Nielegalny koncert/Darinowa
Kolejną pracą jest "Nielegalny koncert" autorki Dolorisxxx.
Nie znam Yungbluda, więc zrobiłam szybciutki research i okazało się, ze to piosenkarz, który tworzy rap połączony z rockiem. Zacznę jednak od całkowitego skupienia się na recenzji, a później posłucham sobie jego twórczości.
Nie jestem raczej zaciekłą czytelniczką na Wattpadzie, a grafiką nie zajmuje się już od dobrych dziesięciu lat, jednak nawet ja zdaję sobie sprawę, że wklejenie zdjęcia to za mało, jak na obecne standardy, jeśli chodzi o okładkę. Mamy artystę na niebieskim tle z pomalowanymi ustami. Nic więcej. Ani nicku, ani tytułu. Nawet brak temu jakiegokolwiek nałożonego filtra. Sama fotografia nie jest też wybitnie dobra, odniosłam wrażenie, że została zrobiona dla żartu.
Opis to w sumie dwa zdania, w tym jedno z pytaniem "Co się stanie?", a drugie z "Dowiecie się...". Zapewne nie tylko ja uważam, że jest to zdecydowanie za mało. Nawet idąc na łatwiznę, lepszy byłby opis gwiazdy, o której chce się pisać. Kiedy fanfiction zaczynały stawać się modne na serwisach tego typu, często swego rodzaju zapowiedzią były po prostu fragmenty życiorysów tych znanych i uwielbianych, co sama zresztą praktykowałam. Myślę, że autorka mogłaby spokojnie usiąść i wymyślić dobrą prezentację tego, co napisała, szczególnie, że cała praca ma dziewiętnaście rozdziałów!
Gdybym nie podjęła się recenzji, nawet będąc wielką fanką, nie zajrzałabym do tej pracy. Wyznaję też taką zasadę z fandomami, do których osobiście należę. Jakość tworu stawiam jednak na pierwszym miejscu. Ponadto, pseudonim artysty powinien być zapisany z wielkiej litery!
Zaczynając czytać pierwszy rozdział, zauważyłam, że w całości mieści się on na ekranie komputera. Naprawdę. Musiałam zapytać kilku osób, czy to nie jest jakiś błąd. Okazało się, że faktycznie tekst jest bardzo krótki. Zresztą, każda dodana część ma podobną długość. Czyta się to jakieś trzy minuty, w porywach do pięciu!
Ogólnie, opowiadanie wygląda jak dziennik napisany przez płytką nastolatkę. W dodatku bardzo rozpieszczoną, której wydaje się, że może wszystko i wszędzie. Właściwie nawet ciężko ją sobie wyobrazić wizualnie, nie ma żadnych jej opisów, za to jest tylko jedno, niewyraźne zdjęcie dwóch dziewczynek, ubranych jakby szły na dyskotekę w piątej klasie. Oczywiście, piosenkarz nad wyraz szybko zakochuje się w głównej bohaterce. To, że ona jest tym faktem podniecona wcale mnie szczególnie nie dziwi – w końcu jej idol na nią w ogóle spojrzał. Nawet ledwo ją widząc, przytulał w nocy.
Była też jakaś tam sobie Ann, która szybko zniknęła w całej historii. Można zatem dojść do wniosku, że w prawdziwym życiu te dwie się ze sobą pokłóciły, więc trzeba było tę postać „usunąć". Ponadto, obie dziewczyny mają konflikt z prawem. Jaki? Dlaczego? Po co? Uciekały z domu, chociaż miały wiele, były niewiarygodnie rozpieszczone i wymagały od innych wszystkiego, nie dając w zamian zupełnie niczego. Także przedstawienie mamy głównej bohaterki było wręcz odrażające, a nazwanie jej „gargulcem", to dla mnie coś ciężkiego do przyjęcia, szczególnie, że nie było wyjaśnienia dlaczego. Tylko gwiazdeczka i „ksywa matki"! Chociaż może i lepiej, ponieważ patrząc przez pryzmat postaci wiodącej, opisany zostałby potwór, a nie osoba, która ją urodziła. Jeszcze gdyby pojawiła się tam totalna patologia, ale jedyne co można by za takowe uznać, to był „strzelony liść", wprowadzony ot tak dla zasady.
Cała historia rozgrywa się szybko, nie mając zupełnie żadnego sensu. Jest oficjalny koncert, tylko na początku, bo później okazuje się, że są jakieś nielegalne. Bohaterka się tam udaje i, oczywiście, wpada policja, która przeszukuje teren. Znajdują dziewczyny, które dołączyły do przyjaciółek, ale już tych dwóch, głównej bohaterki i jej kumpeli, nie. Były obok, a tylko dwie zgarnęli. Krążyli jakiś czas za sianem, jednak ich nie znaleźli. Rozumiem, że często policja ma dowody podane na tacy, ale nie popadajmy w skrajność. Nie byli tam, według autorki, trzech minut, tylko dłuższy czas, patrząc na opisy sytuacji.
W życiu codziennym przekleństwa są dla mnie normalnością, jednak podczas pisania, a tym bardziej czytania, nie przepadam za nimi. Jeśli jednak pojawiają się stosunkowo rzadko lub mają konkretny powód, to jakoś mi nie przeszkadzają. Tutaj one wrzucane były w tekst bezcelowo. Odniosłam wrażenie, że autorka stosuje je, ponieważ na co dzień musi ich unikać w różnych sytuacjach.
Błędy. Przepraszam, ale dla autorki polecam słownik lub cierpliwą betę. Nie wytykam literówek, czy też jakiś połączeń wyrazowych przez błędy Wattpada, bo sama z nimi walczę, więc wiem, jak to jest. Jednak... „dwuch", „wieżącą", „poszłem", „weszłem" itp. Autorko, gdzie Ty to piszesz, że Ci nie podkreśla takich rażących bubli? Chętnie się dowiem, aby unikać takiego programu! O ile te pierwsze to błędy w pisowni, tak następne łączą się z niepoprawną wymową.
Zawsze staram się znaleźć plusy, nawet te drobne i dążę do tego, aby w recenzji przeważały nad minusami, jednak tutaj nie znalazłam nic pozytywnego. Każdą część przewijałam kilka razy, aby znaleźć chociażby jakieś co lepsze słowo, zapis lub cokolwiek. Plusem może być minimalny dialog, jednak opis tego nie nadrabia.
Podsumowując, czyli coś co zawsze przychodzi mi najłatwiej, tutaj jednak mam problem. Chciałabym napisać coś na korzyść tego opowiadania, jednak nie wiem co. Dialogi? Zapisane źle. Ortografia? Za dużo głupich błędów. Okładka? Słaba. Może opis? To nie ten kierunek. Może fabuła? Czytałam identyczne, lepiej napisane, piętnaście lat temu. Szybka akcja, bez możliwości wyobrażenia sobie czegokolwiek. Takim konkretnym plusem może być długość rozdziałów, ponieważ z czasem nie mieściły się już na ekranie laptopa, co sugeruje powolny rozwój w dobrą stronę. Dolorisxxx, wybacz za całkowicie złą opinię, starałam się jak mogłam, aby znaleźć coś naprawdę dobrego w Twojej pracy, ale nie udało mi się. Postaraj się bardziej rozbudować fabułę, zdobyć betę, która podejmie się wszelkich poprawek. Na tę chwilę wiem, że do dalszych części nie wrócę i na pewno nie polecę pracy innym, jednak trzymam kciuki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top