35 - "Niech będzie, wierzę ci "

Większość dni spędzałam w moim pokoju. Off niestety dalej był z tamtą kobietą. Pewnego wieczoru, postanowiłam się przejść po lesie.

Zaczęłam chodzić po ścieżkach aż w końcu ujrzałam go. Will...

- Czego ty właściwie ode mnie chcesz? Mój ojciec i ta baba są pod jakimś twoim wpływem, żeby mnie wkurzyć,a teraz będziesz jeszcze mnie dobijał swoją obecnością?! - zdenerwowałam się.

- Właściwie to nie tak... Chodź ze mną.

Poszłam za nim, bo miałam nadzieję ze wszystko mi wyjaśni.

Usiedliśmy przy rzece.

- Tak właściwie to jestem demonem prawdy. Zjawiam się raz na jakiś czas w różnych miejscach i pokazuję danym osobom, prawdę która inni przed nimi zatajają. Wyczułem że ten cały Offenderman nie jest szczery, więc podpuszczałem go, żeby w końcu powiedział ci prawdę, ale nie sądziłem, że aż taki z niego jełop.

Siedziałam i patrzyłam się na niego zdziwiona. Demon prawdy? Chciał mi pomóc?

- A to porwanie? Te wszystkie koszmary? - zapytałam.

- Za to porwanie wybacz, chciałem zobaczyć, komu będzie na tobie zależało najbardziej. Splendormanowi zależało. Później starałem się nakłonić Offendermana do wyznania prawdy. Te koszmary są najprawdopodobniej dlatego, że jestem demonem i w dodatku masz niemiłe wspomnienia ze mną.

To ma sens.

- Niech będzie, wierzę ci.

Will uśmiechnął się tylko. Siedzieliśmy chwilę, ale po paru minutach wstał.

- Chodź, musisz wracać do willi - powiedział i zaczął iść.

Ruszyłam za nim.

- Czy wiesz, co teraz mój ojciec robi, albo coś? - zapytałam.

- Wolałbym nie mówić tego na głos. Ale mogę ci powiedzieć, że z tyłu głowy myśli o tym, jak postąpił z tobą. Może w końcu się ogarnie - uśmiechnął się znów.

W końcu dotarłam do willi, gdzie od razu w ramiona złapał mnie Splendor.

- Gdzie ty byłaś? Bałem się, że coś ci się stało - powiedział wystraszony.

- Spokojnie, jestem tu. Byłam na spacerze, ale trochę się zasiedziałam - wtuliłam się w niego.

I takim oto sposobem zrozumiałam pewne sprawy.

Pierwsza jest taka, że Offenderman nie chciał mnie w swoim życiu, ale przyjął mnie, gdy nie miał wyboru.

Druga jest taka, że Will chce dla mnie dobrze. Chce żebym poznała prawdę.

A trzecia, że wujek Splendorman jest teraz mi bliższy niż własny ojciec.

- Może chcesz pooglądać ze mną bajki? - zapytał wesoło.

Zgodziłam się natychmiastowo, mimo że wyrosłam już z bajek. Potrzebowałam spędzić z kimś czas, bo ostatnio siedziałam w swoim pokoju, nic praktycznie nie robiąc.

___________

Tak wiem, długo mnie nie było, ale nie mam weny na tę opowieść. Mam nadzieję, że się nie gniewacie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top