22



Rano obudziłam się sama w pokoju. Rozejrzałam się po pokoju i ze zdziwieniem stwierdziłam że mam picie obok.

Napiłam sie i  na dół. Schodząc na dół usłyszałam rozmowę Dylana z kimś

- Skrzywdziłeś ją- powiedział kobiecy głos

- Mamo ja....

- Wie jakie ma prawa?

- Nie przerabiałem tego jeszcze z nią

- Jutro mamy mieć wspólny obiad. Zabierzesz ją ze sobą

- Dobrze

Jakie prawa?

Kobieta wyszła z domu a ja zeszłam do końca i stanęłam naprzeciw wkurzonego chłopaka

- Wiem że podsłuchiwałaś

- Przepraszam- szepnęłam

- Dalej cie boli gardło?

Nie kurde, szepcze bo chce

- Spokojnie. Dam ci coś i zobaczysz, jak na zawołanie zaczniesz mówić

Wyciągnął z szafki małą buteleczkę z czymś i dodał mi do wody. Wypiłam i spojrzałam na niego

- I w chuj nie działa- powiedziałam a potem się zorientowałam że ja mówie normalnie

Zaśmiałam się i od razu spoważniałam

- Powiedz mi jakie mam prawa. Zacznij od najważniejszego

- Gdy cie skrzywdze masz prawo odejść a ja nie moge cie zatrzymywać.- spuścił głowę- Możesz wybrać wtedy innego partnera

- Że co? Że wolna bym była?-spytałam zainteresowana

- Tak

Chłopak wyglądał jak baranek. Uroczo nawet bym nawet powiedziała

- Dylan czy my musimy mieszkać w tym domu ze wszystkimi?-spytałam
odbiegając od tematu

- Możemy mieszkać w osobnym domu jeśli tylko tego zechcesz- powiedział

- Chciałabym- powiedziałam

On natychmiast przywołał do siebie kilka wilkołaków

- Dom Alfy, ma być posprzątany, ogrzany i gotowy do wprowadzenia sie. Ubrania przenieść i dokupić nowe dla mojej księżniczki

Uśmiechnęłam się.

- Dylan a może chciałbyś zabrać mnie na zakupy?

Chłopak jęknął i spojrzał na mnie z miną ,,nie znęcaj się nade mną,,

Miałam ubaw z tego że on się boi. Wiem złośliwa jestem, ale ja sie nacierpiałam już

- Chcę tylko jedną sukienkę- powiedziałam z miną zbitego psa

- Dobrze

Wsiadliśmy do auta i pojechaliśmy do centrum. Po przekroczeniu ruchomych drzwi splotłam naszę ręce i zaczęłam go ciągnąć w stronę pierwszej witryny

Pełno kobiet się na niego gapiło i ciągle musiałam udowadniać że jest mój.

Na jednym z wieszaków zobaczyłam piękną sukienkę w burgundowym kolorze. Wzięłam ją i pobiegłam do przymierzalni

Ubrałam ją i obkręciłam się kilka razy przed lustrem.

Wyszłam z przymierzalni i zobaczyłam jak jakaś ekspedientka znowu się do niego klei.

Podeszłam bliżej i spojrzałam na kobiete

- Dziunia myślisz że on ciebie będzie chciał?- prychnęłam

- Popatrz na siebie. Mam większe szanse u niego niż ty kochaniutka

- Serio? To patrz- powiedziałam i przyciągnęłam Dylana do siebie. Chłopak przybliżył moje biodra do siebie i całował mnie zachłannie oderwałam się od niego i rzuciłam-Kupije te sukienke. Pasuje mi?

- Nawet nie pytaj księżniczko. Idź się przebrać a ta pani ci ją ślicznie zapakuje racja?- spytał ekspedientki

-Oczywiście- ostatni raz spojrzałam na jej powaloną mordę i szybko się przebrałam

Dałam jej sukienke i stanęłam obok Dylana. Chłopak zagryzł wargę na widok jej biustu. Uderzyłam go łokciem w żebro a on się cichutko zaśmiał

Wyszliśmy ze sklepu i od razu wsiedliśmy do auta.

- Gdybym nie była twoją mate nawet nie zwróciłbyś na mnie uwagi prawda?- spytałam

- Oczywiście że zwróciłbym. Jesteś piękna i wyjątkowa. Doszukujesz się dziury w całym

- Idiota- prychnął na moje słowa

- Jesteś poprostu zazdrosna o takie ciasteczko jak ja i przyznaj to mi

Nie odezwałam sie bo byłaby niepotrzebna dyskusja. Odwróciłam głowe w stronę szyby

- Wiedziałem- szepnął

- Co wiedziałeś?

- Nie interesuj sie- powiedział oschle

Zmarszczyłam lekko brwi. Skąd on się zrobił nagle taki chłodny?

Dylan skręcił w inną droge niż normalnie byśmy dojechali do domu głównego.

- Gdzie ty jedziesz?-spytałam

- Do domu

- Nie pomyliłeś dróg?

- Cicho badź, idealnie wiem jak jechać- prychnął uniesiony dumą

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top