„Szczury Black Hollow" | Vafelo
Autorka opowiadania: Neerdie
Okładka: Estetyka magazynu dla nastolatków lub okładki przeciętnej książki typu pamiętnik (też dla nastolatków) - to pierwsze skojarzenia, jakie przywiodła mi na myśl okładka opowiadania „Szczury Black Hollow". W jej górnej części dominuje fioletowy dym, pod spodem zaś znajdują się zdjęcia pięciu postaci - trzech mężczyzn i dwóch kobiet. Chociaż zdecydowanie nie wyglądają, jakby ich wycięte sylwetki pochodziły z jednej fotografii (głównie ze względu na cienie na twarzach, które zostały utworzone przez różne źródła światła), to można pogratulować autorce sprawnego oddzielenia ich od teł; krawędzie są naturalne, a to nie lada sztuka. Pod postaciami znajduje się fioletowa taśma policyjna z napisem „crime scene do not cross", co przełamuje nieco estetykę oprawy czasopisma.
Gdyby nie kolorowe zdjęcia bohaterów w centrum, w pierwszej kolejności rzucałby się w oczy tytuł opowiadania, który - choć przypomina stylem ten z okładki „Bravo" - jest spójny z resztą grafiki i nie zniechęca. Kolor i kąt ułożenia napisów są ciekawym zabiegiem, który celowo (lub nie) akcentuje słowo „black".
Po samej okładce ciężko się domyślić, czy rzeczywiście opowiadanie to kolejny romans dla nastolatków w stylu amerykańskim, czy - jak sugerują tytuł i taśma - otrzymamy coś mroczniejszego, z zadatkami na kryminał pokroju „Miasteczka Twin Peaks".
Opis: W pierwszej części opisu zostaje nam przedstawione miejsce wydarzeń oraz panująca tam hierarchia. Dowiadujemy się, kim są główni bohaterowie, tytułowe szczury - ludźmi najniższej klasy, którzy muszą harować, by przetrwać, czego nie ułatwiają liczne przeszkody stawiane przez społeczeństwo. Opis informuje również, że otrzymają szansę na odmianę swojego losu, która wciągnie ich w wir mrocznych sekretów. Myślę, że ta część skonstruowana jest w dobry, zachęcający sposób; to właśnie ona skłoniła mnie do podjęcia się recenzji tego opowiadania.
W drugiej części opisu autorka dodaje, że rozdziały będą liczyły około trzech tysięcy słów. Nie jest to informacja konieczna, jednak może zachęcić do czytania osoby, które lubują się w nie najdłuższych rozdziałach.
W ostatniej części opisu pojawia się ostrzeżenie, że w pracy znajdują się zrzuty ekranów z mediów społecznościowych oraz że w razie problemów ich treść podana będzie w komentarzach pod zdjęciami. Nie uważam tej informacji za tak ważną, by umieszczać ją w opisie wytłuszczoną caps lockiem. Pod znacznikiem „UWAGA" powinny raczej znaleźć się takie rzeczy jak choćby wymienione wrażliwe wątki występujące w opowiadaniu, np. sugerowane w tagach morderstwo. Nie jest to jednak rażący problem i jeśli według autorki jest to niezbędne - niech tak zostanie. Sugerowałabym jednak, by zmienić wielkość liter i wstawić tę informację w nawiasie. Z doświadczenia wiem, że akapit napisany dużymi literami może zniechęcić, niezależnie od jego treści.
Tekst: Na początku pierwszego rozdziału czytelnik ponownie zostaje zaatakowany ostrzeżeniem o zrzutach ekranu. Skoro zostało to już uwzględnione w opisie, tutaj jest absolutnie zbędne. Jeśli autorka chciałaby tę informację w tym miejscu zatrzymać, proponowałabym usunięcie jej z opisu, w którym wizualnie zniechęca.
Wszystkie rozdziały (z wyjątkiem trzeciego, z niewiadomych przyczyn) rozpoczynają się od słów „Rozdział 1", „Rozdział 2" etc. Sens tego zabiegu pozostaje dla mnie zagadką, szczególnie że są ponumerowane również w tytułach. Sytuację ratują nazwy części, które konsekwentnie odnoszą się do treści danego fragmentu. Nie są nad wyraz oczywiste, dzięki czemu nie odbierają tekstowi elementów zaskoczenia, a wręcz czynią go bardziej tajemniczym.
Poszczególne fragmenty oznaczone są imionami bohaterów, którzy odgrywają w nich główną rolę, mimo że historia prowadzona jest w narracji trzecioosobowej. Może to ułatwiać czytanie osobom, które nie są przyzwyczajone do prac o większej ilości głównych bohaterów. Osobiście jestem oswojona z mnogością postaci, lecz zabieg ten zdecydowanie ułatwił mi proces zapoznawania ich. Dobrze przygotowuje to też na rozdziały, w których wszyscy bohaterowie biorą udział w akcji. Uczyniło to tekst płynniejszym, pomogło uniknąć chaosu spowodowanego nagłą zmianą perspektywy.
Zamieszanie wprowadzają jednak poszczególne akapity. W całej pracy kilkukrotnie złapałam się na powtórnym czytaniu pewnych fragmentów, ponieważ przedstawione w nich sytuacje się ze sobą nie łączyły. Jakby pomiędzy nimi wycięty został kawałek tekstu, który spajałby całość w ciąg przyczynowo-skutkowy. Ma to miejsce na przykład w pierwszym rozdziale, kiedy jedna z bohaterek najpierw zwraca uwagę na to, że piorun rozświetla jej pokój, a już w następnym akapicie patrzy na jezioro i deszcz uderza o jej w plecy. Warto też przy okazji odnotować, że chwilę później dowiadujemy się, że tak właściwie plecy zasłania jej plecak. Kolejnym przykładem niespójności jest opisana w drugim rozdziale scena, w której inna bohaterka rozmawia z bratem w domu, a chwilę później przyjmuje zamówienia w restauracji, w której pracuje. Kilkukrotnie brakuje dosłownie pół zdania, by akcja stała się składniejsza. W piątym rozdziale chociażby, podczas gry w butelkę, brakuje czegoś prostego, np.: „gdy butelka na nią wskazała", nim Tris mówi, że wybiera wyzwanie. Na szczęście z każdym rozdziałem niespójności są coraz mniej drastyczne.
Opisy konstruowane są w całkiem ładny sposób. Nie są przesadne i w większości napisane przyjemnym stylem, który lubię. Cechy bohaterów przemycane są w narracji „przy okazji", co z początku nadaje tekstowi swego rodzaju naturalności. Stopniowo poznajemy bohaterów i ich otoczenie w nieprzytłaczający sposób, co jest wielkim atutem pierwszego i drugiego rozdziału. Szybko jednak staje się to irytujące, ponieważ opisy się zapętlają. Już przy czwartej części zdarzało mi się przewracać oczami na kolejne wspomnienie, że Lee jest Azjatą, Sam ma butelkowozielony samochód, a Carly jest rudowłosa. Samo wymienienie takich cech raz na jakiś czas nie byłoby tak uciążliwe, gdyby wplecione były w nie jakiekolwiek inne informacje na temat danych postaci czy obiektów, ale te pojawiają się bardzo rzadko i giną przy wszystkich zapętleniach. Plusem pozostają jednak opisy nowych miejsc czy osób oraz to, że autorka wyraźnie starała się zmniejszyć ilość powtórzeń w ostatnich rozdziałach.
Najmocniejszą stroną opowiadania „Szczury Black Hollow" są naturalne dialogi. Przedstawienie rozmowy pomiędzy dwoma osobami bywa trudne, a autorka sprostała nawet wieloosobowej pogawędce o niczym.
Sprawa nieco inaczej ma się w przypadku zrzutów ekranu z mediów społecznościowych, o których dwukrotnie zostaliśmy ostrzeżeni. Starałam się przymknąć oko na fakt, że osobiście nie przepadam za taką formą przedstawienia rozmów online, dlatego skupiłam się przede wszystkim na ich treści i dopasowaniu do fabuły. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, było to, że screeny nie ograniczały się tylko do rozmów istotnych dla akcji. Z jednej strony może to dodawać nieco realizmu, ponieważ pokazuje czytelnikowi to, co dany bohater zobaczyłby w swoim telefonie podczas wysyłania nowej wiadomości, czyli poprzednie rozmowy z przyjaciółmi; z drugiej strony są to informacje całkowicie niepotrzebne. Uważam, że czat zdecydowanie lepiej by się prezentował rozpisany w komentarzach przez autorkę. Sposób przeskakiwania między czatami również nie jest zbyt przemyślany. Bardzo łatwo jest przeoczyć wstawki sygnalizujące zmianę rozmówcy. Nie są one też niezbędne, ponieważ poszczególne zdjęcia zawierają nazwę osoby, z którą pisze dany bohater. Jeśli już coś miałoby się znaleźć w zastępstwie przykładowego: „Messenger-> Peter Jones", zdecydowanie lepiej prezentowałby się opis działania postaci.
Czat grupowy również może być uznany za problematyczny. Grupa przyjaciół składa się z osób różnych ras i każdy z nich ma przypisany jakiś pseudonim. Nickname Lee jest jednak nieco niefortunny. Jako osoba, która ma przyjemność zadawania się z ludźmi różnych ras i pochodzenia, zdaję sobie sprawę, że tak stereotypowe pseudonimy są często akceptowane pomiędzy znajomymi, ale mimo to ksywka „Ryż" dla jedynego Azjaty w grupie raczej nie cieszyłby się szerszym uznaniem. Wierzę jednak, że intencje stojące za tą nazwą nie były negatywne.
W opowiadaniu pojawia się kilka bardzo oczywistych błędów językowych. Niektóre wynikają ze spontanicznej ewolucji zdania w trakcie pisania, np. „gdy w do drzwi", „ona w zwyczajnie na to nie zasługiwała" itp. Kilkukrotnie występują również niedokończone frazy, jak „ani... [brak drugiego «ani»]" czy „uśmiech od ucha [brak «do ucha»]". W oczy rzuciły mi się też źle odmienione słowa, najczęściej idące w parze ze źle użytym spójnikiem lub przyimkiem (np. „w takiej pogodzie" - poprawnie byłoby „podczas takiej pogody" lub „w taką pogodę", „im oczom" - zamiast „ich oczom"). Moją uwagę najbardziej przykuło jednak nagminne „przerzucanie oczami", którego nie rozpoznał nawet Wujek Google; sugerowałabym zamienienie go na zgodne z normą „wywracanie oczami" lub „przewracanie oczami". Autorka często pozwala sobie na niestandardowy szyk zdania (np. „...wydawała dostosowywać się do...", „podniosła głos niska blondynka"), nie zawsze jest to jednak błędne i z reguły nie utrudnia czytania.
Dużym atutem opowiadania jest znikoma liczba błędów ortograficznych. W całej pracy wychwyciłam tylko jeden, który łatwo przyszło mi usprawiedliwić, ponieważ również mi zdarza się go popełnić. Już w pierwszym akapicie drugiego rozdziału słowo „pan" w środku dialogu napisane jest dużą literą, co prawdopodobnie wynika z kulturalnych przyzwyczajeń autorki. Pomyłka ta pojawia się tylko ten jeden raz. Błędów interpunkcyjnych również wyłapałam bardzo niewiele, z czego większość znalazła się w drugim rozdziale, który zdaje się tym najmniej dopracowanym pod względem stylistycznym. Przez całą część miałam wrażenie, że została ona dodana na szybko, bez większego poprawiania.
Treść i opinia: Schemat fabuły „Szczurów Black Hollow" nie jest oklepany na Wattpadzie, ale nadal wpisuje się w te często spotykane w popularnych serialach na platformach VOD. Nie uważam tego za ujmę, ponieważ autorka sprostała wyzwaniu i jej praca prawdopodobnie spodoba się osobom tęskniącym za klimatem „13 powodów" czy „Ktoś z nas kłamie".
[SPOJLER] W opowiadaniu pojawia się schematyczne morderstwo, które na pierwszy rzut oka wygląda jak samobójstwo, a grupa nastolatków niezupełnie z własnej woli kończy, badając tę sprawę. Wszystko owiane jest mroczną tajemnicą i sporadycznymi zjawiskami paranormalnymi. Mimo to praca sprawia wrażenie realistycznej i łatwo się w nią wczuć. Momentami wyobrażałam sobie dokładnie opisane przez autorkę obrazy, ponieważ wielokrotnie widziałam takie w serialach. Nawet wspomniane wcześniej dziwne przeskoki pomiędzy wydarzeniami nadawały nieco filmowego klimatu i za którymś razem zdarzyło mi się uśmiechnąć, gdy wyobrażałam sobie, jak obraz powoli się oddala i następuje zmiana klatki. Także wszechobecny friendzone i różne orientacje seksualne przywodzą na myśl amerykańskie seriale.
Obraz społeczeństwa wydaje się wstępnie przemyślany, jednak nie do końca dopracowany. Z początku czułam się zdezorientowana faktem, że tytułowe szczury niekoniecznie żyją w złych warunkach, jak wspomniane było w opisie. Okazało się, że ta najniższa grupa społeczna jest bardzo zróżnicowana, mimo że bohaterowie zostali ujęci w tej samej klasie. Mieścili się tam wszyscy: od patologii, przez ludzi pracujących na kilka zmian, do drobnych przedsiębiorców. Koty - ich przeciwieństwo - były natomiast zamknięte wyłącznie na elitę. W tekście wielokrotnie wspomniane jest, że te dwie klasy niezbyt się lubią, ale nie zaobserwowałam ani jednej sytuacji, która stricte by na to wskazywała i, mimo kilku potyczek, wszyscy byli wobec siebie nienaturalnie mili. Być może wynika to z tego, że dziewięć rozdziałów to zdecydowanie za mało, by takie rzeczy nakreślić.
Mimo że nie jest to napisane wprost, akcja dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Jednakże w niewielkim miasteczku znajdują się trzy aktywne i jeden zapomniany kościół, przedstawiane jako wiekowe budynki, a bohaterowie ściągają buty, wchodząc do domu, co nieco niszczy amerykański klimat. Ewenementy tego pokroju nie rażą może polskiego oka aż tak, jak główny bohater prowadzący samochód ostatkiem sił, zaraz po brutalnym pobiciu przez członka rodziny, ale odbierają pracy nieco autentyczności wypracowanej przez fabułę czy styl opisów.
Tempo akcji tylko potwierdza inspirację schematami serialów zza oceanu. Zwyczajna, nieraz sielankowa akcja i punkty kulminacyjne urwane końcem rozdziału to norma w tym opowiadaniu. Teoretycznie zachęca to do sięgnięcia po następne części, czasem jednak frustruje swoją mozolnością. Mimo wszystko przyspieszają one jednak nieco akcję, co sprawia, że łatwiej wybaczyć zapychacze treści. W końcu opowiadanie byłoby o wiele krótsze i mniej naturalne, gdyby autorka nie dodała do niego kilku momentów udowadniających, że bohaterowie są zwykłymi ludźmi.
Zdecydowanie mogę polecić „Szczury Black Hollow" osobom, które obejrzały już wszystkie nastoletnie kryminały na platformach VOD i nadal szukają wrażeń. To nieskończone jeszcze opowiadanie z pewnością skrywa wiele tajemnic i mam szczerą nadzieję, że rozwiązanie nie zawiedzie czytelników.
Autorce życzę, by udało jej się dokończyć i doszlifować tę pracę.
Korekta: szekspir_z_salem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top