Stres niszczy

Przychodzę do kuchni wściekła znowu
Nie mogę odnaleźć się we własnym domu
Ręce same drogę właściwą znają
Na półkę śmiało, bez wahania sięgają
Tata w chodzi z miną zatroskaną
Wyjmuje z rąk tabletki, wcale ich niemało.
Pięć zabiera, jedna zostaje
Ojciec wodę do popicia daje
Łzy same z oczu zmęczonych lecą
" Tabletki same już cię nie wyleczą"
Słyszę głos rodzica, cichy, kochający
Nie chce mnie widzieć tak bardzo płaczącej
Ja wściekła, że innych w to mieszam, że taka słaba
Gdzie się podziała ta siła, odwaga?

Siła jest tu, w obejmującej mnie dłoni
Odwaga w ustach przyciśniętych do skroni...



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top