Wstęp

Była ciemna noc jesienna. Już w okolicznej wiosce nie świeciło światło z żadnego okna przez wioskę ciągnęła się droga na której z daleka można było ujrzeć małe światełko. Pochodziło ona od karocy która podążała powoli drogą. W środku siedział starszy już człowiek, nosił mundur z jednym medalem, stary przyglądał się okolicy, choć okolica była martwa wtedy, pewnie rano okolica będzie tętnić życiem. Po czasie zatrzymali się pod starym pałacykiem, woźnica szedł wozu wysiadł i otworzył drzwi starszemu. Stary wysiadł wyjął bagarz popatrzył się na stary dworek. Budynek wyglądał na nie wielki  głownie drewniany lecz lekko podmurowany dworek szlachecki. Stary mężczyzna zapytał woźnice -wie pan coś o tym dworku- woźnica zapalił fajkę popatrzył na dworek i powiedział -mieszkała tu podobno jakaś rodzina niestety w trakcie wojny ewakułowali się. A rząd zabrał połowe dworku za kare...- Stary obrócił się w stronę woźnicy i z zapytał drobnym zaciekawieniem -a za co dostali?- woźnica -chuj wi plotki powiadają że rodzina nie służyła w armii nikt z nich. Za co oskarżono o sabotaż- stary popatrzył się na dworek -no cóż... życie- wyjął pieniodzę -dziękuje za transport dobrej nocy- woźnica przyjął pieniądz i powiedział -dobranoc- A stary poszedł do dworku. W przed pokoju był bałagan jakby świeżo ktoś coś  przeszukiwał lecz nikt tam od paru lat nie mieszkał. rozejrzał się odłożył bagarze i zapalił lampkę naftową . Wszędzie bałagan wszędzie też zakurzone. Postanowił przygotować sobie łóżko następnego dnia przygotuje się do sprzątania. Przed snem jeszcze rozmundurował się i schował mundur do szafy. W końcu położył się na łożu popatrzył przez chwile w sufit i zapadł w sen.


***

Nagle jakby pojawił się w lesie. Ciemno nic nie widać rozejrzawszy się nagle usłyszałał psy i zauważył światło. od razu ruszył do ucieczki, słyszał za plecami okrzyki i szczekanie psów po chwil zauważył nie wielki dom, postanowił bez rozmyślań od razu wejść do dom. Dom podobnie jak pałacyk był w stanie totalnego bałaganu rozglądał się za kryjówką gdzie co jest. Zauważył biurko chciał siegnąć do niego ale nagle zobaczył przez okno światło. Od razu ruszył w ucieczkę nadepnął na złą deską wpadł w dziurę już się nie wydostanie już się. patrzy się w góre nagle pojawiła się sylwetka  nie mógł rozpoznać twarzy... ubrana w mundur na który był nałożony płaszcz bez guzików. Płaszcz był stary i zaniedbany. twarz była spowita mrokiem jednak z sylwetki można było zobaczyć że twarz jest skierowana w strone starego, jak kostucha patrzy na ofiare tak na starego patrzy nie wiadomo kto to lub co to? Patrzyła się wyjął książkę popatrzył się i wskazał palcem. Palec był stary i zgniły jak trupa i stary szept usłyszał ''nie pozwól o mnie zapomnieć...'' i puścił książki które padły obok starego. dechy nie wytrzymali na których leżał zawaliły się, leciał przez ciemność bardzo szybko ciemność. 

Nagle wstał zebrał się na równe nogi rozglądnął się -to był sen- powiedział do siebie i cóż ubrał się umył następnie poszedł do skrzynki pocztowej. zaczął se przeglądać co dostał. List od urzędu popatrzył z drobnym zaciekawieniem i otworzył i zaczął czyta

 ''Szanowny Dimitrieyu Ściński
za zasługi dla państwa i za służenie w armii w wojnie Paralitevsko-Kajmańskiej. rząd Paralitvy podarowuje panu dom.''

po przeczytaniu tak se pomyślał co z starą rodziną się stało. Ale cóż zrobić musi coś zjeść. Postanowił ruszyć i kupić coś

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top