To musiało się stać...

Wgapiałem się na Naruto od paru dobrych minut. Żaden z nas się nie odezwał. Nie odrywałem od niego wzroku, on jednak nawet na mnie nie spojrzał. Nie mogłem już dłużej znieść tej ciszy. Wstałem szybkim ruchem, odsuwając krzesło daleko do tyłu. W tym momencie Naruto wbił we mnie wzrok. Miał łzy w oczach. Nie chciałem go krzywdzić, ale to się musiało stać... wbijał we mnie niepewny wzrok, ale ja milczałem. Jednak nic nie powiedział. Tylko spuścił z powrotem wzrok.
- Przepraszam... - Szepnąłem po chwili. On podniusł na mnie zaskoczony wzrok. Tak jakby chciał spytać dlaczego to ja go przepraszam. - Ale Naruto... Ja... - Zawachał się, pomimo że dobrze wiedziałem co. Hciałem powiedzieć. Teraz już się nie wycofam. Zacząłem to skończę. - Kocham Cię! - Powiedziałem to głośniej niż miałem zamiar. Zawstydzony lekko spuściłem głowę, moje oczy utkwiły zaś w parkiecie... Spodziewałem się jakiegoś wybuchu śmiechu. Jedak to co usłyszałem było o wiele, wiele gorsze.... Była to głucha cisza... Słyszałem tylko nasze oddechy. Podniosłem na niego oczy. Stał z zaskoczona miną i milczał. Odsunąłem się od stołu i poleciałem po schodach na górę. Wbiłem do swojego pokoju jak torpeda.
Naruto
Dopiero kiedy Sasuke wypadł z pomieszczenia i poleciał na górę dotarło do mnie to co powiedział i znaczenie mojego milczenia... Walnąłem się na krzęsło przy stole i schowałem głowę w dłoniach.
- Dlaczego muszę być taki beznadziejny..? - Jęknąłem. Umiałem tylko ranić ludzi. Dlaczego? Nie wiem. Tak od po prostu... Zraniłem go jeszcze bardziej... Jak mogłem...
Sasuke
Rozbebrałem się i wszedłem pod prysznic. Dopiero teraz zauwarzyłem jak tragicznie wyglądam... Nie dość, że cały podrapany to jeszcze brudny i zapłakany... - No pięknie... - Mruknąłem pod nosem. Wszedłem pod prysznic i odkręciłem vorącą wodę. Tak jak bym liczył na to, że ona mnie pocieszy. Jadnak teraz nic nie było w stanie mi pomóc... Cały mokry wypełzłem spod prysznica. Otworzyłem szafkę i wyciądnąłem z jej końca małe zawiniątko. Odpakowałem je. Była to moja żyletka. - A co mi tam... - Szepnąłem. - I tak wyglądam jak chodzące nieszczęście... - Wróciłem pod prysznic i usiadłem pod ścianką. Woda nadal spływała po moim ciele. Spojrzałem na swoje nadgarstki... Po czym na małe ostrze. Zrobiłem pierwszą kreskę na lewym nadgarstku. Nie poczułem bólu... Jak zwykle z resztą. Potem robiłem ich coraz więcej i więcej, aż straciłem rachubę i zasnąłem pod prysznicem.
Naruto
Płakałem tak długo, że zaczęło mi już brakować łez... Oczy mnie piekły, AW głowie szumiało. Chciałem się zmusić do wstania i wyjścia stąd, ale nie miałem na to siły... Chciałem uciec biec tak szybko i tak daleko, żeby nikt mnie nie znalazł... Jednak zamiast tego... Zasnąłem...
Sasuke
Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Zerwałem się spod prysznica owinąłem ręcznikiem i poleciałem po telefon. Odebrałem go.
- Tu Sasuke Uchiha. W czym mogę pomóc? - Zacząłem rozmowę.
Następnego ranka. Naruto
Otworzyłem oczy. Leżałem w dobrze mi znanym pokoju na dobrze mi znanym łóżku. Sasuke musiał mnie tu przynieść kiedy zasnąłem... Rozejrzałem się dookoła. Na szawce obok łóżka zobaczyłem list.
                      Cześć Naruto
       Dostałem fajna propozycję uczestniczenia w sesji zdjęciowej. Problem jest taki, że muszę wyjechać na co najmniej rok. Proszę zostań u mnie i czuj się jak w domu. Zadbaj o to miejsce. W kopercie znajdują się karty kredytowe i hasła do nich. Nie przejmuj się wszystko będzie ok. Gdybyś czegoś potrzebował masz moich ludzi dookoła siebie. Zawsze będą Ci służyć pomocą. Nie obiecuję też, że odbiorę za karzdym razem, ale jeśli masz ważną sprawę pisz, albo dzwon do mnie.
                                            Sasuke

SasuNaru Sleep ^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top