Wszechświat/Tail90

Nigdy nie byłam zwolenniczką one–shotów. Nie potrafię ich pisać, bo jak stworzyć historię, która ma się tak szybko skończyć? Ani czytać, bo po co, skoro nie mam jak się zżyć z bohaterem? Jednym słowem, jestem idealna do zrecenzowania właśnie one–shota. Chowając swoje uprzedzenia w kieszeń, odkryłam, że krótkie formy mogą czarować słowem.

„Wszechświat" od Pulvis_de_caleo pochłonął mnie w głąb czarnej dziury, skąd nie było łatwo się wydostać. I wcale tego nie chciałam.

Nie taki wszechświat straszny

Właściwie to pozory bardzo mylą. Zgodziłam się przyjąć do recenzji ten utwór, chociaż miałam wielkie wątpliwości. Codziennie prywatnie słyszę odgłosy Star Treka, więc chyba powoli staję się specjalistką od wszelkich warp trzy itp. Nazwa, okładka i nawet opis w jakiś sposób podpowiadały mi, że spotkam się z historią osadzoną ponad naszymi głowami. Właściwie, metaforyczność całego tekstu pozwala na stwierdzenie, że trochę miałam rację.

Okładka jest prosta, ale w swej skromności nieprzesadna. Ładnie dobrane kolory, pięknie igrające z kosmicznym pyłem i luneta, która jest istotą całego tekstu. Czcionka zaś spełnia wszelkie marketingowe aspekty, jest więc poprawnie, nawet ujmująco i na pewno zerknąłby tutaj każdy fan science fiction. Nie wiem jednak, znając już treść „Wszechświatu", czy potencjalny czytelnik, przemierzający Wattpad, zajrzałby właśnie po takie opowiadania, jakim uraczyła nas Pulvis_de_caleo, zaufałby lunecie i romantycznemu widoczkowi na księżyc. Co prawda, jest ona piękna, ale nie przyciąga grupy docelowej, bo ów one–shot jest magiczny, ale na pewno nie jest osadzony w dalekim kosmosie.

Wreszcie dostrzegamy opis. Krótki, ale bogaty w alegorię. Kim miały być dusze i w jakich skorupach zamknięte? Czym było zimne piękno? Romantyczny fan przygód kosmicznych natychmiast miałby swoje tłumaczenie. „Wszechświat" zdaje się nas zabrać do świata ludzi, którzy są na skraju załamania, spędzających długie lata w zimnych skorupach stacji kosmicznej, gnającej przed siebie, szukającej lepszego miejsca.

Ktoś, kto oczekuje takiej historii, zacierałby ręce. Zdziwiłby się, jak bardzo symbolika używana przez Pulvis_de_caleo, by go zrobiła w konia.

Autorka nie zabiera nas daleko. Tylko na dach domu. Dopiero luneta przybliża nam zmęczone dusze w skorupach, które spadają. I nie tylko one.

Sam tekst nie jest długi. Mieści się w granicach dwóch tysięcy słów, jest więc idealnym towarzyszem do przerywnika w pracy, czy w nauce i wypicia kawy. Przez wszystkie akapity nie odstępują nas bardzo poetyckie opisy i zwroty, które wprowadzają nieziemski (jak bardzo dopasowane określenie do całej historii) klimat. Już w pierwszych fragmentach znajduję użycie pięknego zabiegu budowania opowieści – stopniowania – natknę się na nie jeszcze raz.

Za jedno spojrzenie księżyca

Często mylnie zakładamy, że one – shoty nie mają rozbudowanej fabuły. To jednostrzałowiec, który ma dotyczyć sprawy pojedynczej, zrealizowanej, poruszając przy tym kwestie filozoficzne lub moralne. Przynajmniej tego bym oczekiwała od dobrego opowiadania. Nie jest trudnością napisać krótką historyjkę, niemającą żadnego elementu przewodniego.

„Wszechświat" to z pozoru utwór opowiadający o dziewczynie, która wymyka się z sypialni, by nocą podziwiać gwiazdy i księżyc. Śledzimy jej wszystkie kroki, dzięki czemu czujemy, że autorka wyciągnęła z tej jednej, krótkiej sytuacji każdy możliwy element. Samo stopniowanie, o czym już wspomniałam, kiedy dziewczyna wspina się po drabinie, buduje emocje. Czekamy, co się stanie, gdy dotrze na szczyt i jaki pomysł na fabułę ma Pulvis_de_caleo.

Kim jest narratorka? Możemy założyć, że może być rówieśniczką wielu użytkowników tego portalu. Zdradza ją obawa przed interwencją rodziny do jej nocnej eskapady i sugestia, że potrzebuje uwagi. Mogłabym nawet pójść dalej i stwierdzić, że daję sobie prawo do jej oceny. Bohaterka jest niestabilna emocjonalnie. Nastolatka wychodzi w środku nocy oglądać gwiazdy i ma przemyślenia sugerujące nawet stany depresyjne. Ona wcale nie myśli tylko i wyłącznie o gwiazdach. Ona w nich też odnajduje siebie. Własne troski i ból życiowej egzystencji.

Dziewczyna niemająca kłopotów z własną osobowością, nie wykonałaby szeregu kroków, które nastąpiły w tym jednostrzałowcu.

Płynąć wśród gwiazd

Ciągłe operowanie baśniowością i czarowanie słowami zmusza pisarza do nauczenia się trzymania swych sformułowań na wodzy. Kiedy lecimy z pięknymi wyrażeniami, pewnymi filozoficznymi zagadnieniami i tworzymy własne teorie, bardzo łatwo ulec zjawisku przedobrzenia. Wpadamy w amok i bajecznie brzmiące zdania, kiedy odrzemy je na chwilę z klimatu, okazują się praktycznie naiwną głupotą. Pulvis_de_caleo mimo talentu, jakim jest poetyzowanie prozy, czasem traci głowę dla sentencji, które nie są poprawne.

Przykładem może posłużyćmi zdanie: „Powoli zaczęła się obracać jak do niewidzialnej muzyki". Owa „niewidzialna muzyka" miała być zaklęciem, zlepkiem słów, które w pierwszej chwili wzbudzają zachwyt nad obrazowością tego momentu. Jednak, jak można zobaczyć muzykę? O ile zdarza się nam ubarwiać zdarzenia malowaniem odgłosów, np. gdy widzimy kapiącą wodę z liści, która opadając szemrze błogo swoją melodię (ja tu poetyzuję, by nie zarzucono mi, że podchodzę zbyt pragmatycznie), tak muzyka nie może być niewidzialna.

Niewidzialna byłaby orkiestra, kiedy otaczające dźwięki układałyby się w symfonię. Tymczasem bohaterka nie słyszy muzyki, choć ma ją w swojej głowie. Zdecydowanie należałoby więc użyć określenia wyimaginowana, bądź posłużyć się niewidzialnością tego, co muzykę tworzy.

Nie mogę też ciągle oprzeć się wrażeniu, że choć „Wszechświat" ma w sobie wiele piękna i jest tekstem dla czytelnika lubiącego się w kwiecistych historiach, pewne zagłębianie się w elaborat o wyższości gwiazd ma w sobie skrawki delikatnej infantylności. Może duża ze mnie dziewczynka i gdzieś zatraciłam dziecięcą fantazję, ale powtórzenie w trzech akapitach sprawy, iż gwiazdy są kwestią zbyt poważną, by nadawać im nazwy, czy też stwierdzenie, że są stałe i wieczne są dalece błędne. Rozumiem artyzm tych dywagacji. Pozwolenie sobie na uogólnienie, by dodać wrażenia snucia ballady. Lecz ani gwiazdy nie są stałe, ani wieczne i wcale same nie układają się w konstelacje, tylko jest ona wymysłem człowieka. Skoro więc sami, jako ludzie układamy je we wzory i zbiory, dajemy prawo ich nazewnictwa. W żaden sposób nie uwłacza to ich wyjątkowości, dlatego, w którymś momencie poczułam, jakbym czytała niekoniecznie sensowne wywody kogoś, kto zgubił sens własnej filozofii.

W czasie jednego akapitu autorka przechodzi pomiędzy myślami, niekoniecznie formułując je w sposób jasny. Tworzy, może celowo, efekt zanurzania się, zatracania, by wreszcie finalnie określać wszystko kwestią: „Sama nie wiedziałam".

I tu zaczynam się zastanawiać, skoro część z tego wywodu niemalże styka się z bełkotem, to jakie jest drugie dno tej opowieści? Może winnam założyć, iż wszystko, co zostało napisane, miało prowadzić do jednego – do zagubienia się. Mój rezolutny umysł krzyczy, że tak wiele nie zgadza mi się z rozsądkiem, że czuję prawo do powiedzenia: „Ufajcie memu oku i szkiełku, Nic tu nie widzę dokoła", cytując Starca z „Romantyczności" Adama Mickiewicza, który pragnie nie dopuścić do wiary gawiedzi w siły nadprzyrodzone. Może właśnie „Wszechświat" stał się metaforą, że „Czucie i wiara silniej mówi do mnie, niż mędrca szkiełko i oko".

Z każdym kolejnym zdaniem tej recenzji, zaczynam inaczej postrzegać ten tekst.

Stopniowanie wysokości drabiny, a później wyliczanie kroków potęguje naszą ciekawość, ale też pokazuje przygotowania do nadchodzących zdarzeń. Dodając do tego efekt z przemyśleń, mam wrażenie, że od początku autorka miała plan. Chciała w jakiś sposób nas zgubić, sprawić byśmy i my oderwali stopy od ziemi.

Wnioski końcowe

„Wszechświat" Pulvis_de_caleo jest krótki, ale treściwy. Ponarzekałam na elementy, które mnie bawią, bo może nie patrzę już na świat oczami Ani z Zielonego Wzgórza. Czasem plastyczność zdań mimo braku ich sensu jest naprawdę barwna i przyjemna dla oka. Ten one – shot urzekł mnie ładnym stylem, brakiem technicznych błędów i wreszcie faktem, że finalnie nie wiem, co mam o nim myśleć.

Zostawiam swoją rekomendację. Dla każdego. Poświęcicie zaledwie kilka minut z życia, ale jeśli nie potraktujecie tego, jako jedynie „malunek" pisarski, może dojdziecie do podobnych wniosków jak ja i zadacie sobie pytanie.

Czy aby na pewno to była jedynie historyjka o gwiazdach? Czy może krzyk kogoś, kogo przerasta układ naszego Wszechświata?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top