Rozdział 1

Tego dnia Molly Holm postanawia wyrwać się od domowych obowiązków i zaznać nieco niezależnej wolności. Razem ze swoją odwieczną przyjaciółką, Anastasią Begman, udają się do pobliskiego klubu, aby pozbyć się nadmiernego stresu oraz niepotrzebnych negatywów. Pragną wyłącznie zabawy, nieco rozluźnienia się. Robią to co jakiś czas, żeby nadać swojemu życiu potrzebny sens i rozrywkowość.

— Molly, jesteś pewna, że to dobry pomysł? — zgaduje kolejny raz niepewna przyjaciółka, spoglądając swoimi jasnymi oczyma wprost na kobietę. Blondynka o cudownych, niebieskich oczach to typowa panikara, której kolor włosów zupełnie nie pasuje. Zaprzecza ona wszystkim stereotypom. — Jutro mamy egzamin — marudzi dalej, nie mogąc tego przeboleć.

Idą dobrze oświetlonym chodnikiem, który świeci pustakami. Nic dziwnego – zbliża się godzina dwudziesta druga, a całe miasto żyje wyłącznie Jasperem Magnussonem, którego nie mają zamiaru spotkać na własne oczy. Tylko one nie mają pojęcia o jego wyjściu, a jedna z nich nawet nie miała okazji słyszeć jego nazwiska. Żyją w błogiej niewiedzy, martwiąc się wyłącznie jutrzejszym egzaminem, ale najpierw dzisiejszą dobrą zabawą.

— Ana, proszę cię. Nie dramatyzuj — upomina ją podenerwowana Molly, która ma ewidentnie dość wymądrzania się przyjaciółki i chciałabym tylko zaznać świętego spokoju. — Egzamin jest dopiero jutro — zaczyna spokojniej. — Zdążysz go napisać.

— Eh, Molly — mruczy pod nosem. — Z tobą to ja kiedyś wylecę z tej szkoły! — śmieje się w głos, co powiela także druga z nich.

— Nie przesadzaj. Wystarczy się uczyć wcześniej — podkreśla znacząco ostatnie słowo, po czym nabiera powietrza w płuca i patrzy przed siebie. W jej tęczówkach odbija się jaskrawe logo znanego klubu, który jest zbawieniem dla wielu Sztokholmskich nastolatków i innych niewyżytych osób. Kobieta uśmiecha się pod nosem i kroczy pewnie przed siebie.

Na wejściu ukazuje dowód i obie zostają bez problemów przepuszczone. Po przekroczeniu progu od razu uderza w nie zapach alkoholu, a raczej pijanych i mocno spoconych ciał imprezowiczów. Czują także powiew spontaniczności, na którą bardzo liczą. Pomieszczenie jest wypełnione ludźmi, którzy dobrze się bawią, tańcząc oraz spożywając spore ilości procentów. Panuje ciemność, która jest przerywana pojedynczymi mignięciami kolorowego lasera.

— Jak dobrze być już pełnoletnią — zauważa wesoło Anastasia, patrząc na bawiących się uczestników imprezy.

— Nie takie rzeczy robiło się wcześniej — śmieje się rozbawiona szatynka i mruga do równie rozpromienionej towarzyszki dzisiejszej zabawy.

Ich pierwszym celem okazuje się być bar, przy którym znajdują się momentalnie. Siadają wygodnie i spoglądają po sobie, puszczając porozumiewawcze sygnały. A wszystko za sprawą przystojnego barmana, który od razu wpada w oko jasnowłosej Anie.

— To co zamawiacie, dziewczyny? — zagaduje sympatycznie mężczyzna i puszcza oczko do blondynki, a jej od razu miękną nogi.

— Shoty? — Molly spogląda wymownie na swoją przyjaciółkę, która robi skwaszoną minę. — Tak na rozgrzewkę — dodaje nieco rozbawiona.

— Niech będzie — rzuca słowami kobieta, zgadzając się na propozycję młodszej z nich. Różnica ich wieku to zaledwie rok, a nawet kilka miesięcy, lecz Anastasia uwielbia wypominać ten fakt.

Barman przygotowuje po dwa shoty i stawia kolejno przy obu kobietach. Szatynka od razu uśmiecha się na ich widok. To nie tak, że jest alkoholiczką i nie widzi świata poza procentami, ale są one dla niej nierozłącznym składnikiem dobrej zabawy.

— Może napijesz się z nami? — zagaduje Ana, robiąc swoją popisową minę, a słowa kieruję w stronę barmana.

— Jestem w pracy — mówi nieśmiało oraz bardzo niepewnie. — Nie mogę pić w pracy — dodaje stanowczo, jakby właśnie toczył walkę z własnymi myślami. — Gdybym nie był w pracy... — zaczyna, a Molly szybko orientuje się, że to zmierza wyłącznie w jednym kierunku.

Pospiesznie wznosi toast i wypija zawartość obu kieliszków, aby móc dyskretnie ulotnić się z obszaru flirtu. Posyła przyjaciółce jednoznaczne spojrzenie oraz unosi ledwie zauważalnie zaciśnięte kciuki. Na ustach widnieje szeroki uśmiech, który nie ma zamiaru zniknąć.

Rozdzielają się, ale nie czuje się z tego powodu jakoś inaczej, nieswojo – wręcz przeciwnie. Molly to osoba, która potrafi świetnie bawić się we własnym towarzystwie. Żałuje tylko tego, że wypiła wyłącznie dwa kieliszki, bo ma ochotę na więcej, dużo więcej.

Zatrzymuje się pomiędzy spoconymi ciałami i zaczyna poruszać się w rytm muzyki. Jej biodra idealnie kołyszą się do mało ruchliwej piosenki, przyciągając wzrok niejednego klubowicza. Kobieta czuje na sobie wiele spojrzeć, w dodatku nie tylko facetów. Uśmiecha się zadziornie i nie przestaje. Unosi ręce i porusza nimi zwiewnie, pozwalając sobie na chwilę odlotu. Przymyka oczy i mimowolnie zagryza dolną wargę. Robi to tak seksownie...

Każdy jej ruch jest idealnie dopracowany – nie jest to jej pierwszy raz. Molly to osoba o twardym charakterze, której nie przeszkadzają przygodne relacje. Szybko zapomina o swoich znajomych, a w głowie pojawia się miejsce dla nowych przybyszy. Nie wierzy w miłość albo po prostu broni się przed nią na wszystkie możliwe sposoby. Nie jest jej potrzebna, dlatego woli ją odpychać.

Jej passa świetnego wrażenia w końcu ulega pogorszeniu, kiedy potyka się o własne nogi i robi kilka kroków do tyłu. O dziwo nie jest to wina butów, gdyż ma na sobie płaskie trampki – nie przepada za wysokim obuwiem, bo (jak to sama przyznaje) ciężko w nim uciekać, a kto wie, czy nie będzie do tego zmuszona.

Przeklina pod nosem, ale jest to wymieszane z cichym śmiechem. Odwraca się zaalarmowana, kiedy jej ciało uderza w czyjeś... w coś twardego. Jej wzrok pada na dobrze zbudowanego mężczyznę, co widzi nawet przez jego ciemną koszulkę, gdyż opina się znacząco na ramionach. Molly czuje się zaskoczona widokiem, który ma przed sobą. Od razu wpada jej w oko i już wie z kim spędzi dzisiejszy wieczór, a może nawet noc?

— Przepraszam — krzyczy w stronę nieznajomego, który przygląda się jej obojętnym wzorkiem. Kobietę przeszywa niepewność, której od dawna nie miała okazji gościć. To jeszcze bardziej ją nakręca.

— Cześć — wita się mężczyzna i kładzie dłonie na jej ciele. Nisko, bardzo nisko. Delikatny, choć tajemniczy, uśmiech wkrada się na usta faceta.

Molly nie traci czasu. Porusza się zachęcająco w rytm muzyki, ukazując swoje najbardziej kobiece wdzięki. Nie musi długo czekać na reakcję swojego towarzysza, gdyż ten szybko dołącza do niej i razem kołyszą się kusząco do piosenki.

Kobieta zbliża się do niego w taki sposób, że ich ciała nie dzieli żadna odległość. Stykają się w wielu punktach, przez co poczucie podniecenia jedynie wzrasta. Kiedy mężczyzna przejeżdża dłonią po jej zaokrąglonym tyłku, kobieta nie może oprzeć się przed wydaniem z siebie stłumionego jęku. Pragnie tego, tak dawno nie czuła przyjemności, a ma wrażenie, że z tym facetem skończy w samym niebie.

— Skarbie — szepcze nieznajomy prosto do jej ucha. Jego oddech łaskocze jej skórę, przez co przechyla głową w przeciwną stronę, dając mu dostęp do karku. Facet składa mokre pocałunki, które przyprawiają ją o masę dreszczy. Oboje czują napięcie, które najchętniej by po prostu wyładowali.

— Molly — poprawia go cicho kobieta, nie chcąc, aby używał takich określeń w stosunku do niej. Nie poczuwa się, żeby była jego skarbem czy innym „czymś", dlatego lepiej dla każdego, aby używał jej imienia. — A ty? — ciekawość bierze górę i pyta. Mężczyzna delikatnie się spina, ale stara się to ukryć przed nowo poznaną pięknością. Zatrzymuje się na moment i odgarnia z jej twarzy niesforne kosmyki ciemnych włosów. W tym świetle wyglądają one na wręcz czarne, a naprawdę są zaledwie brązowe.

— Jestem Mag — wyznaje krótko i patrzy wprost w jej oczy. Kobieta nie kryje swojego zaskoczenia oraz lekkiego rozbawienia.

— Mag? — odpiera wesoło. — Rzuciłeś na mnie urok?

— Niejeden — odrzeka, grając w jej intrygującą gierkę. Mruga kusząco w jej stronę i pociąga za rękę tak, że uderza w jego ciało. — Masz ochotę na coś więcej? — pyta bez zbędnych ogródek.

— Czy ja mam ochotę na coś więcej? — zadaje pytanie samej sobie, udając teatralne zastanowienie. Po chwili jednak oplata jego szyję rękoma i zbliża swoją twarz. Łączy ich usta w namiętnym pocałunku, który niesie za sobą także obmacywanie oraz bezgłośne jęki. Ich języki idealnie ze sobą współgrają, a ręce obojga błądzą energicznie po ciele drugiego. Mężczyzna zaciska palce na jej pośladkach, co wiążę się z jej głośnym piskiem, ulatującym prosto w jego rozchylone wargi. — Ach, tak — wzdycha rozkosznym głosem. — Mam ochotę na coś więcej — dodaje, nawiązując do jego wcześniejszego pytania. Uśmiecha się zadziornie, co Mag także odwzajemnia.

Oboje są mocno napaleni, dlatego nie zamierzają tracić ani minuty dłużej. Mężczyzna chwyta ją za dłoń i wyprowadza z klubu, przepychając się przez stado spoconych ciał, które w większości także pragną spełnienia. Mijając ochroniarza, puszczają mu „oczka", na co strażnik krzywi się znacząco. Najwidoczniej nie kręcą go przypadkowe seksy. Jego mina wyraźnie rozbawia dwójkę napalonych dorosłych, którzy energicznym truchtem wybiegają z lokalu, aby znaleźć się na chłodnej ulicy Sztokholmu. Od razu uderza w nich powiew rześkiego powietrza, które poniekąd powoduje ich trzeźwienie.

— Dobrą masz głowę do picia — zauważa z uznaniem Mag, lecz wiąże się to z rozbawieniem kobiety.

— Nie prawda — zaprzecza mimowolnie. — Mało wypiłam — tłumaczy krótko, a w jej głosie słychać małe zawiedzenie, smutek. Molly to osoba, lubiąca sobie wypić, a dziś nie miała ku temu dużej okazji.

— To wiele wyjaśnia — spostrzega żartobliwie.

— Gdzie mieszkasz? — dopytuje zaciekawiona, rozglądając się dookoła.

— A skąd pewność, że chcę zabrać cię do siebie?

— Sam to proponowałeś — odpiera niewzruszona, co skutkuje jego cichym śmiechem oraz delikatnym pokręceniem głową.

— W prawo — kieruje, po czym wyprzedza kobietę i prowadzi ich do swojego wynajmowanego mieszkania. Mężczyzna zainteresował się tą nieruchomością, kiedy zaczął coraz częściej zabawiać się z klubowiczami płci pięknej. W końcu musi gdzieś je przyprowadzać.

Zaprowadza Molly do jednego z bloków, a następnie wnętrza lokalu, którego jest chwilowym właścicielem. Kobieta rozgląda się zaciekawiona, patrząc na meble oraz ozdoby. Mimo wszystko w mieszkaniu nie panuje nowoczesność oraz ekskluzywne wnętrze. Raczej wszystko jest utrzymane w rozsądnej normie – Mag nie przemeblowywał tego lokalu, gdyż jest ono wyłącznie miejscem jego schadzek.

— Ładne mieszkanko — komentuje grzecznie Molly, opadając na jedną z kanap w salonie.

— A takie tymczasowe — odpowiada mężczyzna, drapiąc się po karku. Nie lubi rozmawiać o sobie, dlatego szybko ucina temat i podchodzi do swojej zdobyczy. Jego wzrok jest wygłodniały, ma nadzieję na znakomitą noc w towarzystwie młodszej kobiety. Różnica między nimi jest dość zauważalna i nie tylko w wyglądzie... dzieli ich całe siedem lat.

Mężczyzna jednym ruchem podnosi z kanapy Molly i sadza sobie na kolanach, sam zajmując jej miejsce. Kobieta oplata rękoma jego szyję, a Mag kładzie swoje na jej talii, sunąć w dół. Uwielbia ściskać okrągłe pośladki, a te należą do jego ulubionych. Dwudziestosiedmiolatka jęczy głośno, nie hamując swoich wewnętrznych odgłosów. Pozwala sobie na donośne dźwięki, nie przejmując się sąsiadami. Na jej usta wdrapuje się szeroki i bardzo kuszący uśmiech, kiedy mężczyzna zdejmuje z niej górną część garderoby. Krótki top ląduje na podłodze, a chwilę później koszulka Maga obok niego.

Molly od razu zauważa jego wyrzeźbiony tors i dotyka go koniuszkami palców. Jeździ nimi po czarnym tuszu, rysując od nowa tatuaże, które pokrywają całą jego klatkę piersiową. Kobieta ma słabość do wytatuowanego ciała męskiego, dlatego nie może oprzeć się przed składaniem mokrych pocałunków w tych miejscach. Jej zachowanie bardzo podoba się Magowi, który sapie coraz głośniej, kiedy kobieta zjeżdża buziakami niżej i niżej.

Holm dobiera się do jego rozporka i zwinnym ruchem rozsuwa go. Zdejmuje z niego niepotrzebne materiały, ukazując twardego członka. Oblizuje usta podniecona i chwyta go najpierw w dłoń. Porusza kilkukrotnie, lecz nie dostrzega zadowolenia na twarzy Maga, co ją delikatnie uraża. Postanawia bardziej się postarać. Schyla się nad jego kroczem i oblizuje całą długość jego przyrodzenia. Nie zaprzestaje, kiedy się kończy, a zjeżdża językiem jeszcze niżej, śliniąc jego jaja. Dopiero wtedy mężczyzna jednorazowo jęczy przez gardło. Molly uśmiecha się na jego reakcję i bierze członka do wnętrza buzi. Zasysa czubek, co cholernie mu się podoba. Jego rozmiar nie pozwala jej wziąć całej długość, dlatego nie próbuje. Nie zmusza się, nie widzi takiej potrzeby.

Porusza głową, sprawiając mu ogromną przyjemność, co czuje oraz słyszy. Jest z siebie dumna, kiedy zaczyna czuć słoną ciecz, ale doskonale wie, że to jeszcze nie jest spełnienie. Delikatnie się krzywi na niesmaczny posmak, ale nie przestaje robić loda.

— Molly — jęczy mężczyzna i agresywnie pociąga kobietę za włosy, podnosząc z kolan. Zmusza ją do pocałunku i sadza sobie na gołych nogach. Jednym, szybkim i bardzo zwinnym ruchem zdejmuje z niej spodnie oraz majtki. Jedyna część garderoby, która jej pozostała to biustonosz, jednak Magowi podobają się jej piersi ściskane przez jego materiał. Wyglądają o wiele bardziej jędrnie.

Mężczyzna nie zamierza informować jej o swoich postępowaniach. Gwałtownie wbija się w jej wnętrze, co skutkuje jej głośnym jękiem. Jest zaskoczona, ale równocześnie mocno podniecona. Oplata swoje ręce na jego szyi, aby nie spaść, gdyż jego ruchy nie należą do tych spokojnych.

Głośne jęki oraz gardłowe sapanie to coś, co na pewno dociera także do uszu sąsiadów. Ani Magowi, ani Molly to jednak nie przeszkadza. Rozkoszują się własnym towarzystwem, nie przejmując się niczym więcej. Liczy się wyłącznie dogodzenie; rozkosz, która jest coraz bliżej i lada moment eksploduje... 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top