„Różyczka" ze zbioru „Cieniowór" | szekspir_z_salem
Przedmiotem inauguracyjnej recenzji w nowej edycji Recenzowni WNTG będzie opowiadanie „Różyczka" ze zbioru „Cieniowór" autorstwa MILCZeek. Jest to krótka, jednoczęściowa historia osadzona w fantastycznym świecie, zawierająca przesłanie moralizatorskie, mające przypomnieć czytelnikowi, że nie należy oceniać książki po okładce, a osoby po powierzchowności.
Od okładek również tradycyjnie rozpoczynamy recenzję. Grafika, jaką opatrzono zbiorek, jest dość estetyczna, dobrze opracowana pod kątem kolorystycznym. Co jednak rzuca się w oczy, to napisy — moim zdaniem są zbyt małe i na niektórych urządzeniach, w tym na monitorach o bardzo wysokiej rozdzielczości, miałam problem z rozszyfrowaniem literek. Przede wszystkim skupiłabym się przy poprawkach na tytule, bo choć akurat tę część bez problemu odczytałam, to ginie ona rozmiarowo na okładce i nie przyciąga niemal zupełnie uwagi. Przy okazji rozważyłabym wykorzystanie jakiegoś efektu w celu urozmaicenia stylu napisu, który obecnie jest czystym, białym fontem.
Opisu „Różyczki" nie zamieszczono, jest jedynie opis zbiorku jako całości. Składa się on z trzech zdań mających wprowadzać w ogólny klimat zebranych utworów. Nie podaje żadnych konkretów, a osobiście lubię, gdy na wstępie mam możliwość dowiedzenia się czegoś więcej. W tym przypadku jest bardzo ogólnikowo, uniwersalnie. Autorka umieściła teoretycznie strzępki informacji sugerujące klimat, z jakim będziemy mieć do czynienia, ale — szczerze mówiąc — można byłoby dopasować je do większości opowiadań fantasy dla młodzieży.
Aby zamknąć ostatecznie temat estetyki pracy i elementów ozdobnych czy promocyjnych, warto wspomnieć o rysunku głównej bohaterki wykonanym przez autorkę. Praca jest urocza, jednak zdecydowanie polecam popracować nad metodami cieniowania. Szczególnie w oczy rzuciła mi się szyja, która wygląda, jakby ucierpiała pod wpływem pillow shadingu.
Sama treść „Różyczki" kojarzy się klimatem z baśniami dla dzieci i w takim tonie utrzymana jest narracja. Gdyby nie kontrastujące z nią, ocierające się o makabrę zakończenie, można byłoby bezsprzecznie w tym gatunku zamknąć opowiadanie. Jednakże w obliczu niekoniecznie przyjaznego dzieciom rozwiązania akcji skłaniałabym się bardziej w stronę zakwalifikowania historii jako przeznaczonej dla nastolatków.
Jest to opowieść niewymagająca, raczej prosta i przyjemna. Jeśli ktoś szuka lekkiej opowiastki i lubi klimaty fantastyki oraz legend prawdopodobnie zadowoli się „Różyczką". Mnie osobiście nie porwała. Wpadła w znany klimat powiastek fantasy YA, które czytywałam w gimnazjum czy nawet podstawówce, a po które od lat sięgam jedynie raz na jakiś czas z sentymentu.
Z mojej perspektywy całość była raczej banalna i — niestety — boleśnie przewidywalna, a to właśnie zaskoczenie i plot twist miały zapewne w zamierzeniu być clou historii. Niestety już po kilku akapitach zaczęłam podejrzewać, dokąd akcja zmierza. W gruncie rzeczy z racji na budowę historii były dwie, może trzy „standardowe" możliwości poprowadzenia linii fabularnej i rzeczywiście „Różyczka" wpisała się kropka w kropkę w jedno z tych obstawionych przeze mnie wyjść. Trochę się rozczarowałam, ponieważ uwielbiam dobre plot twisty — sensowne, a jednak zaskakujące. Tutaj było sensownie, ale na pewno nie zaskakująco.
[ W dalszej części pojawią się spoilery. ]
Akcja rozgrywa się w miejscowości, nad którą wisi widmo potwora porywającego mieszkańców. Pewnego dnia przychodzi na świat dziewczynka, która staje się promyczkiem nadziei dla całej wioski, dopiero pod koniec „Różyczki" na jaw wychodzi jej mroczna natura. Nevla, bo tak ma na imię, przejmuje rolę potwora, a jedną z jej ofiar zostaje okoliczny myśliwy, Dante.
Przesłanie oparte było raczej o proste, wyświechtane mądrości. Osoba, którą wszyscy uważają za wcielenie dobra, okazuje się czarnym charakterem, więc pamiętajcie, dzieci, aby nie oceniać książki po okładce i że pozory mogą mylić. Nie dopatrzyłam się w całości żadnej innej interpretacji, a przynajmniej nie bezpośrednio.
Świat stworzony przez MILCZeek sprawia wrażenie spójnego, nie natrafiłam na żadną dysharmonię. Nie poznaliśmy go jednak w pełnej krasie; był jedynie tłem dla snutej przez narratora historii, stąd nie scharakteryzowano go wyjątkowo obszernie. Mimo to pojawiły się elementy oryginalnego języka mieszkańców, między innymi charakterystyczne powitania, co było ciekawym dodatkiem.
Myślę, że historię można byłoby dopracować pod kątem opisów, wykorzystać potencjał fantastycznego, magicznego świata, aby ubogacić opowiadanie i zepchnąć na dalszy plan samą treść. Forma jest równie ważnym elementem i tutaj jest definitywnie nad czym popracować. Widziałabym na przykład charakterystykę Nevli przedstawioną w bardziej poetycki, artystyczny sposób, podkreślający jej wyjątkowość. Na razie opieramy się jedynie na dość obiektywnej relacji narratora. Gdyby to ubarwić, interesująco prezentowałoby się w kontraście do konkretnego, przyziemnego opisu Dantego, opartego raczej na faktach niż artystycznych porównaniach i metaforach. Podkreśliłoby to jego prostolinijność i zwyczajność, a Nevlę wyróżniło.
Jeśli „Różyczka" miała być jedynie lekką, przyjemną historyjką — dobra robota. Jest solidnie opracowana i nie zawiera oczywistych błędów w sztuce. Niestety na żadnym polu nie dostarczyła mi efektu „wow".
Gdybym miała powiedzieć, jak ewentualnie można byłoby spróbować wynieść tę historię na nowy poziom, zastanowiłabym się w pierwszej chwili nad skierowaniem linii fabularnej w trochę inną stronę; sprawieniu, że całość będzie mniej oczywista. Można byłoby też nadać jej zabarwienie bardziej emocjonalne — opisać uczucia i rozterki Dantego, dać mu czas na oswojenie się z myślą, że został wykorzystany. Czas na przeżycie wyrzutów sumienia, może nawet desperacką ucieczkę i próbę ocalenia siebie.
Korzystnie mogłoby zadziałać również podkręcenie klimatu, dopracowanie formy za pomocą świadomie wykorzystanych zabiegów stylistycznych, czego przykład wskazałam w akapicie o opisach bohaterów. Ciekawie prezentować mógłby się również efekt uzyskany poprzez uwydatnienie brutalności w zakończeniu, bardziej obrazowe pokazanie potworności, do jakich doszło. Będzie to stanowiło dobitniejszy kontrast do baśniowej narracji i bajkowego charakteru.
Autorkę ogranicza jedynie wyobraźnia. Może dobierać poszczególne zabiegi w nieskończonej ilości konfiguracji, mając na uwadze to, co chciałaby czytelnikom przekazać, zaakcentować w historii. Warto skorzystać z tej możliwości, szczególnie w krótkich formach.
Jeśli chodzi o warstwę językową, to nie było tragicznie, jednak błędy się pojawiały. Szczególnie dużo wyłapałam interpunkcji, niekiedy w elementarnych miejscach. Zagubiły się również gdzieniegdzie ogonki, a dialogi nie zawsze były zapisane poprawnie.
Korekta: szekspir_z_salem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top