4 - "Witaj Offendermanie"

Perspektywa Slendermana :
(Mini retrospekcja)

Moi bracia mają dziś przyjechać, a w willi totalny bajzel. Masky podczas jedzenia sernika pobrudził dywan, Toby pobrudzil kuchnie w cieście do gofrów, Roześmiany Jack rozrzucił papierki po cukierkach po całym salonie, Jeff się wkurzył i wywalił donice, a kontrolery i laptopy Bena leżą wszędzie...

Ale w końcu mam na imię Slenderman i potrafię wiele.

- Wszyscy w tej chwili zbiórka! - wykrzyczałem na całą willę.

Wszyscy jak jeden mąż stanęli w szeregu przede mną.

- Dobrze, skoro raczej są juz wszyscy, to słuchajcie uważnie. Jak wiadomo, dziś przyjadą moi bracia. Rozejrzyjcie się i zobaczcie jaki syf... Macie to posprzątać, bo nie ręczę za siebie. - powiedziałem i wszyscy się rozbiegli w popłochu.

Parę godzin później, każdy był gotowy. Wszystko było czyste i zadbane.

Cierpliwie wyczekiwaliśmy gości.

Postanowiłem, że rozejrzę się, czy wszystko jest okej. Cóż, Jeff robił kanapkę, Ben grał na PlayStation wraz z Sally, Roześmiany wrzucał papierki do kosza, a w drzwi ktoś zapukał.

Chwila, chwila... W drzwi ktoś zapukał? Szybko podeszłem do nich i otworzyłem.

Tak, moi bracia. Trenderman nic się nie zmienił, Splendorman dalej taki wesoły, a Offenderman... Coś z nim było nie tak. Dopiero po chwili spostrzegłem jakąś dziewczynę, która siedziała na jego barkach i całkiem słodko opierała się o jego głowę, a na swojej miała jego kapelusz. Trochę mnie to zdziwiło, ale nie dałem po sobie poznać.

Kiedy wszyscy bracia się przywitali, odezwałem się.

- Witaj Offendermanie. - powiedziałem

On tylko wziął dziewczynę mackami i poprawił kapelusz na jej glowie. Wygląda na lekko wystraszoną.

- Witaj bracie. Ta oto mała słodka osóbka, to moja córka Mia. Mia, poznaj mojego brata Slendermana. - powiedział i podniósł ją na wysokość mojej głowy.

Nie wiem po co to zrobił, ale nie wazne.

Ma całkiem interesujący kolor oczu.

Patrzeliśmy się na siebie w ciszy przez kolejne dwie minuty, aż w końcu się odezwałem.

- Witaj kochane dziecko. Jestem Slenderman, ale możesz mi mówić Slendi, jeśli chcesz. - powiedziałem i podałem dłoń.

- M-Miło Cię poznać Slendermanie. Mam n-na imię Mia. - odpowiedziała, a raczej wyjąkała.

- Wejdźcie do środka, na zewnątrz jest zimno. - zaproponowałem.

Kiedy weszli, zamknąłem drzwi.

Spojrzałem na Offendera i na... Mię. Coś ze sobą rozmawiali cicho. Nie wiedziałem, czy mam cos zrobić.

- Toby! Chodź na moment. - zawolalem proxy.

Zjawił się w mgnieniu oka.

- Zrób proszę herbaty moim braciom. Ehm, Offender, mogę prosić cie do mojego gabinetu? Musimy porozmawiać na osobnosci. - powiedziałem.

On tylko na mnie spojrzał i skinął głową.

- No okej, Splendi, zajmiesz się nią? - zapytał.

Ucieszony Splendorman wziął ją na ręce i zaczął z nią rozmawiać.

Teleportowałem się do mojego gabinetu. Po chwili zjawil się mój brat.

- Offendermanie, czemu o niczym nie wiedziałem? - zapytałem nieco poddenerwowany.

Dlaczego to ukrywał?

On jedynie podrapał się po karku.

- Cóż, pomyślałem, że nie masz czasu dla rodziny, bo masz swoje Creepypasty, więc postanowiłem, że dowiesz się później. Sam byłem zszokowany... - odpowiedział.

Trochę się zamyśliłem.

- Mogłeś powiedzieć, ale nie ważne. Ważne jest, jak? - zapytałem nieco delikatniej.

- No wiesz bracie. Kiedy dwoje ludzi się kocha to chcą... - nie dokończył, gdyż mu przerwałem.

- Idioto, nie o to mi chodzi. - odpowiedziałem zirytowany.

- No dobra. Pamiętasz moją byłą? No pewnego dnia przyszła i mi ją dała i tyle. Nic wcześniej nie wiedziałem. - opowiedział w skrócie.

- No okej, będę chciał ją poznać. - powiedziałem.

On jedynie spojrzał na mnie wystraszony.

- Spokojnie, nic jej raczej nie zrobię. Nie mam zamiaru tez proponować jej zostanie proxy, jeśli sobie tego nie życzysz.

- Uff, okej. - powiedział i wyszedł.

Postanowiłem jej poszukać i z nią się jakoś zapoznać. Znalazłem ją w pokoju Splendiego. Bawili się w coś.

- Splendor, przyprowadz ją do mojego gabinetu. - rozkazałem bratu w głowie.

Usiadłem w fotelu pisząc coś w papierach.

Po paru minutach przyszedł Splendor z Mią.

- Okej, Splendorze, czy możesz nas zostawić? - zauważyłem, jak dziewczyna patrzy błagalnie na mojego brata, żeby nie wychodził, ale on mnie posłuchał i uczynił to o co go prosiłem.

Lustrowałem ją wzrokiem. Nie jest podobna do mojego brata.

- Swoje imiona juz znamy, ale nie wiemy nic o sobie. Ile masz lat dziecko? - zapytałem.

- Em... Piętnaście mam. - powiedziała zmieszana.

Myślałem, że ma nieco więcej.

- Dobrze, ja mam... Nawet sam nie wiem ile, ale bardzo dużo. Coś około tylu, ilu ma Planeta Ziemia.

Spojrzała na mnie. Widać było, że się mnie boi.

- Nie bój się mnie, przecież nic ci nie zrobię. Chodź ze mną. - powiedziałem i złapałem ją za rękę.

Wyszliśmy z mojego gabinetu i zaprowadziłem do salonu, gdzie był Off.

- Offender, oddaję. Musze zrobić kolacje. - odpowiedziałem i kiedy miałem wychodzić usłyszałem:

- Mogę pomóc? - zapytała Mia, która byla nieco mniej wystraszona.

- Jasne, chodź.

Poszliśmy do kuchni.

- Jeśli możesz to zacznij robić gofry, Toby Ci pomoże, bo on jest świetny w robieniu gofrów. - powiedziałem i myślami zawolalem chłopaka.

- Witaj operatorze. Hejka, jestem Ticci Toby, ale mów mi po prostu Toby. - przedstawił się chłopak.

- Jestem Mia, możesz na mnie mówić jak chcesz. - również się przedstawiła.

Zaczęli robić gofry. W międzyczasie rozmawiali ze sobą wesoło. Może to dobrze, że ona się zjawiła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top