Death Game/PsYcHoKaMi
Tytuł: Death Game
Autor: Sucharowicz
Zacznijmy od tego, co rzuca się jako pierwsze w oczy, czyli okładki, która została dość ciekawie wykonana. Są na niej trzy słabo widoczne osoby — na pierwszym planie mężczyzna, po jego lewej stronie skulona kobieta, a po prawej chłopak z bronią. Kolorystyka okładki jest chłodna. Tytuł opowiadania został podzielony, „Death" zapisano przy górnej, a „Game" dolnej krawędzi, napis wyróżnia się dzięki użyciu intensywnie czerwonego koloru. Całokształt bardzo mi się podoba, jednak mam wrażenie, że gdybym zobaczyła tę okładkę obok innych, na pewno nie zwróciłabym na nią uwagi.
Opis mówi praktycznie wszystko, czego możemy się spodziewać w opowiadaniu. Daje zarys tego, co autor ma na myśli. Gdy przeczytałam go po raz pierwszy, pomysł bardzo mi się spodobał i zachęcił do czytania. Tekst nie jest za długi ani za krótki.
Samo opowiadanie jest zlepkiem wielu znanych dzieł popkulturalnych. Miałam wrażenie, że czytam Igrzyska Śmierci połączone z Więźniem Labiryntu, Minecraftem, Fortnitem oraz escape roomem. Wszystko jest ze sobą połączone, co nie do końca mi odpowiada. Rozumiem, że można inspirować się — dla przykładu, z Minecrafta pożyczono pomysł na potwory. Można dostrzec motywy z Igrzysk Śmierci — są drużyny, strefa, uczestnicy walczą ze sobą, aby przeżyć. Natomiast w oryginalnym „Więźniu Labiryntu" bohaterowie tracą pamięć, ale wiedzą, jak się nazywają. W „Death Game" jest odwrotnie — postaci nie pamiętają nic ze swojego życia, lecz kojarzą seriale i wydarzenia, o których kiedyś słyszeli albo o nich obejrzeli.
Autor twierdzi, że nie inspirował się Igrzyskami i różnią się od jego świata przedstawionego, jednak ja widzę znaczne podobieństwo.
W pierwszych rozdziałach poznajemy wszystkie drużyny. Przyznam, że w ogóle nie zapamiętałam na początku, jak kto się nazywał i jak wyglądał. Po chwili czytania coś mi świtało, ale nadal było ciężko określić. Gdy robiłam sobie przerwę i wracałam do czytania po jakimś czasie, nie potrafiłam skojarzyć, kto jest kim z kim w drużynie, do jakiego sektora należą czy co ich spotkało. O wiele lepiej byłoby, gdyby autor skupił się na jednej grupce, a resztę uczynił pobocznymi, poświęcił im pojedyncze rozdziały, zamiast w każdej części pisać o kimś innym. Rozumiem, że nie chciał od razu zdradzać czytelnikom, kto wygra, i ten pomysł mi się jak najbardziej podoba. Jest w tym nutka tajemniczości, możemy przywiązać się do postaci, a nie wiemy, czy i kiedy umrze.
Nie podobało mi się, że w rozdziałach umieszczono spoilery. Autor mógłby napisać na początku albo w opisie, że mogą się pojawiać takie informacje, ponieważ część czytelników może oglądać dany serial. Nikt spoilerów nie lubi i to trochę chamskie ze strony autora.
Akcja rozgrywa się za szybko, szczególnie nocne wydarzenia. Opisano przygody każdej drużyny — co się z nią stało, co zrobiła, ale — jak już wspomniałam wyżej — nie bardzo to zapamiętałam. Nie o to chodzi w opowiadaniu, żeby czytelnik musiał się domyślać, co w danym momencie działo się ze wszystkimi sześcioma drużynami. Rozumiem, że noc jest intensywnym okresem, ponieważ na bohaterów polują przeróżne stworzenia, ale niestety nie pamiętałam, kto i z jakiej drużyny zginął.
Błędy ortograficzne pojawiały się niejednokrotnie. Literówek było jeszcze więcej, co niestety psuło przyjemność z czytania. Polecam autorowi dokładniej sprawdzać rozdziały przed dodaniem. Akcja się powtarzała. Bohater bił się z kimś, a po chwili pojawiał się następny przeciwnik i czytaliśmy opis naprawdę podobny do poprzedniego. Czytanie tego samego jest niepotrzebne i nudne.
Podsumowując — opowiadanie jest bardzo nietypowe, pojawia się za dużo postaci i niemożliwe jest, aby je zapamiętać. Tworząc uniwersum, połączono popularne książki i gry, co zaowocowało chaosem. Liczne błędy rzucają się w oczy. Niestety, pomimo dobrego pomysłu i intencji autora, nie czytałabym tego opowiadania.
Mam nadzieję, że kolejna recenzja się spodobała i życzę, żeby opowiadanie odniosło sukces.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top