„Tony Angel: Piekielna Tożsamość" | Selene Helder
Autor: Ariia14
Szczerze? Mam dylemat. Nie wiem, jak w ogóle napisać tę recenzję. I tak to właśnie się dzieje, kiedy tekst jest dobry. O czym właściwie mógłby napisać recenzent, nie licząc kilku akapitów pochwał?
Z Tonym Angelem i jego piekielną tożsamością spędziłam naprawdę sporo czasu, bo dobrych kilka miesięcy. Długich, stresujących i ciągnących się niemiłosiernie miesięcy. Wzięłam na swoje barki za dużo, przez co nie miałam odpowiedniej ilości czasu, żeby spokojnie poczytać, porobić notatki, przemyśleć dokładnie kwestię tego, co udało mi się zauważyć. Z góry bardzo przepraszam autorkę za całą sytuację, nakładanie poprawek do analizy, pieszczenie się z tym, co napisałam. Chciałam, żeby to wnikliwie oddawało to, co można znaleźć w treści. I mam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań.
Recenzja może zawierać spoilery i wulgaryzmy, dlatego osoby zainteresowane przeczytaniem tekstu w przyszłości lub małoletnie, proszę o przejście do podsumowania.
Pierwsze wrażenie
Nie będę tego ukrywać, znam się z autorką i wiedziałam, czego mogę się spodziewać w środku. Nie zostałam szczególnie zaskoczona, widząc dopracowany pod niemal każdym calem kawał tekstu i lekkie pióro Arii.
Na pewno od samego początku zaimponował mi dogłębny research, ale o tym w innej części tej pisaniny.
Dwa w jednym czyli o fabule
Przede wszystkim należy skupić się na tym, co przedstawia nam autorka. Na pewno sam koncept połączenia obyczajówki, romansu i akcji podszytej mafią to strzał w dziesiątkę. Po prostu nie szło się zanudzić, bo ciągle coś się działo; a to Tony zalecał się do Marie, a to zaraz Chester zdawał raport, a to znowu Angel jechał gdzieś w interesach z Marco. A co najzabawniejsze — ja opisuję w tej chwili jedną osobę!
Rzadko kiedy ma się możliwość przeczytania tak złożonej, rozbudowanej i poukładanej fabuły. Tu po prostu wszystko grało. I nie wiem, czy to kwestia czytania „na raty", czy po prostu nigdzie nie było jakichkolwiek odchyleń. Nawet gdy odnotowałam sobie w głowie, że coś parę rozdziałów temu się pojawiło i już miałam zapisać, że przyłapałam Ariię na niedopilnowaniu szczególiku, no to zaraz pojawiała się o tym wzmianka w kolejnym akapicie.
Muszę jednak przyznać, że wątki sensacyjne znacznie tutaj przeważyły nad relacją dwójki głównych bohaterów. Owszem, jest to miks gatunkowy, ale fanki scen erotycznych i ciągłego napięcia seksualnego pomiędzy postaciami niestety nie będą miały tu czego szukać (chyba, że przeskoczą bezpośrednio do rozdziału 33, o ile się nie mylę, i ominą większość niezwykle istotnych dla fabuły elementów). Stąd też tutaj oddaję autorce to, że jakkolwiek na to nie patrzeć, wykreowała coś bardziej na wzór kryminału niż romansidła. Czy to źle? Ani trochę. Raczej na Wattpadzie nie idzie się spotkać z tak fantastycznie utkanymi sieciami, tworzącymi wspólną zagadkę. Nie wiem, jak to jest w pozycjach wydanych, bo dopiero otwieram się na takie powieści, ale, moim skromnym zdaniem, „Tony Angel" nie odstaje od reszty poziomem.
RICO, Ojciec Chrzestny i ogólnie research
Jezusie, te śródtytuły są tak wykrzywione jak wielokrotnie łamany nos Carlo...
W każdym razie chciałam tutaj oddać istotę researchu, a być może bardziej przelania swojej wiedzy i pasji, jaką posiada Ariia. W momencie, gdy pisarza coś inspiruje, to da się to faktycznie odczuć w piórze, w sposobie tworzenia fabuły, dialogów etc. To znalazłam w historii Tony'ego. Już pomijam takie banaliki w sumie, które (tak przynajmniej uważam) powinien każdy zgłębić tudzież znać przed pisaniem jakiegokolwiek tekstu związanego z mafią. Co też uświadomiła mi sama autorka, a czym się nie interesowałam wcześniej (to było na dużo przed przeczytaniem tematu tej analizy) to fakt, że capo a don to nie to samo. I w tej chwili powinno być teraz głupio tym wszystkim autorkom, które pisząc o pieprzeniu się z bossami, stosowały te pojęcia zamiennie. To jest najistotniejsza baza.
Mniejsza, „Tony Angel" jest wyjątkowy w swoim jestestwie, ponieważ posiada bogactwo kulturowe (wstawki z historią mafii, anegdotkami, filmami i serialami o tej tematyce), jak i zarówno językowe (włoskie, japońskie, rosyjskie i amerykańskie gry słowne i przysłowia chociażby służą jako dobry przykład). Ja w życiu na Wattpadzie u kogokolwiek tylu przypisów nie widziałam. A przy wydanych pozycjach, to jestem w stu procentach pewna, że Sienkiewicz przebił wszystkich polskich autorów razem wziętych pod tym względem.
I pośmiać się można...
Jakby nie patrzeć, wątki w znacznej mierze sensacyjne potrafią trzymać w napięciu. Jednak warto też się rozluźnić. I tego nam tu nie brakuje!
Tekst jest przepełniony wręcz zabawnymi komentarzami Tony'ego/Chestera, humorystycznym i standardowym już „do złotej kurwy" Marco, a także drobnymi komizmami sytuacyjnymi. Osobiście niezwykle doceniam to, że w pewnych momentach w taki sposób rozładowywano aurę, bo to nie tylko ukazało wielobarwność postaci, ale i swobodę operowania formą.
Kwestia wiary
Jak już wcześniej wspominałam, „Piekielna tożsamość" ma przemyślany każdy szczegół. Tak też jest w przypadku wiary i stosunku głównych bohaterów do niej.
Samo nazwisko Angel nie wzięło się bez powodu i to widać. Autorka sprytnie podrzucała nie tylko religijność protagonisty, ale też wiele wskazówek świadczących o tym, że on jest niejako tym przysłowiowym aniołem. Nieraz Tony wykazuje się działaniami mającymi na celu szerokopojętą ochronę, pokuszę się o stwierdzenie, bliskich dla niego osób, a czasem używa go jako ironii, bo w końcu nie czyni jedynie dobra. Ta symbolika nadaje głębi i sensu, chociaż może to się wydawać dosyć wypłaszczone czy wymuszone, to myślę, że to dodatkowo ukształtowało postać oraz było czynnikiem napędowym do stopniowych zmian zachodzących w innych, poza wpływem samego Chestera.
Bostońskie struktury
Bohaterów mamy co niemiara. Każdy z nich jest na swój sposób unikatowy, posiada swój sposób wypowiedzi czy nietypowy wygląd. Jednak uznałam, że nie ma sensu opisywać każdego po kolei, wyciągając po jednym, dwóch zdaniach o nich i skupiłam się w głównej mierze na trzech: Tonym/Chesterze, Marie i Marco.
W razie jakichkolwiek pytań o kreację innych, chętnie się wypowiem w komentarzu!
Chester Bennington/Tony Angel — O samej inspiracji Chesterem i podobieństwach pomiędzy nim a tym z „Piekielnej tożsamości" nie napiszę, bo z tego, co się orientuję, to autorka wykreowała tę postać na bazie wyglądu muzyka. Zresztą wiele bym nie napisała o samym wokaliście, bo ja owszem, Linkin Park słuchałam i nadal słucham, ale nie zagłębiałam się w żadne życiorysy ani historie. Wiem jedynie, skąd wzięła się nazwa zespołu.
Tutaj mamy do czynienia z agentem FBI, któremu w jednej chwili zawaliło się życie i po rozwodzie z żoną i wcześniejszej diagnozie o bezpłodności, zdecydował się działać pod przykrywką. Czteroletnie udawanie kogoś innego wprowadziło federalnego w stan, którego nie jestem w stanie jednoznacznie opisać. Tak jakby w pewnym sensie obie tożsamości zaczęły bytować i walczyć ze sobą w umyśle jednego człowieka, dzieląc się na „dobrego i złego glinę". Innymi słowy Chester przestał kontrolować oba swoje wewnętrzne „ja" i je zmiksował, co potem prowadziło do jego rozterek. Przebywanie z mafią, „nową Rodziną", kolidowało z upragnionym powrotem do Arizony. Uczucia do Marie i do Marco komplikowały sprawę posadzenia wszystkich zamieszanych w interesy za kratami. Innymi słowy, odkąd Tony uświadamia sobie o tym, że zaczął odczuwać pozytywne emocje względem wyżej wymienionych osób i ich familii (Gianna jako siostrzane zapełnienie pustki po Penny), widzimy go jak się miota. Jak potoczą się jego losy? Nie wiem, ale chciałabym zobaczyć z pewnością, jak w tym człowieku pozostaje ten jeden wymieszany byt.
Marie Russo — na pierwszy rzut oka urocza Włoszka, która zawładnęła sercem Angela od pierwszego wejrzenia. A tak naprawdę to dziewczyna zmagająca się z wieloma problemami.
Przede wszystkim nie spodziewałam się, że Marie mogłaby w ogóle popaść w alkoholizm. To piękna i inteligentna młoda kobieta, która, jak to sam stwierdza Tony, urodziła się nieco niefortunnie. Chociaż jej ojciec ma dosyć liberalne poglądy względem jej wychowania i nie wtrąca się do życia córki (no, prawie), to życie w mafii jako córka bossa ją wykańcza. Sekrety, które poznała,a także zacierające się plany wylotu do Japonii i pracy w wymarzonej firmie farmaceutycznej sprawiły, że Russo powoli osiągała dno. Dno butelki. Dopóki nie poznała Chestera, nie widziała dla siebie innego wyjścia.
Marco Caruso — no do złotej kurwy, jak ten człowiek mnie niemiłosiernie z początku denerwował. Wręcz go nie znosiłam. Ale musiałam zawrzeć tutaj jego krótką charakterystykę, bo Ariia sprawiła, że polubiłam tego skurczybyka. I ta transformacja zasługuje na uznanie.
Przede wszystkim Caruso to skończony idiota, który zdradzał swoją żonę. Nie można mu tego odmówić. Jednak z czasem, gdy z perspektywy Tony'ego poznajemy jego lojalność, oddanie, honor, tę ciepłą, rodzinną stronę, widzi się drugie dno. Marco to też postać ruchoma. Dzięki swojemu „aniołowi stróżowi" podejmuje coraz bardziej racjonalne decyzje i zaczyna odnajdywać inne priorytety.
Grube tomiszcze
Żeby nie było tak kolorowo, muszę się trochę poznęcać. Czasami część opisów wydawała mi się znacznie przedłużona, przez co i nie raz rozdział potrafił się deczko przeciągnąć, w momencie, gdy nie przepełniono go akcją. Prawdopodobnie pisałam to już w wiadomości prywatnej do autorki, ale gdyby doszło do wydania, trzeba by było poskracać.
Podsumowanie
„Tony Angel" to naprawdę tekst, który ma niebanalną fabułę, genialny research, fantastyczne nawiązania i żarty oraz ludzkie, złożone portrety psychologiczne bohaterów. Poza co poniektórymi dłuższymi opisami, a także drobnymi błędami (przecinki, spacje głównie, już nie wypisywałam w osobnym akapicie, bo uznałam to za bezsensowne), nie ma się do czego przyczepić. Jak najbardziej można to uznać za perełkę portalu.
Ja osobiście polecam fanom powieści sensacyjnych w głównej mierze, a także obyczajówek czy powoli rozwijającego się romansu. I będę czekać na zakończenie całej opowieści, bo jestem niezmiernie ciekawa, jak się to skończy!
Korekta: selenehelder
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top