23

- I kto miał racje?- spytałam- Czy ten dom ci przypomina dom główny?!- krzyknęłam- Ty pokurwieńcu mówiłam że źle skręciłeś!- krzyczałam

- Uspokój sie- zatkał mi usta dłonią

Polizałam go i szybko ugryzłam

- Gdzie my jesteśmy Dylan?-spytałam

- Przed naszym domem. Chciałaś mieszkać osobno więc proszę- powiedział poważnie

Zrobiło mi się strasznie głupio. Najechałam na niego jak wariatka

- Dyl....- chłopak najwyraźniej nie chciał mnie słuchać i się obraził

Wyszedł z auta a ja chwilę po nim.
Wzięłam sukienke i pobiegłam do wielkiego domu.

Ściągnęłam buty na wejściu i rozejrzałam się za mężczyzną

- Dylan!- krzyknęłam

Nie odezwał sie więc zwiedziłam sobie dół domu. Dwie łazienki, wielki salon połączony z kuchnią i jadalnia.

Wyrzuty sumienia gryzły mnie na tyle bardzo że zrezygnowałam z zachwycania się domem i zaczęłam szukać mojego piesa...no dobra! Mojego mate

- Dylan- powiedziałam dosyć cicho idąc korytarzem

Na końcu zobaczyłam duże białe drzwi. Weszłam do pomieszczenia ale chłopaka tam nie było.

Myślałam że to powiedzenie do trzech razy sztuka będzie trafne w szukaniu Dylana ale nie.

Znalazłam go dopiero przy ostatnich drzwiach. Wchodząc do pokoju w oczy rzucały się wielkie okna balkonowe i duże łoże małżeńskie. Pokój utrzymany w beżowych i białych barwach.

Dylan stał odwrócony tyłem do mnie a przodem do okien i widoku za nimi

Podeszłam bliżej i stanęłam obok niego. Obkręciłam głowę by spojrzeć na jego lewy profil. Przytuliłam go i zaciągnęłam się jego zapachem

Stał niewzruszony i totalnie mnie ignorował. Pociągnęłam go w stronę łóżka i posadziłam na nim

- Obraziłeś się?-spytałam

- Daj mi spokój- powiedział

Usiadłam po drugiej stronie łóżka i poprostu położyłam się.

- Nie chcesz mnie prawda?- wiem że bardziej interesowała go ta ekspedientka

-  Zadajesz głupie pytania. Całkowicie bez sensu- spojrzał na mnie przez ramie

- Kup mi wielkiego miśka. Muszę się do  kogoś  przytulać

Ten prychnął a ja za karę pociągnęłam go tak by leżał obok mnie i mocno go przytuliłam a wręcz wtuliłam się w niego

- I tak ci nie wybacze że nie jesteś o mnie zazdrosna.

- Wybaczysz, zobaczysz- wtuliłam się w niego



                              ***





Jakoś moje rozmowy z Dylanem poszły w poważnie strony

- Ile chciałbyś mieć dzieci?- spytałam

- Dużo. Najmniej 4 jak już- powiedział a ja spojrzałam na niego jak na wariata

DYLAN POV#

Spojrzałam na dziewczyne która po wzmiance o 4 dzieci zamilkła patrząc na mnie jakbym zwariował

Miałem wrażenie że powoli się wycofuje ale to tylko wrażenie

- Nie chce tylu dzieci- powiedziała spokojnie

- Sory kochanie to ja decyduje ile dzieci będe chciał mieć- powiedziałem a potem zdałem sobie sprawę jak to brzmi

- Świetnie. Rób sobie te dzieci z każdym innym tylko nie ze mną. Nie będe twoją maszynką do rodzenia dzieci- warknęła

Brunetka wstała zezłoszczona i wyszła


Lea Pov#/

Co on sobie wyobraża? Że kim ja jestem? Dziwką od dzieci?

Było miło ale sie skończyło najwyraźniej nie moge być miła i normalna dla niego bo wtedy on sie staje nienormalny

Wyszłam z domu  najszybciej jak mogłam i weszłam do ogrodu.
Wszystko tutaj było takie ,,idealne,, a ja całkowicie nie pasowałam

Wieli Alfa, duża rodzina, potężna wataha, respekt u wszystkich i szacunek. Wszystko jest dopracowane i takie drogie

Wszystko czego ja jestem od kilku lat odwrotnością.

Usiadłam na czarnej ławce z złotymi ramami i patrzyłam w stronę zatoczonego blisko lasu

- Wracaj do domu- spojrzałam na Dylana który z założonymi rękoma stał przy wejściu do ogrodu

-Chce tu jeszcze posiedzieć- powiedziałam

- Wracaj- wywarczał z zaciśniętą szczęką

Spojrzałam na niego obojetnie i ruszyłam w jego stronę a potem bez najmniejszego trudu kopnęłam go w jaja i wróciłam do domu gdy on klęczał lekko się kuląc


Usiadłam na sofie i włączyłam telewizje. Podkuliłam nogi a potem usłyszałam huk drzwi. I jak te drzwi mają tutaj służyć?


Słyszałam dokładnie że idzie prosto w moją stronę. Stanął przede mną ze wściekłą miną

- Siadaj- poklepałam miejsce obok mnie, mężczyzna spojrzał na mnie w  niezrozumiały sposób- No siadaj

Wykonał moje polecenia a ja położyłam się w taki sposób że moja głowa była na jego kolanach

- Wiesz jak mnie teraz to boli?-spytał

- Nie bo nie mam jaj- zaśmiał się uroczo

- Może w przeprosinach zrobisz mi loda co?-spytał

- Nigdy ci nie zrobie loda. Szanuje sie i to mnie obrzydza jakbyś chciał wiedzieć. Ty się tym załatwiasz- powiedziałam zniesmaczonaa

- Jezu ty głupia istoto

- Odezwał sie psi zadek

- O loda do jedzienia mi chodziło. O truskawkowego!- ryknął śmiechem

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top