3

-Oscar?-mruknęłam leżąc na łóżku i wpatrując się w biały sufit, co też robił mój przyjaciel.

-Hm?

-Byłeś kiedyś zakochany?-zapytałam cicho nawet na niego nie zerkając. Jestem ciekawa jak to jest. Jakie to uczucie, mieć swój cały świat. Gdy zależy ci na kimś, ale nie w ten sposób co mi zależy na Oscarze, tylko w ten inny. Nieznany dla mnie.

-Tak.

-I jak?-odwróciłam głowę w bok, by mieć na niego lepszą widoczność.

-Miała na imię Kate.-zaczął.-Kochałem ją, zależało mi na niej, cholernie.-mówił z lekkim uśmiechem na twarzy, a ja go słuchałam. Uważnie go słuchałam.-Robiłem dla niej wszystko.. Była taka, delikatna. Myślałem, że też w jakimś stopniu jej na mnie zależy.-zmarszczył brwi, a mi zrobiło się jakoś smutno.-Uciekła.-westchnął.-Płakałem i winiłem siebie za to, że jej nie dopilnowałem, że nie zadbałem o Kate tak, jak tego potrzebowała.-nagle sobie coś uświadomiłam.

-Oscar?

-Tak?

-Czy ty mówisz o swoim chomiku?-zapytałam ze spokojem, odwracając głowę z powrotem w sufit i przymknęłam oczy, by nie powiedzieć jaki jest głupi.

-Uciekła.-westchnął.

-Jesteś idiotą Olivers.-zaśmiałam się.

_

Ubrana w szarą, przylegającą do ciała sukienkę, która sięga mi do połowy ud zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie mój przyjaciel. Założyłam białe conversy i stanęłam przed brunetem, który oglądał mój ubiór.

-Ruchałbym cię.-westchnął i założył swoje buty, a ja się cicho zaśmiałam. Wyszliśmy po chwili z domu i skierowaliśmy się do czarnego auta chłopaka. Wsiadłam na miejsce pasażera, a brunet za kierownicą i odjechaliśmy, kierując się kina. Włączyłam radio i od razu zaczęła lecieć moja ulubiona piosenka - Ellie Goulding Love Me Like Do. Spojrzałam znacząco na przyjaciela i zaczęłam śpiewać.

-You're the fear.-wskazałam na bruneta.

-I don't care.-zanucił.

-Cause I've never been so high..

-Follow me, to the dark..

-Let me take you past our satellites..-śpiewaliśmy coraz głośniej z wielkim uśmiechem na ustach.

-You can see the world you brought to life, to life..

-I!-krzyknęłam.

-So love me like you do, lo-lo-love me like you do
Love me like you do, lo-lo-love me like you do
Touch me like you do, to-to-touch me like you do
What are you waiting for?-śpiewaliśmy razem, głośno, a na końcu zaczęłam się śmiać w niebogłosy, gdy Oscar pytanie z piosenki próbował zaśpiewać głosem piosenkarki.

Do końca jazdy śpiewaliśmy cały czas, śmiejąc się przy tym. Uwielbiam z nim spędzać czas, uwielbiam być w jego towarzystkie. Kocham takie momenty jak te. W końcu zajechaliśmy pod ogromny budynek i wysiedliśmy z auta w bardzo dobrych humorach.

-Czekaj, zapalę jeszcze.-powiedziałam do Oliver'sa, stając przed wejściem. Ten tylko przewrócił oczami i stanął obok mnie, wkładając dłonie do kieszeni swoich jeansów. Wyjęłam z torebki papierosy i odpaliłam jednego, zaciągając się.

-Nie lubię jak palisz.-westchnął.

-Wiem.-uśmiechnęłam się lekko i wzięłam kolejnego bucha.

-Siema stary.-usłyszałam za sobą jakiś dziwnie znajomy głos, a po chwili Oscar witał się z Alanem? O kurwa. Jego wzrok nagle poleciał na mnie i uśmiechnął się zadziornie, po czym zaczął skanować moje ciało, oblizując przy tym wargę. O cholerka. Jego usta.-Cześć Jane.-kiwnął do mnie głową spoglądając mi prosto w oczy.

-Hej.-przywitałam się także kiwając.

-Co ty tu robisz?-zapytał brunet, a ja nie mogłam się napatrzeć na czarnowłosego. Fryzura idealna jak ostatnio, biały t-shirt a na nogach lekko opinające, czarne dresy ze zwężanymi nogawkami z adidasa. Jezusie, nawet tak zwyczajnie wygląda idealnie.-Co ty na to Jane?-ocknęłam się słysząc swoje imię. Spojrzałam na Olivers'a, który czeka na moją odpowiedź.

-Hm?-mruknęłam, zaciągając się papierosem. Boże, czemu muszę robić z siebie taką idiotkę?

-Pytałem, czy nie byłabyś zła, żeby Alan szedł z nami.-powiedział, a ja pomrugałam kilka razy i spojrzałam na niego, a potem na niebieskookiego, który uśmiechnął się.

-Nie, nie, pewnie.-powiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie. Po chwili weszliśmy do środka i skierowaliśmy się na samą górę. Kupiliśmy bilety, a ja poszłam kupić popcorn.

-Dzień dobry.-powiedziałam z lekkim uśmiechem do kasjera. Przystojny brunet, z brązowymi oczami. Bardzo przystojny. Uniósł wzrok i uśmiechnął się w moją stronę.

-Co podać?

-Numer telefonu.-szepnęłam przykładając dłoń do ust, tak, żeby nikt mnie nie usłyszał, chichocząc przy tym. Uśmiechnął się zadziornie.-Trzy popcorny solone i cole.-oznajmiłam.

-Jeden karmelowy.-usłyszałam za sobą. Poczułam przyjemne dreszcze, które owładnęły moje ciało. Jego osoba stała tuż za mną, że prawie czułam jak jego klatka styka się z moimi plecami. Mój oddech stał się głębszy, a serce zaczęło bić o wiele szybciej. Ogarnij się. Odchrząknęłam znacząco i zrobiłam krok do przodu.

-Dwa solone i jeden karmelowy.-uśmiechnęłam się przepraszająco do przystojnego bruneta. Odwrócił się i odszedł do sprzętu, gdzie były różne rodzaje kukurydzy, a ja czekałam, aż wróci, czując się niebywale skrępowana, gdy dalej czułam Alan'a za sobą.

-Proszę.-brunet postawił przed nami kartonowe pudełka i trzy kubki z colą. Zapłaciłam i chwyciłam dwa solone, a czarnowłosy karmelowy, po czym odeszłam puszczając jeszcze kasjerowi oczko.

-Wchodzimy.-powiedział Olivers. Weszliśmy do ciemnej sali, gdzie było ze 100 foteli. Usiedliśmy na samej górze, po środku. Ja niestety miałam miejsce między przyjacielem a Alanem, który uśmiechnął się pod nosem, patrząc przed siebie. Co go rozbawiło? Z każdą kolejną minutą ten chłopak zaczyna mnie drażnić. Kurwa mać. Poprawiłam się na siedzeniu i położyłam pudełko z jedzeniem na kolanach, po czym zaczęłam go jeść wpatrując się w reklamy lecące na ekranie wielkości ściany.

-Jak tak dalej pójdzie to zanim zacznie się film, popcornu już nie będziesz miała..-usłyszałam przy swoim uchu ten jego męski głos. Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na niego.

-To wezmę twój.-uśmiechnęłam się.

-Skąd ta pewność, że ci dam?-uniósł rozbawiony brew.

-To pójdę po jeszcze jeden.-powiedziałam wkładając kolejne ziarno do ust. Uśmiech zszedł z jego twarzy, a kości policzkowe wyostrzyły się poprzez zaciśnięcie szczęki. Powiedziałam coś nie tak? Odwróciłam głowę, gdy światła zgasły i zaczął się film.

*

-Jezu, jakie ciacho..-mruknęłam wnosząc oczy ku górze, zachwycając się aktorem z filmu. Wyszliśmy z centrum handlowego na ciepłe powietrze.

-Jane ma mokro.-zaśmiał się Olivers, a w tym Alan.

-Zazdrościsz, że nie przez ciebie?-poruszyłam brwiami.

-W sumie..-stanął i obejrzał mnie od stóp do głów.-Gdybyś nie była moją psiapsi to bym cię ruchał.-powiedział, a ja wybuchłam śmiechem.

-Frajer.-powiedziałam.

-Dobra, ja spadam.-powiedział nagle Alan, zerkając na nas.-Siema Oscar.-pożegnał się z moim przyjacielem męskim uściskiem.-Dzięki za wypad.-skierował do nas obydwu.-Narazie Jane.-mruknął wbijając we mnie te zniewalające niebieskie oczy, które są przepiękne.

-Pa Alan.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top