Czasami trzeba po prostu być...
Sasuke
Rano obudziłem się czując przyjemny ciężar na swojej klatce piersiowej. Uśmiechnąłem się pod nosem. Blondyn spał sobie smacznie. Lekko roztrzepałem mu włosy. W sumie powinienem wstać, ale nie chciałem go budzić. Objąłem go jedną ręką i przymknąłem powieki. Chłopak lekko się poruszył. Uśmiechałem się sam do siebie. Czyli to nie był sen? Na prawdę to sobie wyjaśniliśmy? Chyba, że nadal śpię. Nie. Na pewno nie śpię. Nie mogę spać.
- Dzień dobry. - Z zamyślenia wyrwał mnie znajomy, ciepły głos. Uchyliłem lekko oczy. Nade mną wisiał Naruto. Lekko się schylił i niewinnie musnął moje usta swoimi. Uśmiechnąłem się do siebie, po czym zrobiłem to samo podnosząc się na łokciach. Uśmiechnął się do mnie smutno. - Sasuke wiem, że zepsuję tę słodką atmosferę, ale pokaż rękę.
- Niedobry pomysł. - Fakt zepsuł mój entuzjazm.
- Proszę. Chcę to zobaczyć. - Jęknął.
- Naruto... To serio nie jest dobry pomysł.
- Czyli jest aż tak tragicznie?
- Nie. Nie jest tak źle. - Oczywiście skłamałem.
- To pokaż.
- Na prawdę nie musisz tego widzieć.
- Ale chcę. Sasuke proszę.
- Ale...
- Proszę. - Przerwał mi. Westchnąłem.
- W porządku... - Mruknąłem cicho.
- Dziękuję. - Podciągnąłem rękaw, po czym zacząłem rozwiązywać bandaż. Patrzył się na moją rękę nie mogąc się doczekać tego co zobaczy. Kiedy już w reszcie bandaż spadł na kołdrę Naruto szybko obrócił w swoją stronę moją rękę.
- Boże. - Szepnął, patrząc na moją rękę z przerażeniem. - T-Ty t-to s-s-sobie sam zrobiłeś? - Zapytał łamiącym się głosem. Skinąłem głową. - Jak? Przecież to musiało boleć.
- Nie było tak źle.
- Co Ty gadasz?!
- No już się do tego przyzwyczaiłem.
- Wiesz, że po czymś takim zostają blizny?
- Wiem, ale ja raczej blizn nie mam.
- Widzę. Ale... I tak nie powinieneś był tego robić.
- Wiem.
- Błagam nie rób tego więcej.
- Nie zrobię. Przysięgam. - Miał w oczach łzy. Przytuliłem go do siebie mocno. - Tylko nie płacz. Proszę. - Wtulił się we mnie i wbił mi paznokcie w plecy.
- Przepraszam. Nie umiem. Nadal mam wrażenie, że to moja wina. - Jęknął. Przytuliłem go jeszcze mocniej i zacząłem gładzić jedną ręką po plecach.
- Już wszystko jest w porządku. Będzie dobrze. Nie martw się Tym. Szybko się zrośnie.
- Ale mogłeś zginąć i to przeze mnie.
- Naruto nic mi nie jest.
- Ale...
- Żadnych 'ale'. Naruto teraz wszystko jest dobrze. Proszę nie płacz i pod żadnym pozorem nie obwiniaj się o to. Proszę. To tylko i wyłącznie moja wina. Wczoraj o tym rozmawialiśmy i od wczoraj nic się nie zmieniło.
- Ale wczoraj nie wiedziałem, że jest aż tak źle.
- Zawsze mogło być gorzej. Postaraj się być przez chwile cicho i nie myśl o tym co było. Skup się na tym co jest teraz. Zobaczysz będzie Ci lepiej. Po prostu ciesz się chwilą. - Powiedziałem głaszcząc go po głowie. Zagrzebałem twarz w jego włosach i lekko musnąłem jego skórę ustami. - Kocham Cię. - Szepnąłem.
- Ja Ciebie też. - Wymamrotał w moją skórę. - Dziękuję. Dziękuję Ci za to, że jesteś. Proszę nie zostawiaj mnie nigdy.
- Nie śmiał bym. Za bardzo Cię kocham. - Mnie również chciało się płakać, ale wiedziałem, że on bardziej tego potrzebował. Musiał rozładować wszystkie emocje, a było ich wiele. Z resztą dopóki Naruto był tu ze mną nie musiałem się niczym przejmować. Nie chciałem widzieć go płaczącego, jednak wolałem, żeby wypłakał się mi niż płakał sam w kącie, nie mając nikogo kto by go pocieszył, lub przytulił. Cmoknąłem go w czubek głowy. - Naruto... - Zacząłem. - Jestem przy tobie i zawsze będę. Nie musisz już płakać. Przysięgam, że zawsze będę Cię kochać. - Wtulił się we mnie mocniej. Westchnąłem. Jak ja czekałem na tę chwilę. Mój kochany Naruto, też mnie kochał. To było takie niewiarygodne. Jak dla mnie czas mógł stanąć. Po raz kolejny miałem to wrażenie, że ta chwila mogłaby trwać w nieskończoność i nigdy nie miałbym jej dość.
SasuNaru <3 ^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top