Zwierzenia

Naruto

Po tym jak Sasuke poszedł do Siebie ja też uciekłem do 'swojego' pokoju. Walnąłem się załamany na łóżko.

- Dlaczego to się musiało tak skończyć..? - Mruknąłem sam do siebie. - Nie chciałem na niego krzyczeć... - Jęczałem bliski płaczu. - Jak zwykle psuje wszystko... I jeszcze nie umiem tego naprawić! - Krzyknąłem. - Nie no nie wydolę. Muszę odreagować. - Dodałem po czym zajrzałem do szafy. Ubrałem się w nowe pomarańczowe dresy i czarną bokserkę. Wziąłem czarne adidasy i opuściłem pomieszczenie. W holu szybko wrzuciłem  na nogi i wybiegłem z posiadłości Uchiha. Pędziłem piękną wiśniową alejką, jednak dal mnie dzisiejszego dnia nic nie było piękne. Skręciłem w dobrze sobie znanym kierunku. Chwilę potem stałem przed budynkiem z wielkim czerwonym napisem 'Siłownia'. Od jakiegoś pół roku przychodzę tu dość często. Co oczywiście poprawiło moją wspaniałą kondycję. Wszedłem do budynku i rzuciłem szybie "Cześć" w kierunku chłopaka stojącego za lada z napojami i przekąskami. Dobrze mnie znał, w końcu czasem z nim gadałem. Dzisiaj jednak nie miałem na to ochoty. On odpowiedzią mi tym samym zwrotem i machnięciem ręki. Podszedłem do worka treningowego i bez pitolenia się z nakładaniem jakichkolwiek ochraniaczy zacząłem w niego nawalać. Musiałem się ostro wyżyć bo byłem na serio wściekły. Uchiha pocałował jakąś laskę!! A ja na niego wrzeszczałem!! Miał prawo!! Huczało mi w głowie. Waliłem w ten worek coraz mocniej, aby zagłuszyć moje myśli. Jednak średnio mi to wychodziło. Z każdą chwilą byłem coraz bardziej wkurzony. Kurwa, jak on mógł!!! Głosiły moje myśli teraz. Przez chwilę wyobraziłem sobie, że ten worek to właśnie ta dziewczyna.
Nie wiem dlaczego. W końcu ja nie bije dziewczyn. Poprawka, poza workiem nikogo nie bije.

- Coś Ty taki wściekły?! - Usłyszałem czyjś rozbawiony głos zza pleców. Jednak mimowolnie podskoczyłem z zaskoczenia. Odwróciłem się za siebie. Stał tam ten chłopak zza lady. Tak poza tym to na imię ma Iruka. Jest ode mnie o cztery lata starszy. Jest miłym gościem, ale nie miałem ochoty z nim gadać.

- Ehhh... - Stęknąłem. - Pokłóciłem się z kimś i to bardzo.

- To się z nim pogódź. - Uśmiechnął się wesoło i z dumą. Mimo iż odpowiedź była bardzo prosta.

- To nie jest takie proste. - Odpowiedziałem posępnie.

- Niby dlaczego? Pogodzenie się z kimś jest proste jeśli tego chcesz.

- Nie, nie jest. Za bardzo skrzywdziłem tę osobę i to po raz któryś z rzędu, nie przepraszając.

- Chodzi o dziewczynę?

 - Nie. O przyjaciela.

- To w czym problem? - Zapytał uroczo i niewinnie się uśmiechając. - Dziewczyny miewają humorki, ale skoro to facet to zwykłe "Sorry" powinno wystarczyć. - Dodał.

- To nie jest taka prosta sprawa.

- Dlaczeeeeego? - Jęknął zrezygnowany.

- Bo bardzo się pokłóciliśmy.

- Okay. Okay, więc co Ty na to, pójdziemy do jakiegoś klubu i mi to opowiesz? - Zapytał z nadzieją w głosie.

- No nie wiem, czy powinienem... - Powiedziałem nie zbyt pewnym tonem.

- Jak masz fakty, których nie możesz powiedzieć to zatuszuj i tyle. To jak?

- No dobra. -Dodałem poddając się. Może będzie mi lepiej jak się komuś wygadam.

- Tylko się jakoś podobnie ubierzmy.

- Okay.

40 minut później w klubie. Naruto

Usiadłem przy stoliku, a Iruka usiadł na przeciwko mnie? Podeszła do nas młoda śliczna kelnerka. Miała włosy w kolorze malinowym i tęczówki tego samego koloru. Nosiła okulary i była ubrana w strój pokojówki, jak wszystkie inne kelnerki. Tak, poszliśmy do dobrze w Japonii znanego Maid Cafe.

- Co panom podać? - Zapytała podając nam karty i kłaniając się nisko.

- Ja proszę piwo. - Powiedziałem patrząc na Iruke.

- To samo. - Powiedział.

- Dziękujemy za zamówienie. - Dodała dziewczyna dygając i szybko czmychnęła po piwo. Po chwili pojawiła się ze srebrną tacką w ręku. Podała nam piwa.

- Dziękuje... - Spojrzałem na jej plakietkę. - Za wykonanie zamówienia Karin. Ile płacę? - Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie.

- To będzie pięćset Jenów. - Powiedziała. (Dop. Aut. Jeny są sporo mniej warte od Polskiego Złotego) Zajrzałem do portfela i wyjąłem pieniądze z sowitym napiwkiem dla dziewczyny. Uśmiechnęła się do mnie. - Dziękuję. - Powiedziała.

- Proszę. - Skłoniła się i z powrotem czmychnęła do kuchni.

- No więc opowiadaj. - Rzucił ni z tego ni z owego Iruka.

- No... To zaczęło się dwa lata temu... - Zacząłem, niestety nie było dane mi dokończyć.

- Co?! Kłócicie się od dwóch lat?! - Krzyknął Iruka, a ja położyłem palec na ustach karcąc go wzrokiem.

- Tak. - Upiłem łyk piwa na uspokojenie. - Na początku perfidnie go okłamywałem, a on zawsze mi pomagał. Wydawało mi się, że mogę tak długo, i że jestem świetny aktorem, a on się niczego nie domyśli. Jednak byłem w błędzie. On od początku mnie przejrzał. Nie wiem czemu nie wywalił mnie ze swojego życia od razu, ale jedno wiem na pewno jest dużo lepszym aktorem i niesamowicie dobrym człowiekiem. Potem kiedy mi o tym powiedział, w sensie, że wszystko wie, i że mam się wynosić. Zadawałem sobie sprawę z tego, że mi się należy. Uciekłem i chciałem ze sobą skończyć jednak to on wtedy jechał ulicą i...

- Czyżby zmarł, bo nie chciał Cię potrącić?

- Nie! Nie przerywaj mi. Wywalił się na motorze, ale we mnie nie walnął. Wziął mnie z powrotem do siebie. Zapomniałem dodać, że u niego mieszkam. Staliśmy po przeciwnych stronach stołu. Chyba czekał, aż się przyznam, ale ja tego nie zrobiłem. Ba zrobiłem coś gorszego. On mnie przeprosił i powiedział, że na prawdę mu na mnie zależało, a ja milczałem. To była cisza w najgorszym momencie. Potem płakałem przy tym stole. Byłem serio załamany. Rano obudziłem się w swoim łóżku w jego domu, a na szafce nocnej stała kartka, że wyjeżdża. Wtedy już go nie było. Napisał, że zawsze mogę do niego zadzwonić, albo napisać, ale ja byłem takim tchórzem i nie napisałem nic. Kiedy przyjechał z powrotem do Japonii minęliśmy się na skrzyżowaniu. On jechał samochodem, a ja przechodziłem przez przejście dla pieszych. Nie zatrzymał się, co mnie trochę zabolało, ale poleciałem w kierunku, w którym mógł by jechać. Oczywiście był w centrum miasta. Kiedy tam przybiegłem i stanąłem parę metrów od niego on... - Uciąłem. Źle mi się o tym mówiło. Jakoś mnie to bolało. - On całował się z jakąś laską. Byłem zazdrosny o to, że się ze mną nie przywitał, ale kto by mu się dziwi. Jednak zamiast podejść i coś powiedzieć znowu uciekłem. Latałem trochę po mieście, żeby się uspokoić. Kiedy wróciłem do domu on już tam był. Siedział na kanapie. Usiadłem obok niego. Chciałem się odezwać, ale nie miałem odwagi, więc wiedzieliśmy cicho. Kiedy on podniósł lewą rękę, a na nadgarstku miał wycięte "SORRY". - Do moich oczu napłynęły łzy. Nie chciałem pamiętać tego widoku, jednak im bardziej się starałem tym wyraźniejszy było obraz. - Lała mu się z tego krew... To było świeże... Normalnie przed chwilą wycięte... Lała mu się krew... Ja zawaliłem... Jestem beznadziejny... Głupi... Jak ja mogłem do tego dopuścić... To przeze mnie... - Mówiłem sam nie rozumiejąc słów, które wypowiadałem. 

- Uspokój się Naruto. - Szepnął Iruka. Zerknąłem na niego. Odetchnąłem spokojnie i kontynuowałem.

- Potem wstał i po prostu wyszedł. Dotarło to do mnie dopiero kiedy usłyszałem trzaśnięcie drzwi. Wtedy zerwałem się na równe nogi i pobiegłem za nim. Złapałem go za lewą rękę i szarpnąłem... Nie powinienem był tego robić. - Dodałem. - Obróciłem go w swoją stronę i zacząłem się na niego drzeć, nie dziwne, że odpowiedział tym samym. Potem wyszarpał mi rękę i pobiegł do siebie. Ja... Wiem, że przesadziłem... Ale... Nie chciałem, żeby tak wyszło... I... Nie wiem co mam teraz zrobić... Po prostu nie wiem... Jak ja mam go przeprosić..? Jak..? Nie jestem w stanie... Po prostu się nie da... To niewybaczalne... Jak ja mogłem..? - Łkałem. W moim kuflu nie było już piwa. Oczy wbiłem w puste dno.

- Nie przejmuj się. On Ci wybaczy. Naruto, na pewno wybaczy. Usłyszałem tyle ile powinienem i wiem, że to nie łatwe, ale wszystko się ułoży. - Powiedział kładąc mi dłoń na ramieniu.

- A co jeśli się nie ułoży?! - Nie trafiało do mnie to, że Sasuke mógłby mi wybaczyć.

- Naruto. Z tego co usłyszałem wydaje mi się, że Ci wybaczy.

- N-naprawdę?

- Tak. Teraz, uspokój się. Pójdziemy do klubu, co? Wyszalejemy się? Trochę wyluzujesz? A potem pójdziesz go przeprosić, co Ty na to?

- Noooo... Okay... - Szepnąłem wstając.

Po jakichś dwóch godzinach, w domu Sasuke. Naruto

Stałem przed drzwiami do pokoju Sasuke. Zastanawiałem się jeszcze czy dam radę. Wypity alkohol trochę dodawał mi odwagi. Położyłem dłoń na klamce.

- Ehhh... - Westchnąłem. - Albo teraz, albo nigdy. - Dodałem sobie otuchy, nacisnąłem na klamkę i pchnąłem drzwi. 

Iruka ^

Karin Maid Cafe (lepszego nie znalazłam) ^

Przepraszam musiałam... Sasuś ^

Za to też przepraszam... Również musiałam... Naruś ^

Przepraszam za problem z rozdziałem, jednak wstawił mi się częściowo. Oto pełna wersja. Na prawdę się nagłowiłam, jak to naprawić, jednak czego bym nie próbowała, moje pliki nie chciały wrócić. Tak więc napisałam to od nowa. Jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top