Błagam, żeby to tylko nie był sen...

Sasuke

Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, oraz czyjeś tupanie. Bolała mnie głowa. Spojrzałem na swoją rękę i cicho westchnąłem. Za głęboko. Za mocno. Nie za dobrze to wyglądało. Ale zaraz, kto przyszedł?

- Kto tam? - Zapytałem lekko podniesionym głosem.

- Ja. - Usłyszałem odpowiedź. No aha fajnie... "Cześć Ja." Pomyślałem, jednak dobrze wiedziałem do kogo należał ten głos. O tak. Pamiętałem go idealnie. Świetna odpowiedź Naruto...

- Zaraz wychodzę. - Odpowiedziałem. Wyskoczyłem z wanny i zacząłem zmywać krew z ręki. Trochę to piekło, jednak dało się wytrzymać. Za głupotę się płaci... Pomyślałem bandażując rękę.Wytarłem się i ubrałem w pierwsze lepsze ciuchy. Trochę kręciło mi się w głowie, jednak sam sobie to zgotowałem. Pokręciłem przecząco głową. Przeczesałem włosy palcami i wyszedłem z łazienki. Naruto stał na środku pokoju i lekko się kiwał. Wywróciłem oczami. Co on narobił?  - Co jest? - Zacząłem. Spojrzał na mnie dopiero teraz. Jego oczy były takie nieprzytomne. Pokręciłem głową z rezygnacją. - Piłeś coś? - Wypaliłem. Blondyn skinął głową. - Ehh... Ile Ty robisz problemów... - Wymamrotałem pod nosem sam do siebie. Chłopak spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Podszedł do mnie chwiejnym krokiem i prawie poleciał na ziemie, jednak chwyciłem go i przysunąłem do siebie. wtulił się w moją klatę. Rozpłakał się na dobre. Przytuliłem go mocno. - Ciii... Już dobrze... - Mówiłem spokojnie gładząc go wolną ręką po głowie. - Nic się nie stało... - Wcisnął twarz w moją szyję. - Już spokojnie Naruto... - Wcisnął się we mnie jeszcze mocniej.

- Przepraszam... - Wyjęczał w moją koszulkę. Wziąłem go na ręce i zaniosłem go na łóżko. Usiadłem na nim i usadowiłem Naruto na swoich kolanach. Płakał... Nadal...

- Naruto już wszystko w porządku. Nic się nie stało.

- S-s-stało... - Jęknął. Pogłaskałem go po policzku.

- Naruto... - Zacząłem. - Uspokój się. Nic się nie stało. wszystko jest w porządku. Nie mam CI niczego za złe. 

- Ale j-ja sobie m-mam... - Jęknął po raz kolejny. Westchnąłem i lekko go od siebie odsunąłem. Spojrzałem mu w oczy.

- Przepraszam. To był już szantaż emocjonalny Naruto. Przesadziłem z tym "Sorry". Nie powinienem był. Tylko proszę nie płacz już. Tylko nie płacz. - Zerknął mi w oczy. Jego wspaniałe szafirowe tęczówki świeciły od łez. Dłużej tak już nie mogłem. Zamknął oczy, a łzy spłynęły mu po policzkach. Powoli się do niego zbliżyłem i musnąłem jego usta swoimi. Odsunął się. Nie otworzył oczu, tylko ukląkł nade mną okrakiem, przyciągnął mnie do siebie i pocałował mnie słodko i niewinnie. Przyznaję, że mnie to zaskoczyło, jednak wdarłem się językiem do jego jamy ustnej. Wplątałem palce w jego włosy, pogłębiając pocałunek. Całowaliśmy się powoli i głęboko, przekazując wszystkie nasze uczucia właśnie przez ten pocałunek. Żal, tęsknotę, miłość, a nawet tę ulgę, która nam teraz towarzyszyła. Oderwaliśmy się od siebie dopiero kiedy zaczęło nam brakować powietrza. Naruto oparł się czołem o moje ramie i osunął się po mnie. Przygarnąłem go do siebie. Wtulił się we mnie. Oboje oddychaliśmy szybko, łapczywie łapiąc powietrze.

- Ja Ciebie też... Kocham... - Szepnął między oddechami. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Bawiłem się jego włosami co chwila przeczesując je, lub targając. Nigdy mi na nikim tak nie zależało. Pomimo całego teko bólu ja nadal kochałem tego młotka i co najdziwniejsze nie mogłem przestać. To mogło boleć. Mogłem cierpieć. Póki widziałbym jego uśmiech to wszystko było w porządku. Chciałem tylko żeby był szczęśliwy. Tylko tyle i nic więcej. Cmoknąłem go w czoło zagrzebując nos w jego włosach. To przyjemne ciepło jego ciała było dla mnie teraz wszystkim. Właśnie teraz chciałbym zatrzymać czas. Dla mnie ta chwila mogła by się nigdy nie kończyć, trwać tak na wieki. - Sasuke.. - Zaczął przerywając ciszę. - Dlaczego? Dlaczego mi to wszystko tak łatwo wybaczyłeś?

- Naruto... - Nie do końca umiałem się wytłumaczyć. - Ja chciałem, żebyś powiedział cokolwiek, nawet gdyby to było najgorsze kłamstwo. Od początku czekałem, na chociaż jedno słowo. Kiedy wyjechałem codziennie patrzyłem na telefon. Czekałem... Liczyłem na to, że chociaż napiszesz... Już nawet nie zadzwonisz...

- I byłeś w stanie mi to od tak po prostu wybaczyć, pomimo tego, że nic z tym nie zrobiłem?

- Tak. Było mi z tym tak cholernie źle. Z tym, że mnie okłamałeś, że nie napisałeś, ale wiesz... Ja też bałem się napisać. Rozumiem to. Nie wiedziałem, jak zareagujesz. Piekielnie bałem się tej reakcji. Jednak nie umiałbym Cię wywalić w żaden sposób, ani z tego domu, ani z mojego serca. Więc proszę nie zostawiaj mnie... Samego... - Chciało mi się płakać. Od początku tej rozmowy wydawało pi się, że to tylko sen. Proszę, żeby to nie był sen... Błagam...

- Nie zostawię... - Usłyszałem swoją odpowiedź. Przytuliłem go mocniej.

- Dziękuję. Kocham Cię.

- Ja Ciebie też... - Powiedział zaciskając palce na mojej bluzce. - Mogę zapytać o jeszcze jedno?

- Tak.

- Co zrobiłeś sobie w rękę..?

- O. To nic.

- Sasu... Nigdy więcej się nie tnij. To boli.

- Wcale nie.

- To boli mnie. Mam wrażenie, że to moja wina, prawda?

- Ne. To ja... Ja się pociąłem.

- To więcej tego nie rób. Błagam... - Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem. Nie chciałem, żeby coś go przeze mnie bolało.

- Nigdy więcej. Obiecuję. - Odpowiedziałem.

- Dziękuję... - Szepnął i musnął moje usta. - Dziękuję...

SasuNaru ten obrazek był taki Kawaii ^

To też było kawaii ^

Przepraszam, że nie było mnie tak długo, jednak jak już pewnie mówiłam obecnie nie mam komputera, jakby tego było mało w moim ukochanym telefoniku psuje się ekran, kiedy włączam klawiaturę i po prostu nie da się prawie nic napisać, więc opowiadania piszę na tablecie, a trzeba przyznać, że nie jest to za wygodne. Tak więc jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że się podobało.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top