*32.Sukienka Ślubna*
Siedzę z Ewą w jej mieszkaniu i szukamy kota. Nieźle się schował, bo chyba już wszędzie szukałyśmy.
-Marco, gdzie ty jesteś?
-Nie uciekł?
-Wątpie, to gruby kocur
-Co to ma do rzeczy, nadal kot
-Nie wiem, poszukaj go jeszcze, ja idę do sąsiadki
-Ehh..w porządku -usiadłam na białej kanapie i poprawiłam włosy
Porozglądałam się chwile i w pewnym momencie usłyszałam cieniutki dźwięk dzwoneczka. Nachyliłam się i zauważyłam biały kłębek zbliżający się chwiejnym krokiem w moją stronę. Mały szary pyszczek wyłonił się zza ściany. Marco podszedł bliżej i usiadł około 3 metry ode mnie.
Kocur zasyczał i "nastroszył" się oddalając się od kanapy.
Do mieszkania z powrotem weszła Ewa. Dziewczyna spojrzała na kota, a potem na mnie. Uśmiechnęła się i złapała Marco, po czym usiadła z nim koło mnie na kanapie.
-Zasyczał na mnie
-Serio? Dziwne, nigdy na nikogo nie syczał
-Dużo osób było tutaj?
-Ty, moja sąsiadka, Luke i kilka moich znajomych, a co?
-Może dlatego,że przeważnie widuje tylko ciebie
-Nie wiem, chcesz pogłaskać?
-Nie dzieki, teraz nie chce, jakoś mnie do siebie nie przekonuje -odsunęłam się lekko
-Nie chce żeby mnie gdzieś podrapał
-Spoko, obcinam mu reguralnie pazury, aktualnie ma krótkie -dziewczyna lekko nacisnęła na łapkę kota, z której wysunęły się małe pazurki
-No dobra, ale i tak jak na pierwszy raz, nie chcę go dotykać
-Gdzie pojechał Remek?
-Do kolegi
-Aaa...kiedy Karol wróci do Warszawy?
-Nie mam pojęcia, miał być w Gdańsku kilka dni, a jest prawie miesiąc
-Wiesz.. fajnie by było gdybym się z nim lepiej poznała. Wiesz.. taki przyjaciel, np. jak Luke. Tylko,że Karol byłby bliżej.
-Podoba ci się, prawda?-zapytałam patrząc na jej blond włosy
-Tak, podoba mi się -spuściła głowę
-Jest taki..nie znam go, ale wydaje się idealny
-Mam z nim porozmawiać?
-Możesz, ale nie musisz
-Czyli udajesz, że nie chcesz, ale tak naprawdę chcesz?
-Dokładnie-zachichotała
Dzisiaj po raz pierwszy widziałam jak się uśmiecha od wczorajszej tragedii. To wspaniałe uczucie kiedy wiem,że w tym strasznym okresie może być szczęśliwa.
*
-Powinnam być częściej w ciąży -ugryzłam kawałek jabłka
-Co powinnaś?-Remek spojrzał na mnie i zmarszczył brwi
-No bo wiesz.. zero miesiączki, to takie cudowne
-Cudowne? Kolejne dzieci? Jeszcze jedno się nie urodziło, a ty chcesz następne-chłopak przewrócił oczami
-No, ale ty nie znasz tego uczucia, kiedy co miesiąc musisz siłować się z upiornym bólem i zmianą podpasek
-To używaj tamponów
-Nie lubię ich
-Dlaczego?
-Po prostu, wolę podpaski-wzruszyłam ramionami kończąc jabłko
-Nigdy was nie zrozumiem -Remi wstał od stołu i poszedł do toalety
Wyjęłam telefon i włączyłam wi-fi. Strasznie mi się tu nudzi, ale pozostane tu jeszcze z kilka dni. Za dwa dni Ewa z jej mamą chcą porozmawiać o pogrzebie. Po organizacji pogrzebu pojadę do domu.
**
Kilka minut temu dostałam sms-a od Kingi. W treści zapytała mnie, czy nie zechciałabym towarzyszyć jej w wyborze sukni. Szczerze? Nie za późno na wybór sukienki? A pozatym jestem teraz u Ewy, a ona mnie potrzebuje.
Zupełnie nie wiem co mam jej odpisać. Nobo jeżeli napisze,że sie zgadzam, to bede zmuszona zostawić Ewe samą z tym wszystkim. Ale jeżeli powiem, że nie, to chyba ją zranie.
Usiadłam na ławce w ogrodzie i spojrzałam na małą Klarę, króra bawiła się w piaskownicy.
Dziewczynka niczym się nie przejmowała, po prostu siedziała tam i lepiła zamki z piasku.
Mała spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Odwzajemniłam gest i odpisałam na sms-a.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top