18

- Będziesz teraz tak uciekała ode mnie?- spytał

- Oczywiście że nie. Ja poprostu szybko chodzę- powiedziałam i jeszcze bardziej przyspieszyłam chód skręcając do kolejnego sklepu.

Już na wstępie zauważyłam jak te wszystkie piranie na szpilkach gapią się na Dylan'a. Fuknęłam pod nosem gdy podeszła do niego jakaś i zaczęła się kleić.

Stałam tam i gapiłam się jak jego ręka zmierza w złym kierunku

Taki mate. Zajebiście

Wzięłam borodwy sweter z wiązaniem z tyłu i czarne spodnie z wysokim stanem. Ubrałam się i wcisnęłam przód sweterka do spodni.

Obejrzałam sie i znowu przebrałam.

Chodziłam pomiedzy regałami i wieszakami ciągle biorąc jakąś rzecz a przy okazji z ukrycia obserwowałam tego wilkołaka.

Łzy pojawiły mi się w oczach gdy mimowolnie pocałował te kobiete.

- Nienawidzę go- szepnęłam i szybko poszłam do kasy nawet nie ścierając łez.

Kasjerka wszystko skasowała. Podała mi sumę

- Ten mężczyzna za mnie zapłaci. Alfa płać!- powiedziałam głośno i wyszłam ze sklepu.

Biegiem rzuciłam się do wyjścia z galerii i szybko pognałam na przystanek autobusowy.

Na gapę wślizgnęłam się do zatłoczonego autobusu.
Usiadłam na samym końcu po oknem i gapiłam się na niższe samochody obok

Przypomniało mi się ciągle to ze sklepu, a łzy płynęły bezlitośnie. Nie potrafiłam ich zatrzymać.

Gdy autobus wjechał w las zauważyłam bete stada. Poprosiłam kierowce by mnie tu wysadził i przeszłam przez ulice.

- Luno- kiwnął głową

- Wystarczy moje imie Lea- powiedziałam z lekkim wysilonym uśmiechem.

- Alfa nas poinformował że uciekłaś

- Tylko od niego, nie mam gdzie uciekać bo zniszczyliście mój dom, nawet nie wiem gdzie mój ukochany kot!- wrzasnęłam po czym wybuchłam płaczem

- Spokojnie- powiedział

Poprowadził mnie na ścieżkę a wtedy  podjechał wkurwiony morderca.

Wydarł się że mam wsiadać do samochodu więc to też zrobiłam.

Cały czas sie darł jaka to jestem beznadziejna i takie podobne. Nie chciałam sie odwrócić w jego strone bo ciągle płakałam ale moje łkanie było zduszone i praktycznie nic nie słychał oprócz niby spokojnego oddechu.

- Wysiadaj- warknął i sam wściekły wyszedł przede mną.

Otworzył mi drzwi od domu watahy. Spuściłam szybko głowe i z prędkością światła pobiegłam na góre

Skuliłam się pod kordłą i ryczałam na dobra.

-Nie odezwe sie do niego słowem! Nawet jakby od tego zależało moje życie- postanowiłam sobie.

A próba tego postanowienia nadeszła już minute później.

- Dylan kazał ci przyjść na obiad- w drzwiach stanął jego beta

Kiwnęłam głową i szybko wyszłam a on zamknął za mną drzwi.

Usiadłam na swoim miejscu czyli naprzeciw Alfy i zaczęłam jeść swoją porcję.

Kilka razy warknął na mnie ale nie spojrzałam sie na niego ani nie odezwałam sie.

- Lea?- spytał beta

- Tak?-skierowałam na niego swój wzrok

- Alfa zadał ci pytanie- powiedział

Przełknęłam śline i wróciłam wzrokiem do talerza. Dokończyłam sałatke i chciałam wstać ale usłyszałam jego głos.

- Siedź- nakazał

Westchnęłam i spojrzałam na niego.
Tak samo jak ja dokończył jedzenie mięsa po czym pociągnął mnie za ręke prosto za sobą.

- Spójrz na mnie- powiedział ostro

Zrobiłam jak chciał.

Pożałowałam....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top