając, wymijam kobietę w drzwiach i biegnę do pokoju Aleksandry. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku. Poza dwoma szczegółami.

Alex jest maniaczką porządku. Wszystko musi być na swoim miejscu. Zawsze. Tymczasem na łóżku dziewczyny panuje kompletny bałagan. Poduszka wylądowała na podłodze, natomiast kołdra jest skotłowana, wymieszana z pogniecionymi ubraniami.

Ona nie wyszła stąd sama. Nie dobrowolnie.

Jest też mały odtwarzacz, wciąż grający ten sam fragment piosenki:

someday the death will come for me...she'll take me away from you... and the pain will end... don't be afraid, honey... she will come for you too... don't be afraid, honey... someday we will meet again... so don't be afraid, my honey...*

Słucham tego tekstu któryś raz z kolei. Z pewnością to nie przypadek. To groźba.

Pospiesznie zbiegam po schodach, pokonuję po dwa, trzy stopnie na raz. Pędzę do samochodu. Odpalam silnik, wciskam gaz. Muszę jak najszybciej porozmawiać z Edwinem.

Wpadam do domu jak burza. Mknę prosto do gabinetu brata, bez pukania otwieram drzwi. Mężczyzna patrzy na mnie zdziwiony.

- Co się stało. - pyta. - Może usiądziesz.

- Alex... - odpowiadam pospiesznie, myląc słowa. -Ona... ją... On ją zabrał... porwał ją, rozumiesz?!

Widzę, że Edwin nic z tego nie rozumie. Opierając dłonie na udach, biorę głęboki wdech i usiłuję opowiedzieć wszystko jeszcze raz:

- Mateusz ją porwał. To znaczy Alex. Zabrał ją, zrobi jej krzywdę, jestem tego pewien...

- Marcus, uspokój się. - krzyczy Edwin. - Rozumiesz, że to, co mówisz, to bardzo poważne oskarżenie?

- To prawda! - upieram się. - Zbliża się rozprawa, może to jego zemsta...

- Nie wiemy tego. - powstrzymuje mnie brat. - Dlaczego akurat on miałby to zrobić?

- Zapomniałeś, co zrobił jej w Halloween? - przypomniam. - Złamane żebra i ręka. O tych siniakach wolę nawet nie wspominać. Pewnie od dawna to planował...

- No dobrze, dobrze! - woła mężczyzna. - To znaczy, nie dobrze. - poprawia się . - Ale czego ode mnie oczekujesz?

- Zrób coś! - wyrzucam ręce w górę. - Ty tu jesteś prawnikiem!

- Można tylko zgłosić zaginięcie na policji. Chociaż powinni to zrobić rodzice...

- Nigdy się na to nie zdecydują. - przerywam mu. - Rozmawiałem z nimi, nadal są przekonani, że Alex znowu zatrzymała się u nas.

Mężczyzna wzdycha ciężko.

- W takim razie nie mamy wyboru. - oświadcza.

Biorę telefon do ręki.

Nagle wyświetlacz rozbłyska, rozlega się melodia.

Nieznany numer.

* tłumaczenie: Kiedyś śmierć przyjdzie i po mnie... zabierze mnie z dala od ciebie... i ból się skończy... nie bój się kochanie... po ciebie też przyjdzie... nie bój się, kochanie... kiedyś się spotkamy... więc nie bój się mój skarbie...

Tak, wiem, nie znam się na tekstach piosenek, ale przeszukałam pół internetu i nie znalazłam nic, co by chociaż odrobinę pasowało. :( mam nadzieję, że mi wybaczycie.

Do zobaczenia wkrótce :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: