5

Cały dzień siedziałam nieruchomo na łóżku. Łzy ciekły mi po policzkach bo przez głowe przełatują mi wszystkie wspomnienia.

Postanowiłam położyć się i spróbować zasnąć. Poszłam się najpierw umyć a potem ubrałam jego koszulke i bokserki.

Weszłam pod kordłe i zamknęłam oczy.

Po chwili opłynęłam

******

Wstaje z ziemi i rozglądam się. Wszedzie ciała, nikt nie przeżył.

Z wielkim rykiem podbiegam do rodziców i próbuje ich przywrócić do życia... jednak to niemożliwe

Rozerwane gardła, niektóre części ciała oderwane. Ślady szponów tych bestii. Padłam na kolana i zaczęłam strasznie krzyczeć...

Nagle ktoś położył ręke na moim ramieniu nie drgnęłam a płakałam.

- Wstawaj!- usłyszałam krzyk

Zerwałam się jak poparzona z łóżka i cała załzawiona stałam kilka metrów przed tym co mnie obudził

- Co to było?- spytał

- Nic- burknęłam

- Masz mi powiedzieć co ci sie śniło- warknął a jego oczy pociemniały jeżeli to jeszcze jest możliwe

- Chcesz wiedzieć??! To proszę bardzo- krzyknęłam- Śniła mi się wataha. ZABITA!!!!- krzyknęłam po czym wybuchłam płaczem

- Nie myśl o tym- mruknął i w ekspresowym tempie podszedł do mnie- Liczy się to co jest teraz- powiedział ze spokojem

- Czy ty siebie słyszysz?? Co ty byś zrobił jakbym to ja zabiła twoją rodzine co??

- Nie mów tak kurwa!!- krzyknął po czym głośno przęłknął śline- Robisz to specjalnie- mruknął dużo spokojniej

- Mówie co myśle- westchnęłam

Może to porównanie było nieodpowiednie ale czasu nie cofne

- Zejdź zaraz na kolacje- westchnął i wyszedł

Zaraz po nim sama wyszłam i zeszłam po schodach. Każdego po drodze zabijałam spojrzeniem, schylali głowy na co prychałam do czasu do czasu mówiąc by tego nie robili.

Weszłam do kuchni i usiadłam na przeciwko Dylana. Wbił we mnie wściekłe spojrzenie ale po chwili zmarszczył brwi. Przybliżył się do mnie i mocno złapał za ręke obkręcając ją.

Patrzył czy się cięłam....

- Gdzie się pocięłaś??- spytał lodowatym głosem

- Nigdzie

- Czuje krew od ciebie- powiedział

- No i??

-Jak dowiem się gdzie się pocięłaś to będziesz miała ochotę umierać

- Nienawidzę cie- warknęłam rzucając w niego serem

-Grabisz sobie- uśmiechnął się szyderczo

- Nigdy nie będe chciała umierać

- Jak cie będe pieprzył to będziesz miała dość życia- powiedział niby zmysłowo, ale mi sie chciało wymiotować

- Nie jestem od pieprzenia- szepnęłam a w moich oczach zebrało sie kilka nic nie znaczących łez

- Czy tobie nie można niczego powiedzieć?- spytał z westchnięciem

Nie wytrzymałam i z całej siły uderzyłam go w policzek po czym uciekłam do jakiegoś pokoju.

- Co tu robisz? I kim jesteś?- usłyszałam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top