Skrzywdzony...
Następnego dnia. Z oczu Naruto.
Sasuke wszedł do mojego pokoju podrapany... Można to nazwać ze śladami walki na ciele... Nie wierzę, że naprawdę się z nimi pobił... Poszedł tam... Ale czy to było z mojej strony w porządku... Podle go wykorzystałem... Z mojej winy teraz tak wygląda... A przecież jest modelem... Uszkodzenia na ciele mogą mu zniszczyć karierę... Na którą tyle czasu musiał pracować... A tak wiele się o nim mówiło... Jak wtedy czytałem o nim... Dowiedziałem się tylu rzeczy... Chłopak był naprawdę dobry w tym co robił... Tak... Ale teraz to może się zmienić... W sumie to i tak mnie to nie obchodzi... Uchiha zrobił to co chciał... Nikt mu nie kazał się na nich rzucać... To znaczy, że to nie jest moja wina... A jedynie jego... W końcu to on tak wybrał...
- Cześć Sasuke-kun... - Powiedziałem uroczo. Spojrzał na mnie...
- Ooo... Cześć... Jak się czujesz..? Nic Cię nie boli..?
- Boli jak cholera... Nie mów mi, że poszedłeś tam i im wtłukłeś...
- Taa... A co..?
- Mogło Ci się coś stać... I wtedy to by była moja wina... - Powiedziałem niby z troską...
- Tak... Ale nic mi się nie stało... A poza tym to była moja decyzja... Nie kazałeś mi tam iść... Więc nie było by to Twoją winą... - Powiedział... Aha... Czyli się zgadzamy... - Dobra idę do siebie... Cześć...
W pokoju Sasuke.
Siadam na łóżku... Ale to boli... To nie był najlepszy pomysł... Żeby iść tam totalnie samemu... Kładę się i patrzę w sufit... Mam dziwne wrażenie... Że coś mi tu nie pasuje... Najpierw... Ta akcja z dyrektorką domu dziecka... Potem go wyrzucili... A no i jeszcze banda chuliganów... Czy to nie za dużo jak na tak krótki okres czasu..? Chyba, że miał tak codziennie... Zanim się poznaliśmy... Ale... Na czy ja wiem... Czy to jest normalne..? I jeszcze policja się tym nie zajęła... Dziwne... A może w jego dzielnicy to jest na porządku dziennym... Może policja tam nie wchodzi... Gdzie on właściwie mieszkał... Chyba nie w tej całej dzielnicy 13, w której byli Ci chuligani..? Prawda..? Chociaż jeśli to właśnie tam jest jego "dom" to nie dziwię się... Że tak jest... W końcu policja tam nie wchodzi... Wstałem z łóżka i poszedłem pod prysznic... Za bardzo się przejmuję tym chłopakiem... A przecież znamy się tak krótko... Co się ze mną dzieje..? Czyżbym..? Potrząsnąłem przecząco głową...
- Sasuke ogar... To nie możliwe... Nie... Nie... I jeszcze raz nie... - Jęknąłem pod nosem... Nie mogłem się w nim... Nie...
Pokój Naruto.
Dlaczego właściwie on mi pomaga... I trzyma mnie u siebie w domu... Przecież nie znamy się długo... Może jest miękki... Albo nie lubi ludzkiej krzywdy... Ale nie... Wtedy by nie wtłukł tym gościom... Ale skoro nie dlatego... To czemu..? Rozmyślam patrząc w sufit... Dlaczego..? I co by zrobił gdyby dowiedział się... Że ten Naruto, którego zna... To kłamca..? Że to wszystko jest jednym wielkim kłamstwem..? Że go okłamywałem od początku..? Czy by mnie wyrzucił..? Zostawił na pastwę losu..? Czy może nie..? Czy byłby w stanie mi to wybaczyć..? Czy byłby wściekły..? A może raczej smutny..? Jak by zareagował..? Na serio nie może się o tym dowiedzieć...
Na kolacji.
Sasuke doprowadził się do porządku... Prawie nie było po nim widać... Tej całej bójki... Wyglądał jak zwykle nienagannie... Postawił przede mną tacę z jedzeniem... Tak... Tylko tym razem jedliśmy przy stole... Nie było kolacji do łóżka... Szkoda... Jutro szkoła... Tak bardzo nie chciało mi się do nie iść... I co nie mam jeszcze gotowego kłamstewka na jutro... Chyba, że nie będę musiał kłamać... Jakby co wymyśli się na bieżąco...
SasuNaru skutki bójki ^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top