10. Rombek tajemnicy
Lily
Po 16 latach ją spotkałam. Moją matkę. Wiem od Franka że mnie szukała od dawna. Nienawidze go. Jest moim ojcem, ale zachowuje się strasznie. W stosunku do wszystkich, a Alice...nie była na mnie zła i zgodziła się bym wbiła jej srebrne ostrze w brzuch bylem tylko niecierpiała. Mogła zginąć... na samo wspomnienie łzy napłyneły mi do oczu. Jej ciało osuneło się nieprzytomnie na ziemie. Krzyczałam by mnie nie zostawiała, że ją kocham. Wbiegli lekarze i zabrali ją, a Frank mnie odciągnął.
Powiedział że jest dumny ze mnie. Naszczęście ktoś mamę uratował. Wydobrzeje i wróci po mnie. Jestem pewna. Zerknełam przez okno samolotu na las. Gdzieś tam ona jest.
Alice
Budziłam się wolno. Byłam taka wycieńczona. Chciałam spać. Wtedy przypomniałam sobie co się stało. Otworzyła szeroko oczy i ujrzałam twarz Jacka i Zayana. Byłam u siebie w domku. Jakim cudem?
- Co się stało? - wychrypiałam.
- Jack cię uratował - powiedział Zayan z uśmiechem.
- A Lily? - spytałam spokojna.
- Jaką Lily? - zdziwili się. Odrazu chciałam się szybko podnieść lecz syknełam przez ból w boku.
- Muszę po nią wrócić.
- Leż, Alice - wilkołak wcisnął mnie w poduszki.
- To wszystko twoja wina! - popatrzyłam na Jacka wsciekła.
- Moja? Ty mnie uśpiłaś!
- A ty zostawiłeś tam moją córkę!
Nastała cisza.
- Masz córkę? - spytał zdziwiony Zayan.
- Z kim? - warknął Jack.
- Z Frankiem.
- Z tym zjebem?! Nie widzisz co ci zrobił?! - ryknął, a Zayan postanowił się wycofać.
- Jaki to ma związek? - wstałam delikatnie.
- Jak mogłaś się w nim zakochać?
- No chyba ty! - prychnełam.
- To czemu się z nim przespałaś?! - ciągle krzyczał. Moja lwica cicho płakała za potomswem. Nie byłam psychicznie wstanie się z nim pieklić.
- Zgwałcił mnie, kurwa, zadowolony?! - wrzasnełam ze łzami w oczach i zamknełam się w łazience. Osunełam się na podłogę i załkałam cicho.
- Alice?
- Odejdź.
- Otwórz... przepraszam. - mówił łagodnie.
- Ja nie chce o tym rozmawiać.
- Dobrze, tylko cię przytule... otwórz, kotku - wstałam powoli i otworzyłam drzwi. Odrazu wpadłam w ciepłe ramiona mężczyzny.
- Przepraszam, maleńka, za wszystko
- Ja też przepraszam, że kazałam Zayanowi cię uśpić.
Wziął mnie na ręce i położył nas na łóżku. Ehh... jego ramiona była takie ciepłe i kojące.
- Odnajdziemy twoją córkę
- Dziękuje, Jack... że jesteś przy mnie
Kurcze😂
Za szybko pisze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top