Cz.2

-O mój boże... Rudnik.

****

-Co ty tutaj robisz?

Podszedł do mnie.

-Zwiedzam Mławę.

-Właśnie widzę.. W takim stanie.

-Niestety..

-Poczekaj.
Zdjął swoją bluzę i założył mi. Podniósł moją mp3 która musiała mi upaść. Spojrzał na piosenkę.

-Widzę że nas słuchasz. 

-Tak.

Podeszłam do niego.

-Kocham wasze piosenki.. Widzę w nich drugie dno.

-Więc może skoro tak to chcesz poznać resztę?

-Tak... To było moje marzenie.

-Więc choć.

-Ale... moja mama się będzie wściekać.

-Nie może być tak źle.

-Moim zdaniem przez wasze piosenki... chcecie dotrzeć do człowieka który ma problem... Dając mu nadzieje i pokazując że inni mogą mieć gorzej i by cieszyć się z tego co się ma, a z drugiej strony nie naśmiewać się z tego co ma gorzej.

-Można tak powiedzieć.

-Więc nie uważasz że skoro znalazłam w waszej muzyce drugie dno to mam problem.

-Widziałem twoje ręce... rozumiem że masz problem... ale możemy ci pomóc. Niektórzy myślą że wystarczy nas posłuchać i zrozumieć tekst.... jednak ty jesteś jedną z osób które dociekają co chcemy przekazać nie tylko w tekście ale w zwykłej muzyce i w tonacji głosu... Doszukujesz się dosłownie wszystkiego co potrzebne dla człowieka w potrzebie.. Czyż nie mam racji?

Opuściłam głowę.

-Właśnie taka jestem.

-Więc daj sobie pomóc... a tak poza tym jaką z naszych piosenek uwielbiasz?

-Chyba nie ma takiej której nie lubię... chociaż... "Nic o mnie nie wiesz" wolę słuchać bez Oli Manelskiej...

-Rozumiem. Jakieś jeszcze zaszczenienia?

-Nie... tak to wszystkie uwielbiam. Przed moją ostatnią operacją cały dzień słuchałam waszej piosenki.

-Jakiej?

-Wygrałem życie.

-Rozumiem.... zaraz będziemy na miejscu. A właśnie nie zapytałem... jak masz na imię?

-Layla Vill

-Miło mi... a ja jestem Ada...

-Adam Rudnicki pseudonim Rudnik... Wiem o was wiele.

-Odrobiłaś prace domową.

Poczochrał mnie po głowie i uśmiechnął się. Podeszliśmy pod niewielki dom.

-Choć wszyscy są u mnie.

-No dobrze.

Niepewnie weszłam za nim. Oczy trójki chłopaków spoczęły na mnie.

-Adam... jakaś twoja dziewczyna nowa?

-Nie... nasza fanka....

-Znowu...

Jęknął chłopak w czapce z daszkiem do tyłu.

-Ona jest z tych co doszukują..

-Oj to przepraszam.... Takie fanki uwielbiam...

-Dziękuję...

-Więc... twoje marzenie się spełniło?

-Tak... Dziękuję ci...

-Nie dziękuj.

Jego uśmiech rozpromienił moje serce.... Oni mnie wysłuchają.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top