Czyżby to było przeznaczenie?
Kolejnego dnia
Naruto biegnie do szkoły, zaraz się spóźni. W rękach trzyma książki i dopija kawę. Znowu... Czy to się nigdy nie skończy?! Pomyślał, ale przyśpieszył. Mimo wszystko nie chciał się spóźnić. Wpadł do szkoły niczym torpeda. Wleciał do szatni przebrał się i pobiegł najszybciej jak umiał na górę. Było 5 minut po dzwonku. Biegł coraz szybciej i jak zwykle. Potknął się i... Runął na ziemię. Nie wpadł na Sasuke. Na nikogo. Sasuke go nie złapał. Ale dlaczego..? Wstał powoli. Zdarł sobie kolana i nos. Cholera... Pomyślał. Rozejrzał się. Ale nigdzie nie dostrzegł Uchihy. Ale dlaczego..? Schylił się i zaczął zbierać swoje książki. Poszedł po ścierkę, żeby wytrzeć kawę. Dzień upłynął mu powolnie i nudno. Bez Sasuke nie miał co robić. W końcu to z nim spędzał cały swój czas w szkole. Tylko z nim gadał, nawet jeśli zazwyczaj to były kłótnie. Wrócił do domu i był strasznie zmęczony. Walnął się na łóżko i nawet nie zauważył kiedy zasnął.
Rano po weekendzie
Naruto obudził się, spojrzał na zegarek i... O nie!!! Znowu zaspałem. Ubrał się. Spakował. O nie!!! Wczoraj nie odrobiłem lekcji. No pięknie... Wprost wybornie!!! Wyleciał z domu i pobiegł do szkoły. Po drodze wszedł na chwilę do barku i zamówił kawę na wynos. Pobiegł dalej. Wpadł do szkoły, przebrał się i poleciał na górę. Wybiegł zza zakrętu i... Potknął się o czyjąś torbę. Poleciał do przodu, kiedy to... Ktoś złapał go za rękę i postawił prosto. Naruto spojrzał na tego kogoś. Jednak nie był to Uchiha. Nie znał tego chłopaka. Miał czarne włosy i oczy. Jednak nie przypominał Sasuke. Uchiha był ze sto razy przystojniejszy i lepiej zbudowany.
- Cześć! Jestem Sai! A Ty jak masz na imię? - Powiedział chłopak entuzjastycznie wyciągając rękę w kierunku blondyna.
- Naruto... - Bąknął zawiedziony chłopak. Liczył na to, że to Uchiha będzie stał na miejscu tego całego Sai’a. Niby chłopak nie był zły. Naruto nie mógł go tak pochopnie oceniać. Ale chciał Uchihe i już. Zdawał sobie sprawę, że nie powinien był na niego warknąć. Ale co go to obchodziło.
Następnego dnia
Naruto znowu zaspał. Kiedy to się wreszcie skończy?! Pomyślał biegnąc do szkoły z kubkiem kawy w ręku. Wpadł do budynku i pobiegł do szatni, gdzie się przebrał i pognał na górę. Wybiegł zza rogu potknął się i... Jego dłoń znowu została pochwycona przez Sai’a. Wiedział już, że Sai jest nowym uczniem w ich klasie i na dodatek usiadł obok Naruto na miejscu Sasuke. Także w momencie kiedy stali do siebie przodem, a Sai nadal trzymał rękę Naruto. Chłopak wyszarpał mu swoją dłoń i wkurzony obrócił się na pięcie i udał w przeciwnym kierunku. Dlaczego nie ma w szkole tego cholernego Uchihy?! Pomyślał. Sai zaczepiał go do końca lekcji. Łaził za nim zapraszał go na pizze, na kebsa, do kina. Na cokolwiek byle by tylko blondyn zgodził się z nim pójść. Przeliczył się jednak. Naruto za każdym razem odmawiał. Po skończeniu lekcji praktycznie sprintem pobiegł do domu.
Kolejnego dnia
Naruto obudził się rano. Cholernie bolała go głowa. spojrzał na zegarek. Shit... Pomyślał. Znowu spóźniony. Wstał i naszykował się do szkoły. Wybiegł z domu dziecka i biegnąc do budy wpadł do swojego ulubionego baru po kawę. Zamówił napój i pobiegł dalej. Wpadł do szkoły. Przebrał się. Pobiegł na górę. Wybiegł zza zakrętu i... Potknął się. Poczuł jak czyjaś dłoń o mało co nie dotknęła jego palców. Jednak Naruto szybko odsunął swoją dłoń tak aby ten ktoś go nie złapał. Blondyn był pewien, że zaraz poczuje ból spowodowany uderzeniem o ziemię. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Zamiast tego poczuł jak czyjaś ręka oplotła się naokoło jego pasa i przyciągnęła go do siebie. Po czym puściła. Naruto odwrócił się i spojrzał na osobę która do złapała.
- Sasuke!! - Krzyknął, rzucając się na szyję kolegi. Nareszcie. Wszystko na swoim miejscu. Sai za to patrzył na nich z boku i gromił Uchihe wzrokiem. Żaden z chłopców się tym nie przejął. W końcu co ich obchodzi ten cały Sai.
Sasuke *^* mrrrrryy ^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top