#10 - To nie tak, jak myślisz
Są takie dni, takie chwile, takie momenty, kiedy naprawdę myślę, że faceci się do czegoś przydadzą. Takiemu liliputkowi jak ja podadzą coś z wyższej półki, wyjmą pranie, posprzątają, zrobią obiad. Naprawdę tak czasami myślę, zwłaszcza patrząc na swojego ojca, który wychowywał nas od małego i robił za ojca i matkę, kiedy rzeczywista matka zarabiała na dom.
Kiedy jednak patrzyłam na Serafina, wszystkie te myśli uciekały i stwierdzałam, że kiedy zajdzie taka potrzeba, to po prostu podsunę sobie krzesło, a słoiczek otworzę siłą.
W tamtym momencie właśnie Serafin udowodnił mi, jak bardzo brakowało mu kobiecej ręki i że przydałaby mu się matka, a nie ojciec, który był typowym, stereotypowym mężczyzną i takie właśnie cechy przejął po nim syn.
Nigdy nie sądziłam, że spotkam na swojej drodze kogoś, kto nie będzie potrafił zrobić jajecznicy, ale Serafin Gliński właśnie tak wyglądał, z jajkiem na spodniach oraz bluzie. Zapach, który czułam, pochodził z mikrofalówki, w którym chłopak postanowił jednak coś odgrzać, zamiast rozwalić całą kuchnię.
— Serafin, co ty robisz? — zapytałam, a chłopak w końcu zwrócił na mnie uwagę. Wyglądał na nieco speszonego. — Czy ty nie miałeś przypadkiem robić jajecznicy?
— Ja... To nie tak, jak myślisz. — Podrapał się w tył głowy, próbując zakryć skorupki od jajek. — No bo znalazłem pizzę do odgrzania, więc pomyślałem, że po co się bawić i...
— Nie potrafisz zrobić jajecznicy, prawda? — Przewróciłam oczami i wyminęłam go, zbierając z blatu skorupki. — Gdzie jest kosz?
Serafin otworzył drzwiczki pod umywalką, a ja wyrzuciłam zawartość swoich rąk.
— Po pierwsze: jajka rozbijamy na patelnię lub do miseczki, nie na siebie. — Chwyciłam za jakąś ścierkę i zaczęłam go wycierać, nie mogąc dalej patrzeć na jego nieporadność. — Po drugie: nie zabieraj się za coś, czego nie umiesz. Po trzecie: mogłeś mi powiedzieć, to bym cię nauczyła.
— Chciałem ci zaimponować... — mruknął. — Zresztą, nie będę ci marudził, że nie potrafię zrobić jajecznicy. Co ze mnie za facet, który nie potrafi gotować?
— Nastoletni — odparłam. — Chociaż muszę przyznać, że to dziwne, by w tym wieku nie umieć usmażyć jajek.
— Po prostu nie umiem i tyle. — Wzruszył ramionami. W tym samym momencie mikrofalówka wydała z siebie wysoki dźwięk. — Dlatego zjemy pizzę.
— Na śniadanie?
— No jasne!
Tak właśnie minął mi poranek z Serafinem – na jedzeniu pizzy, ogarnianiu bałaganu, który zrobił oraz na uczeniu go obchodzenia się z kurzymi jajkami. W końcu, około godziny dwunastej, mogłam w pełni zadowolona opuścić kuchnię.
Odwiedziłam łazienkę, w której okazało się, że okres postanowił mnie ze stresu odwiedzić wcześniej niż się spodziewałam. Kiedy z niej wyszłam, zawstydzona stanęłam przed Serafinem.
Nigdy nie dzieliłam się z żadnym chłopcem moimi kobiecymi sprawami, nawet z Antkiem, ponieważ gdy zaczęłam miesiączkować, stwierdził, że nie należy ufać komuś, kto krwawi pięć dni i nie umiera. Dlatego też wszędzie i zawsze wysyłałam mamę, aż sama nauczyłam się, że panią kasjerkę wcale nie obchodzi, czy kupuję chleb czy podpaski.
W końcu jednak przyszedł ten dzień, w którym znalazłam się w domu obcego faceta i całkiem zapomniałam, że zbliża się okres, także chcąc, nie chcąc musiałam wyłożyć przed nim kawę na ławę.
— Zawieź mnie do najbliższego sklepu — rozkazałam ciemnookiemu.
— Po co? — zainteresował się.
— Bo... No... — Odwróciłam wzrok. — Dostałam okresu, dobra? I pilnie potrzebuję do sklepu. — Momentalnie poczułam, jak zaczynają palić mnie policzki.
— Nie ma sprawy, Kocurku, chodź, zawieziemy Kicię tam, gdzie potrzebuje. — Delikatni podrapał mnie po głowie, po czym ruszył w kierunku wyjściowych drzwi. Zmieszana poszłam za nim. — Wyglądasz przeuroczo, kiedy się rumienisz, wiesz?
— Lepiej się zamknij, bo będę w stanie zabić — odparłam.
Po pięciu minutach byliśmy już pod jakimś marketem. Kazałam Serafinowi zostać, ale chłopak wcale nie chciał mnie słuchać i chodził za mną krok w krok.
Gdy przekroczyłam drzwi, kasjerki dziwnie na mnie spojrzały, po czym dostrzegły Glińskiego i odwróciły wzrok.
Zastanawiałam się, ile dziewczyn przywoził tutaj, bo czegoś potrzebowały? Ile dziewczyn spało w jego łóżku, jak wiele okrzyków słyszały ściany jego pokoju? Ile nagich, obcych ciał widziało łazienkowe lustro?
Nie mogłabym być z kimś takim jak Serafin Gliński. Nawet jeżeli potrafił zachowywać się uroczo, nie pochodził z mojego ułożonego świata. Byłam niedoświadczoną, żyjącą marzeniami dziewczynką, która marzyła o romantycznych kolacjach przy blasku świec. Serafin zaś był kimś, kto patrząc na dziewczynę najprawdopodobniej zastanawiał się, w jakiej pozycji tym razem będzie się kochać. Ba, on pewnie nigdy nie użyłby słów „kochać się" w odniesieniu do seksu! Oczami wyobraźni widziałam, jak szepcze swoim dziewczynom do uszka „chciałbym się z tobą pieprzyć całą noc" albo inne, gorsze sformułowania, które nie przeszłyby mi przez gardło.
Zresztą, sam mi to uświadomił, na mikołajki podarowując zestaw kociego fetyszysty!
Ja pochodziłam z wyspy „spokojnie", on z „gwałtownie" i nie wiedziałam, czy którekolwiek z nas chciałoby zmieniać ten stan rzeczy.
Skręciłam w dział chemiczny i stanęłam przed półkami pełnymi kolorowych opakowań. Serafin stanął zdecydowanie zbyt blisko moich pleców i krańce jego kurtki ocierały o moją rękę.
— Zawsze się zastanawiałem, jaka jest różnica między tymi wszystkimi podpaskami. Chyba wszystkie mają to samo zadanie, prawda?
— Różnią się grubością, chłonnością, zapachem, długością, wszystkim. Jesteś za mało zorientowany, aby to zrozumieć. — Pokręciłam głową, aby dać mu do zrozumienia, że to koniec tematu.
Wzięłam, co miałam wziąć i podreptałam do kasy z Glińskim na ogonie. Kasjerka patrzyła dziwnie na jego zadowolony uśmiech, kiedy podawałam jej pieniądze i zaczęłam się zastanawiać, jak to jest zmartwiać się, czy spóźniający okres nie jest przypadkiem spowodowany ciążą.
Wsiedliśmy z powrotem do samochodu, a ja ciaśniej otuliłam się płaszczem. Było naprawdę bardzo zimno.
Nie chciałam rozmawiać z Serafinem, ale on nie potrafił usiedzieć cicho dłużej niż pięć minut dziennie.
— Odwieźć cię do domu? — zapytał.
— Na razie potrzebuję dostępu do łazienki, bo do domu nie dojadę — rzuciłam.
— W porządku. — Odpalił samochód i ruszył. — Boli cię coś?
— Nie.
— Moja poprzednia dziewczyna skręcała się z bólu za każdym razem. To było trochę smutne, oglądać ją w takim stanie.
— Każda kobieta jest inna — skwitowałam. — A teraz zakończmy ten temat.
— Dlaczego laski nie lubią rozmawiać o okresie? Przecież to normalna rzecz, nawet facet wychowywany bez matki o tym wie! — Serafin wydawał się zaczynać złościć. — Nigdy nie chcecie zaspokoić naszej ciekawości, a potem jęczycie, że nic na wasz temat nie wiemy.
— Znajdź sobie inną dziewczynę do rozmawiania o sprawach intymnych, dobra? Ja nie jestem najlepszym materiałem na kogoś takiego.
— Ale ja nie chcę rozmawiać z kimś innym! Chcę rozmawiać z tobą, o wszystkim! O pogodzie, kotach, horrorach, aktorkach porno, lakierach do paznokci, okresie, dniach płodnych, kalendarzykach, o wszystkim! Nawet jeśli ma to nas zawstydzać, mam to w dupie! Kurwa, podobasz mi się, do jasnej cholery i zrozum to w końcu!
Serafin gwałtownie zahamował przed swoim domem. Przez kilka sekund wpatrywałam się w jego twarz, a później zgarnęłam klucze do domu i nie czekając na jakąkolwiek reakcję, weszłam do środka.
Pamiętajcie, że to tylko fikcja literacka. Nie należy powielać słabych tekstów na podryw Serafina oraz jego, jak i Melanii, zachowania.
Trzymajcie się ciepło!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top