Dzieci Neptuna/Tail90
Każdy kto mnie zna, wie, że bardzo boję się tematyki II wojny światowej. Przeraża mnie do tego stopnia, że jak ognia unikam filmów, książek i rozmów poruszających obozy czy okupację. Po to jednak przybyłam do grupy recenzenckiej, by odważyć się przełamywać swoje uprzedzenia. Gdy tylko zobaczyłam, że Dzieci Neptuna od SamodzielneSzeregi rozgrywają się na ulicach dobrze mi znanego Gdańska, postanowiłam sprawdzić, czy autorka stworzyła powieść na tyle dobrą, by przekonać mnie do zaufania opowiadaniom z wojną w tle.
Pierwszy strzał
Przyznam się, że pracuję na co dzień z social mediami i Canvę znam jak własne palce. Zatem okładka, gdzie autorka nawet nie zmieniła pierwowzoru opisu ze stopki budzi we mnie stanowcze "nie". Oryginał użytego zdjęcia jest natomiast daleki od motywu przewodniego opowieści, śnieżynki dekorujące napis na dole (ten pochodzący z szablonu) psują całkowicie efekt i w życiu bym nie pomyślała, że za tym, bądźmy szczerzy - niedbalstwem, skrywa się historia Luśki i Binka.
Nie ocenia się książki po okładce, nie każdy musi umieć "w photoshopa", ale jeśli autorka potrafi obsłużyć tak prostą aplikację, to wypuszczenie okładki z defektem jest zwykłym lenistwem.
Dalsza sprawa ma się z opisem. Jest skromny, krótki i mam wrażenie, że nie był przemyślany. Mogę się założyć, że z chwilą, gdy powstawał, autorka nie miała jeszcze wizji całkowitej fabuły. Zostawiła więc rys głównych bohaterów, ten sam, który obrazuje nam już w prologu i pierwszym rozdziale. Dlatego też właśnie uważam, że teraz, kiedy historia liczy sobie rozdziałów dziewięć i ów prolog, warto się nad nim pochylić. Szczególnie, że akcja zdążyła się zagęścić i połamać kilka serc. Dodać zachętę sugerującącą fabułę, może delikatny pstryczek w nos dla czytelników lub zdanie, które porwie za serce i zmusi do lektury.
Ja przeszłam dalej tylko dlatego, że musiałam.
Co prawda, po przeczytaniu prologu, stwierdziłam, że mus zamienił się w przyjemność, a przyjemność w chęć dowiedzenia się wszystkiego.
Szkoda by więc było, żeby przez kiepską kwestię wizualną, ktoś miałby nie odkryć "Dzieci Neptuna".
Właściwie, może ktoś za chwilę zapyta, dlaczego Neptun? Chciałabym wierzyć, że każdy bez problemu połączy rzymskiego boga mórz ze starówką w Gdańsku, gdyby jednak tak się nie stało, przypomnę, iż na ulicy Długi Targ, w jej szerszej części, stoi wspaniała fontanna z XVII wieku, na szczycie której pręży się z trójzębem wielki Neptun. Od stuleci jest on symbolem Gdańska, tytuł więc jest pięknym hołdem złożonym dla Miasta z Bursztynu.
Sieroty okupacji, szkice i Lusiowa sukienka
"Dzieci Neptuna" pisane są w narracji trzecioosobowej z podziałem na dwie perspektywy - Luśkę i Binka. Ona i on mieszkają w okupowanym Gdańsku i z pozoru łączy ich tylko wiek, bowiem oboje właśnie poświęcają swoje nastoletnie lata na walkę w podziemiu i udział w konspiracji.
Binek, a właściwie Albin Dobrzyński, pochodzi z biednej rodziny spod Gdańska, któremu, jak ślepej kurze ziarno, trafił się majątek, dzięki czemu mógł przenieść się do dzielnicy Przymorze, gdzie wynajął mieszkanko w kamienicy. W ramach ciekawostki, ówczesne Przymorze, niekoniecznie obejmowało teren uważany dzisiaj za ową dzielnicę, zaś z racji, iż bywam w tej okolicy średnio dwa razy w miesiącu, ciężko mi odnaleźć miejsce, gdzie pomiędzy PRLowskimi falowcami była kamienica Binka.
Binek jest zakochany i właściwie od początku przypomina mi trochę Gilberta Blythe'a z "Ani z Avonlea". Dokładnie, właśnie z tej drugiej części przygód panny Shirley. Jak on wciąż robi żywota... I tu skradł moje serce. Albin nie sądził, że jest wart swej ukochanej. Wyraźnie myśli o sobie, że nie będzie mu dane związać się z nią, bo ani ona w nim nie widzi mężczyzny zasłużonego, ani on nie uważa się jej godnym. Ma maślane oczy, daje się porwać własnym pasjom i wszystko co czyni, robi dla Luśki. I nawet dla niej popełnia największą głupotę życia, bo jak sam twierdzi, życie Karpatkówny, to jak dwa żywoty.
Zostaje mu więc jedynie szkicownik, gdzie węgielkiem może rysować oczy Luśki. I jej sukienkę.
Lusia Karpatka zaś zupełnie nie wie, jakimi uczuciami darzy Binka. Pragnie jego obecności, kiedy długo go nie widzi, ale też nie może przestać się irytować, gdy jest przy niej. Ona straciła matkę dwa lata po wybuchu wojny, więc w jakiś sposób rozumie chłopaka, który żyje bez rodziców praktycznie całe swoje życie. W opowieści spotkamy fragment, gdy o śmierci mówi, że byli jak piękne brzozy w lesie, których wycięcia nikt nie zauważył. Ona sama nie boi się, że nie przeżyje wojny. Bardziej ją martwi, że jeśli śmierć przyjdzie na nią i na ojca, to nikt nie będzie pamiętał o jej matce.
Nie mogę więc oprzeć się wrażeniu, że panna Karpatka jest ogromnie dojrzała jak na swój wiek. Koleżankom mówi, że wstąpiła do podziemia, by wspomóc walczących, a nie żeby, jak one, szukać męża.
I dlatego Binek ma przechlapane.
Właściwie, nie mam jeszcze pełnego obrazu fabuły. Mimo zagęszczenia wydarzeń, rozmów o planowanych akcjach, jedynym motorem, który pcha wydarzenia do przodu, staje się przygoda Albina i jego spotkanie z dawnym przyjacielem Stefanem, która ma miejsce w ostatnich opublikowanych rozdziałach. Mogę więc sądzić, że dalsze plany fabularne będą dotyczyć wyratowania przyjaciela z opresji.
W czasie rozdziałów jednak niewiele się działo. Mogliśmy śledzić niewinne spotkania Lusi i Binka, prywatkę z okazji urodzin jednej z przyjaciółek oraz zebrania grup partyzanckich. Podążaliśmy ulicami Gdańska, przejechaliśmy się starym tramwajem i spotkaliśmy Niemców, którzy głośno mówią o polskich świniach. Bohaterowie jednak nie stracili na naturalności i mogłabym stwierdzić, że zobrazowani w "Dzieciach Neptuna", ciągle są podobni do mojego i waszego pokolenia. Pomiędzy konspirowaniem, nadal pragnęli miłości i wolności.
Dobrzy strzelcy, ale cukiernicy do bani!
Co mi sprawiło wielką przyjemność, czytając opowieść SamodzielneSzeregi? Sielskość narracji. Uwielbiam styl, gdzie autor nie traktuje swojego utworu jak scenariusza. Biję po łapach każdego, kto posługuje się ciągiem dialogów, zapominając, że można je często zastąpić nadal żywo brzmiącym opisem. W "Dzieciach Neptuna" autorka świetnie żongluje pomiędzy dynamicznymi scenami, przeplatając zarówno pełne wypowiedzi, jak i piękne wtrącenia narratora na temat słów drugiego rozmówcy. Świadczy to o wprawie pisarza i chęci sprawdzania swojego warsztatu.
Dzięki temu też wprowadza się pewną lekkość całej historii. "Dzieci Neptuna" są pozbawione ciężaru łamiących serca scen i właśnie taki rytm ułatwia odbiór całego tekstu. Wciąż mamy też pełno myśli nastolatków. Towarzyszymy im w czasie wielu wątpliwości a mimo to, ani razu nie jesteśmy zmęczeni tęsknotą Binka za Luśką.
Mimo tej urokliwej momentami stylistyki nie obyło się bez błędów. Nie mogę podważać wiedzy o Hitlerowcach z Okopowej 9 ani też podejścia do grup podziemnych, ponieważ osobiście stronię od tej tematyki i mój research jest fatalny. Jednakże, dzięki uprzejmości dobrej duszy, dowiedziałam się, że dialogi po niemiecku są błędne i wyglądają, jak niewprawnie przepisane z translatora. Zalecałabym, aby nie mając pewności co do samych wypowiedzi w obcym języku, używać zdania po polsku, informując, że dialog odbył się w danym tłumaczeniu. Nie jest to zbyt profesjonalne, ale na pewno lepsze niż błędne tłumaczenie.
Drugim ogromnym problemem był zapis dialogów. Używanie przeklętych już na Wattpadzie dywiz, ale też kłopot z interpunkcją. Autorka zapominała się, że wypowiedź kończymy kropką, gdy następująca narracja po niej nie jest czasownikiem oznaczającym mówienie. Zdarzały się też zmiany czasu z przeszłego na teraźniejszy i to miało miejsce w chwili, gdy następował opis rozmowy. Dodatkowo, akapity często wyglądały niechlujnie. Niedopracowane wyśrodkowanie, ucięte justowanie i narracja między dialogami prowadzona ciągle to sprawy techniczne, którym należy się przyjrzeć, aby tekst czytało się jeszcze lepiej niż teraz.
Zostawiam swoją rekomendację. "Dzieci Neptuna" to lektura, która świetnie sprawdzi się jako ciekawa historia dla nastolatków. Opowiada o tym, że miłość nie musi równać się z pocałunkami pod osłoną nocy i nastoletnim seksem.
To słodko-gorzka opowieść, że gdy się kocha, można poświęcić swoje życie za dwa żywoty.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top