Rozdział 1 Ponowne spotkanie

Odebrałam telefon od mojego bliźniaka, przeczesałam palcami blond włosy do ramion zatrzymując się na dłużej przy pudrowo-różowych końcówkach

-Domiś - powiedziałam wesoło po przeciągnięciu zielonej słuchawki w lewo

-Madzia, jest sprawa - chłopak był podekscytowany, słychać było, jak kontroluje się aby nie krzyczeć

-Spokojnie, o co chodzi

-Chcesz przyjechać do nas na dwa tygodnie?

-Wow, oczywiście, jasne Domi - serce zabiło mi szybciej, nie widziałam już od dłuższego czasu brata, a tym bardziej jego znajomych

-Super, wyślę ci adres na wiadomości i jak możesz, to nie ogłaszaj tego jeszcze publicznie

-Jasne, do zobaczenia później - rozłączyłam się i podeszłam do lusterka.

Miałam lekkie wory pod oczami, zasnęłam dopiero w okolicach trzeciej w nocy, moja koleżanka wciąż miała problemy z chłopakiem. Związałam włosy w niestarannego kucyka i poszłam do kuchni

-Dzień dobry kochanie

-Hej mamo - przytuliłam się do rodzicielki i zabrałam słoik czekolady

-Słodkie śniadanie, znowu? - zapytała humorystycznie

-Mam to we krwi - zaśmiałyśmy się, obie byłyśmy na bieżąco z życiem Dominika, przez co wiedziałyśmy, że on też jest uzależniony od słodyczy. Wszyscy mówili o nas bliźniaki Rupiński, ale tak naprawdę dzielił nas rok różnicy, dla wielu było zagadką nasze podobieństwo, z czasem sami zaczęliśmy mówić o sobie bliźniaki.

Jedyne co nas różniło to wzrost, Dominika już nie wiele dzieliło od tego aby miał dwa metry, ale jak za pewne wszyscy wiedzą to nigdy nie nastąpi, ja natomiast miałam ledwo metr sześćdziesiąt pięć.

Żal mi było zostawić mamę samą w domu, ale wizja spotkania przyjaciół była bardziej widoczna w mojej głowie

-Skarbie, wszystko dobrze - kobieta pomachała mi ręką przed twarzą - pytałam się o coś a ty kompletnie odpłynęłaś no i posmarowałaś swoją rękę Nutellą

-Przepraszam, co mówiłaś? - wstałam i wytarłam krem czekoladowy w ręcznik kuchenny

-Mówiłam, że dzwonił do mnie Dominik i jak chcesz mogę cię zawieźć - usiadłam naprzeciwko jej i spojrzałam w oczy - no co?

-Nic, po prostu

-Po prostu nie chcesz zostawić starej matki samej

-Przestań, wiesz, że nie lubię jak mówisz o sobie stara - spojrzałam się na nią z lekką litością

-Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że macie siebie z Dominiek nawzajem i będziecie mieć siebie kiedy mnie już zabraknie

-Nawet tak nie mów - oburzyłam się, podeszłam do kobiety i ją przytuliłam

-Idź się spakuj - powiedziała i pogoniła mnie do mojego pokoju.

Wzięłam moją ulubioną walizkę, oczywiście czarną. Zaczęłam pakować do niej moje ulubione ciuchy. Większość mojej garderoby była w odcieniach bieli, czerni i czasem coś szarego, w sumie od niedawna zaczęłam kupować oraz dostawać więcej kolorowych ubrań. Na przykład trzy tygodnie temu na urodziny dostałam od Dominika kilka bluz z jego sklepu, w tym jedna błękitna, różowa, szara oraz czarna. Sama kupiłam sobie pudrowe topy, które również pojawiły się w mojej walizce, do przedniej kieszeni walizki włożyłam moje ulubione kapcie jednorożce oraz białe Vansy, które dostałam wraz z pięcioma innymi parami po udziale w kampanii promocyjnej owego sklepu. Do sportowej, oczywiście czarno-białej torby włożyłam swojego laptopa, kamerę, wszelką elektronikę, w mojej głowie pojawiła się myśl - Kosmetyki! - krzyknęłam na cały dom. Przyniosłam kuferek i wrzuciłam do niego swoje szampony, kremy oraz maseczki. Wzięłam z szafy ręcznik i dołożyłam go do walizki z bielizną i ciuchami, dopiero teraz zauważyłam, że sama jestem jeszcze w piżamie i bez makijażu, który w sumie był u mnie na co dzień bardzo znikomy. Wyjęłam z szuflady świeżą bieliznę, z półki zdjęłam czarne rurki z przewieszonym na boku łańcuchem, oraz T-Shirt z Calvina Claina, który i tak związałam w pasie aby było mi widać brzuch. Przebrałam się w łazience, po drodze jeszcze umyłam zęby, wyprostowałam włosy i nakremowałam twarz, weszłam do pokoju i podeszłam do toaletki, przejrzałam jeszcze raz swoje wory pod oczami „Daga powinna sama zająć się problemami ze swoim chłopakiem, ja ich nawet nie lubię" pomyślałam i pokryłam swoje powieki różowymi cieniami, ciemniejszymi na zewnątrz, w samym kąciku oka perłowy róż, wszystko przysłoniła czarna, ostra kreska, wytuszowałam rzęsy. Moje naturalne rzęsy były cudowne, każdy mi ich zazdrościł, grube, ciemne i gęste, większość ludzi myślała, że są sztuczne. Pomalowałam usta matową, czerwoną, ponętną szminką. Spojrzałam na siebie w lustrze, wyjęłam spod bluzki złoty wisiorek w kształcie księżyca, który dostałam od Pawła na tegoroczne urodziny w komplecie z takimi samymi kolczykami. Zrobiłam sobie zdjęcie w lustrze od szafy w całej mojej okazałości z czarnymi Vans'ami na stopach i szybko obrobiłam po czym wstawiłam na Instagrama. Ułożyłam telefon w standardowym miejscu i nagrałam TikToka z nowym trendem, którego nauczyłam się rozmawiając w nocy z Dagą. Obejrzałam, czy na pewno wszystko dobrze wyszło. Po woli dochodziła godzina trzynasta, dołożyłam do kuferka kosmetyki, zaniosłam swoje rzeczy do bagażnika samochodu mamy. Wzięłam jeszcze mniejszą torebkę, do której włożyłam klucze, AirPodsy, Telefon oraz portfel, założyłam okulary przeciwsłoneczne lecz po chwili i tak znalazły się na moich włosach. Byłam bardzo podekscytowana wizytą w domu chłopaków, miałam też nadzieję na późniejsze spotkanie z Agą i Sylwią. Siedziałam na murku przed domem czekając na mamę, kobieta cały czas była uśmiechnięta, byłam jej wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobiła, tak samo jak Dominik, miałam za sobą pewne przykre wydarzenia, o których wiedziała tylko ona i Dominik, z czasem powiedziałam to również mojej najlepszej przyjaciółce Adze. Mimo wszystko czasami wracałam do tamtych wydarzeń ale bez emocji, niektóre rzeczy z tamtych czasów mi pozostały jak, kolorystyka moich ciuchów czy nie ufność do nowych ludzi, wolałam zostań przy tych, których znam doskonale i wiem, że zrobili by dla mnie wszystko tak jak ja dla nich. Z zamyślenia wyrwała mnie rodzicielka pstrykając palcami przed moim nosem. Uśmiechnęłam się i wstałam z murka, siadłyśmy na siedzeniach w samochodzie, włączyłam radio, Teresa, bo takie było imię naszej mamy, jechała na adres wskazany przez Dominika. Były to obrzeża Warszawy, więc jazda nie trwała za długo, niestety droga była dość wąska więc kobieta nie mogła wjechać dalej, pożegnałam się z nią i zabrałam swoje rzeczy, ruszyłam przed siebie w poszukiwaniu numeru 32. Chodziłam z balastem dobre piętnaście minut, aż doszłam do wniosku, że się zgubiłam

-Minik... - zaszlochałam do telefonu, kiedy ten odebrał

-Si?

-Zgubiłam się

-Wyjdziemy przed dom po ciebie, chodź Filip - drugą część zdania powiedział do brązowowłosego, starszego przyjaciela i rozłączył się.

Wypatrywałam dwójki ludzi przed domem

-Madzia - rozległ się krzyk kilkanaście centymetrów za mną.

Obróciłam się i podeszłam jak najszybciej z rzeczami do blondyna, koło niego stał Filip z kamerą

-Hej - przytuliłam się do brata na powitanie - Filip - powiedziałam i w miarę możliwości do niego też się przytuliłam

-Musisz przywyknąć, że w tym domu praktycznie cały czas ktoś, coś nagrywa albo na YouTube, Instagram albo TikTok'a - Dominik się uśmiechnął i weszliśmy do środka.

Dom był jeszcze większy niż wydawał się na filmach, spojrzałam na zadowolonych chłopaków za mną

-To... Gdzie mam spać? - zapytałam wskazując na swoje rzeczy oparte o ścianę

-U Filipa w pokoju, zrobił ci miejsce w komodzie, a on będzie spał u mnie i już tam przeniósł najważniejsze swoje rzeczy - oznajmił Dominik i wziął moją walizkę, brunet wziął kuferek oraz sportową torbę i poszedł za przyjacielem na górę

-Paweł ma live także ciii.. - wyszeptał do mnie Filip kiedy staliśmy pod wejściem do jego sypialni.

Moim oczom ukazał się średniej wielkości pokój z rozkładanym narożnikiem na prawo, pustym stojakiem na ubrania pod oknem, komodą na ścianie od wejścia, puste, nowoczesne biurko na lewej ścianie a obok niego duże lustro od podłogi do sufitu w sam raz na zdjęcia. Przytuliłam się jeszcze raz do chłopaków, tym razem zbiorowo, kiedy odłożyli moje rzeczy

-Czyżbym dobrze słyszał? - do pokoju zajrzał Paweł, urósł trochę od naszego ostatniego spotkania, chociaż myślałam że to już nie możliwe.

Serce zabiło mi trochę szybciej na jego widok

-Paweł! - krzyknęłam i pobiegłam do niego, przytulił mnie, uniósł delikatnie nad ziemie, mimo, że był ode mnie o rok młodszy to ja się zawsze czułam przy nim jak dziecko.

Szatyn wypuścił mnie z objęcia, chociaż nie bardzo tego chciałam. Chłopcy stwierdzili, że zostawią mnie samą, abym mogła rozpakować się. Kiedy moje ciuchy i bielizna odnalazły swoje nowe miejsce w komodzie, a laptop i kamera zawitały na biurku. Razem z kuferkiem udałam się do wspólnej z Pawłem łazienki, do której wejście było naprzeciwko wejścia do mojej obecnej sypialni. Zeszłam na dół i zastałam Filipa i Dominika robiących obiad, natomiast Paweł leżał w salonie

-Madzia, musimy cię wplątać w nasz grafik ale to kawałek tego musimy na odcinku pokazać, także po obiedzie to ogarniemy - powiedział mój brat, a ja usiadłam na blacie obok ekspresu do kawy.

Bacznie przyglądałam się czynom chłopaków, jakby mieli zaraz otruć nasz posiłek. Nawet nie zauważyłam, że kilka centymetrów ode mnie stoi Paweł, który zerkał to na mnie, to podążał za moim wzrokiem na ręce chłopaków

-Co ty tam widzisz takiego ciekawego? - zapytał centralnie koło mojego ucha, a ja podskoczyłam i gdyby nie on spadła bym na podłogę.

Filip i Dominik zaciekawili się, co się stało, dopiero teraz zauważyli, że siedziałam tam cały czas

-Wszystko okej? - zapytał blondyn i razem z szatynem pomogli mi się wyprostować

-Prawie dostałam zawału przez Pawła - oznajmiłam jednak z uśmiechem na twarzy

-Widzisz Paweł, w końcu kogoś wystraszyłeś - wycedził Filip, na co wszyscy się roześmialiśmy.

Każdy doskonale wiedział, że Paweł był zbyt miły i wrażliwy aby odegrać się na Filipie zawsze po tym jak go straszył. Dominik wrócił do mieszania sosu, brunet przerzucił coś na patelni, poczułam ucisk na nadgarstku i ktoś, a raczej Paweł, bo tylko on to mógł być, pociągnął mnie do przeszklonych dni na końcu świeżo wykończonej jadalni. Weszliśmy do pokoju gier, zachwycałam się odwzorowaniem Wenecji na ścianach oraz dziwnej, kamiennej konstrukcji w rogu pokoju, szatyn podszedł do niej i coś przełączył, a z konstrukcji zaczęła lecieć woda wydając przy tym kojące dźwięki. Mimo woli uśmiechnęłam się, zawsze towarzystwo chłopaków tak na mnie działało, pomimo, że Filip i Paweł nic nie wiedzieli na temat mojej smutnej przeszłości starali się wywołać uśmiech na mojej twarzy. Podeszłam do Pawła i wtuliłam się w jego tors, poczułam zarys mięśni po mimo czarnego swetra, chłopak położył swoje ręce na moim karku i pogładził mnie po włosach

-Umiesz grać w bilard? - zapytał, kiedy odsunęłam się od niego.

Pokręciłam przecząco głową i podeszłam do stołu, na środku były ułożone kolorowe kule w linii prostej od nich pojedyncza cała biała kula. Nagle do pokoju wbiegł Filip

-Obiad chodźcie, a i Paweł teraz ty i Dominik zmywacie po obiedzie - powiedział brunet i spojrzał na przyjaciela

-Filip mamy coś takiego, co nazywa się zmywarka - burknął Paweł i założył ręce na klatce piersiowej

-Ale trzeba zrobić coś, co nazywa się załadowanie zmywarki - skomentowałam sytuację trochę robiąc szatynowi na złość, gdyż wiedziałam, że i tak nigdy nie był w stanie obrazić się na mnie bardziej poważnie, przybiłam piątkę Filipowi a Paweł udał oburzenie i wyszedł jako ostatni z pokoju, gdyż musiał jeszcze wyłączyć wodospad. Zasiedliśmy do posiłku i w ciszy rozkoszowaliśmy się tym, co przyrządzili Filip z Dominikiem.

-1774 słowa



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top