Przyzwoitość #31

Nadszedł koniec mojej nocnej zmiany. Szwajcaria dała mi klucze do jednej z sal gdzie rozpocząłem przygotowania na wizytę pacjentki. Dałem również znać Francji gdzie ma się udać i ją pokierowałem. Widocznie jeszcze nie była w tej placówce.

Szczerze, w ogóle się tym nie stresowałem. Obiecałem sobie że potraktuje to po prostu jako mój obowiązek. Co prawda nikt mi już za to nie zapłaci, ale przynajmniej będę mógł pomóc.

"Dobrze skarbie, muszę kończyć. Niedługo wrócę."

"Uważaj na siebie." Odparł z troską. Pokręciłem głową gdy nagle usłyszałem lekkie pukanie do drzwi.

"Natürlich słońce. wybacz, ale mam pacjenta. Ich liebe dich Polen." Bez czekania rozłączyłem się. "Sie können eintreten." Powiedziałem po czym drzwi otworzyły się, a do środka wychyliła się właśnie ona. Uśmiechnąłem się ukrywając zaskoczenie jak bardzo jej wygląda uległ zmianie.

"Mogę?" Nieśmiało dopytała.

"Natürlich. Nie krępuj się." Zapewniłem. Odwróciłem się na moment aby jeszcze przygotować niektóre narzędzia do pracy.

"Długo zajmie to badanie?" Spytała nagle.

"Myślę że powinniśmy się z tym uwinąć w mniej niż.." gdy się do niej odwróciłem wszystko stanęło mi do góry nogami. Autentycznie osłupiałem.

"Allemagne?"

Ona. Ona..

"Allemagne!" Jej uniesiony ton wydarł mnie z szoku. Mrugnąłem kilkukrotnie.

"Ooh! Jak.. znaczy- dlacze- mam na myśli. Gratuluję!." Uśmiechnąłem się szeroko szczerze wewnątrz panikując. W życiu bym nie pomyslał że tutaj chodzi o ciążę.

"Dobrze się czujesz?"

"Ich? Ah Ja! Ja ja ja, totalnie, wszystko jest wspaniale." machnąłem ręką zgłupiały gdy mój wzrok znowu osunął się na już naprawdę zaawansowany brzuszek. Prędko wróciłem do kontaktu wzrokowego z pacjentką. Również spuściła wzrok patrząc na wypukłą część ciała. Zarumieniła się.

"Zapomniałam ci o tym wspomnieć, prawda?" Niepewniej spojrzała na mnie. Moja mina w tamtym momencie prawdopodobnie była warta śmiechu. Zupełnie się na to nie przygotowałem. Chwyciła się za czoło z ciężkim westchnięciem. "Wybacz Allemagne. Ostatnio nie potrafię się skupić na istotnych rzeczach, ja-"

"Nein nein, jest w porządku. Naprawdę rozumiem." Pośpiesznie zapewniłem nawet wysilając się na uśmiech. "To żaden problem. Nie przejmuj się."

Nastała cisza. Strasznie niezręczna z resztą. Nie miałem pojęcia jak powinienem zareagować, ani co jeszcze powiedzieć. 

"Moglibyśmy już zacząć?" Przerwała ciszę.

"Ah! N-natürlich. Naturalnie." Odparłem na co ona minęła mnie. "Proszę usiądź, a ja wszystko przygotuję." Zapewniłem.

Po kilku chwilach rozpocząłem badanie USG. Patrzyłem na monitor krążąc odbiornikiem po brzuchu. Nurtowało mnie tyle pytań. Dlaczego przyszła do mnie? Dlaczego ufa tylko mi?

"Na moje oko wszystko jest w całkowitym porządku. Zdrowa i dorodna dziewczynka."

Francja jednak była strasznie cicha. Nie wydawała się zbytnio chętna do rozmowy.

"A więc.. jeśli mogę zapytać-"

"Nie mieszać życia osobistego." Odezwała się. Przewidziała o co zamierzałem zapytać. Kto? Z kim spodziewa się dziecka. "Sam tak mówiłeś, pamiętasz?" Spojrzała na mnie. Szczerze zrobiło mi się trochę głupio. Odkaszlnąłem delikatnie wracając wzrokiem do monitora.

"Natürlich. Wybacz."

Nastała cisza. Chyba tylko dla mnie tak niezręczna. Nie potrafiłem potraktować jej jak każdego potencjalnego pacjenta. Nie umiałem przestać myśleć o tym całym fakcie. Musiałem się tego wszystkiego dowiedzieć.

Zerknąłem na nią kątem oka. Wydawała się zmęczona. Czułem że coś musiało się jej przydażyć. Nie widziałem też żeby przyszła tutaj z jakimkolwiek partnerem, ani z nikim innym. Choć może po prostu czeka na korytarzu.

Fakt że wszystko dobrze z dzieckiem też za bardzo jej nie ruszył. Po prostu przytaknęła co mnie zaciekawiło.

"Na wszystkich pacjentów się tak patrzysz?" Znów odezwała się na co ja wzdrygnąłem.

"N-nein, znaczy.."

"Nie musisz mi współczuć. Życie i tak nie jest sprawiedliwe." Odparła. Jej słowa naprawdę mnie zaskoczyły. Zmartwiłem się.

"Wybacz, ale nie za bardzo rozu-"

"Zatrzymałam je, dobra? Zatrzymałam." Jej oczy zaszkliły się, a głos nieco załamał. "Zatrzymałam to dziecko mimo że nigdy nie powinno było się pojawić. Nie wiem co będzie dalej, rozumiesz?"

Zszokowałem się tym co usłyszałem.

"Nie wiem co zrobię Allemagne. Po prostu nie wiem." Łzy spłynęły jej po policzkach, a ja postanowiłem zareagować.

"Hej. Hej hej hej, spokojnie. Co się stało? Dlaczego tak mówisz?"

Podniosła się do siadu wycierając twarz od łez. Rozumiałem że emocjonalność w ciąży to normalny symptom, ale jej słowa naprawdę mnie przejęły. Czy to znaczy że nie zaplanowała tej ciąży? Czy że ktoś jej coś zrobił? Mam nadzieję że nie ta druga opcja.

Oczywiście niezaplanowane dzieci jak najbardziej się zdążają. Moja własna córeczka jest tego najlepszym przykładem, jednak ja i Polen byliśmy na to nadal gotowi. Nie planowaliśmy tego, a jednak daliśmy sobie radę.

Francja jednak nie wydawała się na to gotowa. Chciała wiedzieć czy wszystko dobrze z jej dzieckiem choć nie okazywała do niego ani trochę sympatii.

Chwyciła się na brzuch z ciężki oddechem.

"Spokojnie. Nie możesz się tak denerwować, zaczekaj przyniosę ci wody." Wstałem od stanowiska gdy nagle poczułem mocny chwyt za nadgarstek. Mrugnąłem dwukrotnie spojrzawszy na nią.

"Nie idź." Jej głowa była spuszczona niepewnie. Przez chwilę milczałem, aż powoli puściła mnie. "Pardon ja.." 

"Co się stało" usiadłem z powrotem. Spojrzała na mnie zaskoczona choć nagle jej wzrok osunął się w dół. "Nie martw się. Pytam jako przyjaciel." Delikatnie zdjąłem rękawiczki. Westchnęła wycierając ostatnią łzę.

"U ostatniego lekarza.. ja.." Zaczęła choć trudno jej było wybrać słowa. Jej wzrok zaczął się rozglądać się ze zdenerwowaniem. Położyłem dłoń na jej ramieniu w geście wsparcia. Nie miałem pojęcia czego mam się spodziewać. Zachowywała się jakby doświadczyła traumy lub innego ciężkiego przeżycia. Jakby..

Się czegoś bała.

Wzięła głęboki wdech i wydech. "Mówiłam że nie chcę, a-ale on nadal.. On.." Zaczęła bawić się palcami. Moje serce stanęło na moment. Jej oczy znowu zaszkliły się wraz z trudem wypowiedzenia kolejnych słów. "A-allemagne Ja.. ja nie mogłam usunąć tego dziecka. N-nie byłam w stanie. Ja- ja nie wybaczyłbym sobie tego- p-przepraszam. Zawsze wszystko psuję. Jestem zupełnie sama. N-nie mam pojęcia co zrobię.." Znowu Zaczęła czkać.

Patrzyłem na nią z zupełnym przerażeniem. Francja donosiła dziecko z traumatycznego dla niej przeżycia. To było niedopuszczalne i okropne. Nawet jeżeli przez większość mojego życia była dla mnie udręką, nigdy nie życzyłbym jej źle, a tym bardziej tak tragicznie. Mój oddech stał się płytki, a serce przyśpieszyło.

Nie mogłem w to uwierzyć. Miałem ochotę po prostu znaleźć tego lekarza i nauczyć go przyzwoitości życia jakie jeszcze posiadał. Jaki normalny człowiek dopuściłby się czegoś tak okropnego.

Francja objęła sama siebie drżąc i nie ukrywając emocji. Widziałem jakie to było dla niej trudne. Płakała i widziałem że się bała.

"Frankreich, to nie jest twoja wina." Chwyciłem jej ramiona. "Ale musisz zgłosić to na policję. Ten człowiek nie może tak po prostu nie odpowiedzieć z swoje czyny."

"N-nan!" Odskoczyła z przerażeniem w oczach. Mrugnąłem kilkukrotnie po czym cisza wypełniła pomieszczenie.

"Spokojnie. Nie musisz się już bać." Zciszyłem ton. "Ten człowiek musi odpowiedzieć za swoje czyny. Proszę.. pozwól mi pomóc."

"Ty nic nie rozumiesz Allemagne." Spojrzała w moje oczy z pożałowaniem. "Ja sama się o to prosiłam.." łza spłynęła jej po policzku. Zwątpiłem analizując wyraz jej twarzy. Zupełnie nie wiedziałem już co myśleć. Westchnąła. "Zanim to się stało EU zwolnił mnie z pracy.. to od tego się wszystko zaczęło."

Zmartwiłem się na jej słowa.

"Tutaj wcale nie chodziło o lekarza.. Musiałam jakoś zdobyć pieniądze na utrzymanie więc szukałam sposobów.. w końcu byłam na skraju bankructwa nie mając jak spłacić długów, więc.." Spojrzała na swój brzuch. "Zaczęłam zarabiać poprzez prostytucję.." pociągnęła nosem. Doznałem szoku. "W pewnym momencie jeden klient zaczął mnie.. przymuszać.. dlatego zakwestionowałam.. " Przyznała że ściśniętym gardłem. "Od uderzenia o kant stołu urwał mi się film, a wtedy.." przelnęła ślinę.

Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę więc patrzyłem na nią zupełnie dotknięty.

"Po jakimś czasie dowiedziałam się o ciąży.." dokończyła.

"To niczego nie zmienia. W tego typu oferty też mają pewne zasady których klienci muszą się trzymać. To że on tak postąpił nie robi z ciebie winnej, rozumiesz?" Znów chwyciłem jej ramiona. Jej oddech nieco uspokoił się.

"T-to dlatego poprosiłam ciebie o pomoc.. Po tym wszystkim bałam się jakiegokolwiek bliższego kontaktu z innymi." Spuściła wzrok. "Nie chciałam być dotykana przez jakiegokolwiek lekarza, czy kogokolwiek kto oferował mi pomoc, a przez praktycznie całą ciąże ukrywałam się i unikałam wizyt  dlatego w końcu zaczęłam się o nie martwić.." polożyła dłoń na wypukleniu po czym odetchnęła. Uważnie słuchałem jej każdego słowa. Nadal ciężko było mi uwierzyć jaki koszmar musiała przechodzić tylko ze względu na problemy finansowe. Rozumiałem ją jednak. Na skraju bankructwa człowiek jest w stanie zrobić wszystko aby przetrwać każdy kolejny dzień, a jeśli nie miała pracy. Było to niestety jedyną nadzieją..

Westchnąłem. Naprawdę chciałem jej pomóc.

"Jesteś jedyną osobą jakiej jeszcze jestem w stanie zaufać." Spojrzała mi w oczy ledwo powstrzymując płacz. Byłem zaskoczony że nadal przestrzegała ustalonych wcześniej reguł między nami. Nie chciała być nachalna co naprawdę doceniałem i nie prosiła o współczucie na siłę.

Była zupełnie inną osobą..

"Naprawdę nie chcę twojego współczucia.. chcę tylko.. znów m-móc komuś zaufać."

"Rozumiem." Potarłem jej ramię. Nie wiedziałem co mam czuć względem niej. Żadnych bliższych uczuć napewno już między nami nie ma, jednak nie mógłbym jej tak zostawić. Tak naprawdę dziecko może przyjść na świat w każdym momencie, a ona nie ani pieniędzy, ani nikogo kto w razie potrzeby zawiózłby ją do szpitala.

Znowu zaczęła płakać.

"Hej.. spokojnie. Ja ci pomogę." Zapewniłem łącząc nasze spojrzenia. "Zapomnij o przeszłości. Teraz najważniejsze jest zdrowie dziecka i twoje. Postaram się pomoc jak tylko mogę, obiecuję."

Fakt że nie miała już nikogo kto mógłby jej pomóc naprawdę mnie dotknął. Była na skraju wykończenia nerwowego. Chciałem coś zrobić żeby wiedziała że nie jest sama.

Spojrzała na mnie pewniej z załzawionymi oczyma.

"M-merci Allemagne."

"Natürlich." Przytaknąłem. "Pomogę z finansami. O nic się nie ma-"

Wtuliła się we mnie przez co moje ciało doznało ciarek.

"Merci beaucoup!" Wydusiła z siebie na co serce nie pozwoliło mi postąpić inaczej niż odwzajemnienia gestu. Nie wyobrażam sobie być sam w takiej sytuacji jak ona. Musiała to naprawdę przeżywać.

Po kilku minutach wszystko uzgodniliśmy. Postanowiłem że Francja zostanie u nas póki nie urodzi. Wolałem dmuchać na zimne niż ryzykować życiem ich obojga.

Nie wiedziałem jednak jak zareaguje mój partner..

•••

Oto rozdział naprawdę wyjątkowy gdyż na prośbę ukochanego czytacza. Pozdrawiam serdecznie ❤💫
Dla was wszystko!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top