5
Rano ledwo wstałam z łóżka. Do 2 może 3 w nocy gadałam z Alyą i Chloe. Jak dobrze, że dziś sobota. Bo bym nie wyrobiła.
Na zegarku była 11:30. Spałam ledwo 10 godzin? Super. Wstałam, a dziewczyn już nie było w pokoju. Muszą być w kuchni. Pomyślałam i poszłam się przebrać, następnie postanowiłam pójść do kuchni. Okazało się, że miałam rację. Usiadłam przystole i przywitałam się ze wszystkimi w pomieszczeniu.
Po zjedzeniu naleśników razem z przyjaciółkami wyszłam z domu, nie zapominając oczywiście o Tikki i ciastkach z piekarni dla kwami.
Zastanawiałam się czy im nie powiedzieć. Byłam tak zamyślona, że nie zauważyłam kiedy doszłyśmy do parku koło szkoły.
- Mari jesteś tu czy nie? - spytała Alya i razem z Chloe się zaśmiała.
- A tak jestem. - odpowiedziałam.
- Coś się stało? - spytała tym razem Chloe.
- Powiem jak sama to ogarnę. -
powiedziałam i o nic więcej nie pytały wiedząc, że to bez sensu bo i tak nie powiem.
Co zamierza zrobić Mari?
Czy powie Alyi i Chloe o swoim drugim ja?
W końcu jest rozdział. Przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Ale nie mogę skupić się na tyłu książkach. Postaram się to nadrobić
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top