Gotham: Potępiona/Darinowa
Kolejną pracą, którą otrzymałam, jest „Gotham: Potępiona" autorki o nicku Bachantka21. Osobiście nie jestem fanką uniwersum DC Comics, ale postanowiłam się podjąć tego wyzwania z nadzieją, że jej praca przekona mnie do zapoznania się oryginałem.
Pierwsze, co widać, to oczywiście okładka. Bardzo mi się ona podoba, jest mroczna, wprowadza w klimat. Z czarnego tła wyłania się postać Jokera, który trzyma zdjęcie kobiety. Śmiało można założyć, że będzie to tytułowa bohaterka. Według mnie czcionka bardzo dobrze współgra z całością, nie jest nadmiernie wymyślna. Jedyny minus to niekompletny nick — brakuje „21". Nie jest to błąd, jednak może utrudniać między innymi wyszukanie profilu.
Następna kwestia to opis pracy, który nie zdradza nam wiele. Jest czytelny i prosty, co mi się bardzo podoba. Wiem, że wiele osób nie lubi pytań, jednak mnie one zawsze zachęcają do czytania. Tutaj pojawia się ich kilka i widać, że nie wybrano ich przypadkowo, a mają wprowadzić w nastrój całości. Nie są specjalnie wyszukane, ale dają do myślenia potencjalnemu czytelnikowi. Jedyny minus to wtrącenie ostatniego pytania po angielsku. Niby to tylko trzy słowa, jednak nie przepadam za łączeniem różnych języków, nawet w tak krótkim fragmencie.
Na tę chwilę mamy trzynaście części, z czego pierwsza, „Małe co nieco", to powitanie, zwiastun i karty postaci. Oczywiście przejrzałam wszystko.
Zwiastun bardzo mi się podoba, jest dobrze zmontowany, elementy dobrano wyjątkowo dokładnie. Osobiście zdecydowałabym się na fragmenty z polskim dubbingiem lub lektorem, ale to rzecz gustu. Z jednej strony brak jednej melodii jest okej, ale z drugiej byłoby dobrze podłożyć pod to coś podniosłego, co wprowadzi klimat, na przykład utwór klasyczny.
Następne są karty postaci. Nie widziałam ich w swoim życiu za dużo, więc wielkiego porównania nie mam. Te mi się podobają. Nie ma tam ogromnego przepychu, a mogą zdradzić nam co nieco o bohaterach. Minus to wykorzystanie zdjęcia z okładki. Można byłoby znaleźć coś innego, żeby się nie powtarzać.
Jeśli chodzi o to, co zobaczyłam do tej pory, jestem bardzo usatysfakcjonowana. Autorka postarała się, aby wszystko złożyło się w spójną całość. Jak już wspomniałam, nie znam uniwersum. Batmana kojarzę jedynie z dzieciństwa, kiedy najprawdopodobniej na Fox Kids emitowana była bajka animowana, a Jokera znam z internetowych memów.
Jeśli chodzi o prolog, jest bardzo dobry. Podoba mi się dokładne wprowadzenie w umysł antagonisty i fakt, że przewidział działanie swojego wroga. Na pewno w tej części jest sporo tajemnicy i aż chce się czytać dalej z nadzieją, że reszta jest tak samo dobra.
Początek właściwej treści strasznie mi się dłużył, z niecierpliwością czekałam, aż rozmowa na komendzie policji się zakończy. Kiedy już pojawił się Batman, akcja skupiła się na Jokerze, lecz był to bardzo krótki wątek. Złoczyńca ocenił sytuację i koniec.
Gdyby nie recenzja, zapewne skończyłabym czytać w tym momencie, jednak z obowiązku przeszłam dalej. Już wyjaśniam, dlaczego pojawiły się takie odczucia. Dla mnie było to nudne i niepotrzebne. Osobiście poprowadziłabym ten wątek dalej, aby akcja nabrała tempa.
Później trafiamy już do – jak myślę – głównej bohaterki. Podoba mi się, jak autorka pokazała wartość najprostszych przedmiotów, jak szczoteczka czy pasta.
Postać nie poddaje się szaleństwu, mimo że jest zamknięta w pomieszczeniu bez klamek.
Przedstawienie wczesnych lat życia głównej bohaterki wywołuje dreszcze. Opis jest bardzo dokładny, a cała sytuacja może niejednemu utkwić w pamięci. Doskonały dobór słów wprowadza w mroczny klimat. Autorka pokazuje też, jak bardzo nękanie może odbić się na psychice dziecka. Dzięki wspomnieniom głównej bohaterki, Avy, możemy lepiej ją poznać i zrozumieć postawę, którą prezentowała we wcześniejszych rozdziałach.
W jednym z rozdziałów pokazano, że główny bohater, Joker, zakochał się w głównej bohaterce. Nie do końca wiem, czy byłoby to zgodne z jego naturą. Bazując na tym, co kojarzę z Internetu, pokazuje się go jako osobę pozbawionych uczuć wyższych. Jeśli tak jest i autorka wprowadziła wątek miłosny, to otrzymuje ode mnie jedno wielkie TAK! Pisanie fan fiction jest proste, kiedy tworzysz schemat, opierając się w stu procentach na oryginale. Jednak jeśli zmieniasz na przykład postrzeganie ludzkich uczuć przez bohatera, staje się to trudniejsze i jeszcze ciekawsze! Sama pisząc, zawsze staram się dodawać znanym bohaterom dodatkowe cechy, których nikt by się nie spodziewał.
Ostatnie dwa opublikowane rozdziały powodują lekkie zagubienie. Dlaczego? Ponieważ są to dwie alternatywne wersje. W pierwszej główna bohaterka zgadza się podążać za Jokerem, w drugiej już nie. Kiedy jasno mówi mu „nie", dalsza część, mimo że napisana dobrze, jest po prostu nudna. Jak w każdym rozdziale jest zawarty dokładny opis i barwne emocje, można wręcz poczuć, że przebywało się w danym miejscu z bohaterami, jednak to pierwsza wersja wzbudziła we mnie największy zachwyt. Nasza Panna Znikąd wyraziła chęć życia z Jokerem, dodatkowo wywiązała się między nimi ciekawa wymiana zdań. Gdybym miała decydować za autorkę, wersję odmowy bym porzuciła. Lubię alternatywy, ale nie w jednej pracy. Wprowadza to w chaos i zamieszanie.
Bohaterów jest kilku i każdy odgrywa ważną rolę. Panna Znikąd gra oczywiście pierwsze skrzypce i uważam, że została wykreowana idealnie. Tajemnicza i bardzo sprytna, co pokazuje chociażby przesłuchanie. Dodatkowo jej dzieciństwo i zbrodnia, którą popełniła, uzasadniły, dlaczego jest taka, jaka jest. Zachowanie Jokera przykuło moją uwagę, szczególnie jego charakterystyczne gesty znane mi z Internetu.
Policjanci są najmniej interesującym elementem całej pracy. Autorka pokazuje, jak często w ważnych kwestiach kręcą się w kółko. Jeden krzyczy, drugi się gubi, brakowało tylko delikwenta z pączkiem w ręku niewiedzącego, co się dzieje wokół niego.
Podsumowując — całość bardzo mi się podoba. Każdy detal został dokładnie opisany i przemyślany. Bohaterowie są dobrani idealnie. Możemy ich poczuć, jakby byli częścią nas. Miłość Jokera do Avy, choć nie wiem, czy poprawna, bardzo mi pasuje. Nie podobało mi się trochę skakanie między perspektywami bohaterów. Raz jest to Joker, raz Panna Znikąd. Wolę prace z jednolitym spojrzeniem. Najlepszym wyborem jest forma trzecioosobowa, która ułatwia przejścia.
Strasznych błędów nie ma. Gdzieś pojawiło się kilka wykrzykników za dużo, miały zapewne pokazać złość i krzyk, jednak widząc umiejętności autorki, poradzi sobie bez tego nieestetycznego zagrania. Rzuciło mi się jeszcze w oczy użycie „zaadaptowała". Musiałam dokładnie to sprawdzić, bo aż zwątpiłam. Skoro ktoś ją adoptował, to była „zaadoptowana".
Dodałabym trochę więcej Batmana, bo było go dla mnie zdecydowanie za mało.
Fan fiction sprawiło, że z miłą chęcią zapoznam się z oryginalnym Jokerem. Liczę, że autorka będzie pisać tę pracę dalej lub też stworzy coś innego. Może nawet odbiegającego zupełnie od oryginalnych postaci.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top