Przeprowadzka #46
Dni mijały a ja i Polen coraz bardziej przybliżaliśmy się do siebie, spotykaliśmy się i staraliśmy się nawzajem bardziej poznać, z czasem wpadliśmy na pomysł aby zamieszkać razem, narazie na próbę aby zobaczyć jak nam się będzie współpracować. Pomagałem mu właśnie przy wyciąganiu rzeczy z bagażnika.
- ostrożnie! To jest bardzo delikatne - powtarzał cały czas co mnie za każdym razem rozbawiało.
- oh? A od kiedy Pan taki ostrożny - zaśmiałem się a ten nie wyglądał na zadowolonego tymi słowami. Sam wziął ode mnie karton i przybliżył się do mojej twarzy.
- te rzeczy są dla mnie bardzo ważne, więc proszę, nie żartuj sobie teraz - dał mi buziaka po czym poszedł w stronę wejścia a ja pokręciłem głową i wziąłem kolejny karton. Zamknąłem bagażnik i również skierowałem się do wejścia.
- to chyba wszystko - stwierdziłem kładąc pojemnik na podłodze a polen zaczął się rozglądać.
- chyba tak...
- dostanę nagrodę? - uśmiechnąłem się pogodnie, na co ten odwrócił się do mnie.
- to zależy...
- hm? A dokładniej? - uniosłem brew z zaciekawieniem a ten przewrócił oczami. Pokazał na schody. Po chwili namysłu zrozumiałem co miał na myśli i westchnąłem z rozbawieniem. - słusznie...
Odrazu zabrałem się za zanoszenie rzeczy do góry, a ten spojrzał z zadowoleniem po czym poszedł do kuchni.
Polska
Podczas gdy Niemcy zanosił rzeczy na górne piętro postanowiłem przygotować dla nas herbatę. Poczułem jednak nagle szturchanie w nogę i chyba nie muszę mówić kto to był.
- No cześć - pogłaskałem go po pysku. - cieszysz się? No wiem no wiem - rozmawiałem z nim z zadowoleniem a ten machał ogonkiem ze szczęściem.
- A teraz dostanę? - usłyszałem nagle za mną i odwróciłem się z uniesioną brwią. - oczywiście, jeżeli to dla ciebie za wcześnie to nie-
Ucichł widząc iż podchodzę bliżej. Tak abyśmy mogli poczuć własne spojrzenia. Ten jakby spłoszył się gdy ja połączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku.
- musisz... - dokończył poprzednie zdanie po czym uśmiechnął się wpatrzony we mnie jak w obrazek. Nie mogłem zaradzić rumieńcom. Naprawdę trudno mi będzie się do tego przyzwyczaić, co prawda widzę że Niemcy stara się iść trochę do przodu ale ja potrzebuje jeszcze czasu, to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie i nie mam zamiaru się z tym pośpieszać, choć nie mogę powiedzieć, Niemcy jest najcudowniejszą osobą z jaką kiedykolwiek dane mi było się spotykać, jest taki subtelny i delikatny w każdym swoim geście, ma klasę i chciałbym na niego zasłużyć, ale... niestety nadal czuję się przy nim trochę nikim... - robisz herbatkę? - wybudził mnie z zamyślenia przez co wzdrygnąłem się.
- oh! T-tak.. tak.. tylko nie wiem jaką lubisz
Uśmiechnął się ciepło. - dla mnie to obojętne jeżeli zostanie zrobiona przez ciebie
Zarumieniłem się choć chwilę później odparskłem lekko śmiechem. - znowu się zaczyna? - spytałem wymownie.
- nie mam pojęcia o co ci chodzi - zrobił zgłupiałą minę, ja jednak wiedziałem że wie, chodziło mi o te flirty, wcześniej już z nim o tym rozmawiałem i wiedział że nie jestem za bardzo na nie odporny i zawsze pale buraka. Nagle jednak spojrzałem na psiaka który był obok nas i patrzył się równie zgłupiały jak swój pan co wymusiło u mnie śmiech.
- jesteś niemożliwy
- fakty ci się chyba pomieszały - odparskł na co ja się zaśmiałem, po chwili jednak naprawdę załapałem co miał na myśli i znów spaliłem cegłę a ten się zaśmiał.- za bardzo się stresujesz polen - pocałował mnie nagle w czoło a ja westchnąłem.
- wybacz... - zacząłem a ten delikatnie położył palec na moich ustach.
- nie masz za co przepraszać mój drogi, potrzebujesz więcej czasu a ja to rozumiem... pamiętaj że z niczym się nie śpieszymy - powiedział cicho łącząc ze mną czoło co było niezwykle przyjemne i dał mi tym do zrozumienia że jest gotów czekać aż będę na wszystko gotowy.
- dziękuję...
Po kilku minutach wypiliśmy wspólnie herbatkę i porozmawialiśmy o wszystkim, widziałem że Niemcy był bardzo otwarty jeżeli chodziło o moje koncepcje związane ze wspólnym mieszkaniem i bez problemu mogłem mu powyjaśniać jak wyglądają moje dni codzienne, co prawda on również musiał mi powiedzieć o swoich codziennych zajęciach abyśmy byli w stanie bardziej ze sobą współpracować, wyjaśnił mi również jego sytuację z dawną pracą i że wrócił na studia co od razu objaśniło mi ostatnie dosyć stresujące sytuacje.
Nastał wieczór a my właśnie wypakowywaliśmy moje rzeczy z kartonów, nagle Niemcy jednak założył śmiesznie jedną z moich par przeciwsłonecznych okularów przez co odparsknąłem śmiechem.
- głupek
- ale twój - odparł przystawiając się do mnie a ja pokręciłem głową z rozbawieniem.
- racja...
Po chwili znów nastała cisza a on zaczął znowu coś wygrzebywać, przez co znowu pokręciłem głową.
Niemcy
Gdy zacząłem głębiej doszukiwać się drobiazgów w kartonie wpadłem nagle na jakąś małą szklaną ramkę co mnie zaciekawiło, pomyślałem jednak że to pewnie najzwyczajniejsze zdjęcie i spojrzałem na polena który był zajęty drugim kartonem. Gdy nagle jednak odwróciłem zdjęcie na mojej twarzy pojawił się lekki szok, był to RON... wygląda na to że zdjęcie zostało zrobiona w czasach jego młodości szklana obudowa była popękana lecz zdjęcie było czarnobiałe, sama rzecz wyglądała na zadbaną, już chyba wiedziałem co miał na myśli wcześniej polen mówiąc mi że to dla niego bardzo ważne...
- hej... polen? - po chwili postanowiłem zacząć.
- hm?
Nastała cisza a on jednak przez dłuższą chwilę nie spojrzał w moją stronę, postanowiłem jednak zaczekać aby sam zobaczył. Nie wiedziałem na bardzo jak ja miałbym zacząć, wiem że nie jest to dla niego łatwy temat do rozmów.
Po kilku chwilach w końcu zerknął na mnie i momentalnie zobaczył co mam w ręce i od razu wyrwał mi ramkę z ręki przez co dosyć mocno skaleczyłem się wzdłuż dłoni i syknąłem a polen się przeraził.
- Boże, przepraszam j-ja nie-
- Nehmen Sie es ruhig, alles ist in Ordnung ( spokojnie, wszystko jest w porządku ) - zapewniłem a ten uklękną przy mnie z przejęciem i chwycił mnie przejęty za zranioną dłoń z której po chwili zaczęła kapać krew.
- Nein! es ist nicht in Ordnung, ich habe dich verletzt ( nie! Nie jest w porządku, zraniłem cię ) - zaczął swoim wspaniałym niemieckim a ja szczerze zmartwiłem się jego zachowaniem. - poczekaj, zaraz coś pora-
- polen... - chwyciłem go za policzek zranioną dłonią czule aby spojrzał na mnie i zamilkł. - naprawdę kocham gdy mówisz, ale niepotrzebnie się teraz tak przejmujesz, wszystko jest dobrze - uspokoiłem go z czułym uśmiechem a ten wydawał się zupełnie we mnie wpatrzony swoimi wspaniałymi oczami, po chwili jednak spojrzał na moją dłoń ze smutkiem co mnie rozczuliło. - nie martw się tak, to tylko małe skaleczenie...
- mam wyrzuty.. - westchnął odwdzięczając chwyt na swoim policzku i pocierać moją dłoń delikatnie.
- wiesz co, może koniec na dzisiaj.. powinneś odpocząć, dokończymy to jutro, co ty na to - wstałem podając mu drugą dłoń a ten z chwilą zawahania ją chwycił i wstał.
- pewnie masz racje...
W sekundzie zauważyłem jednak plamę krwi na jego policzku co mnie lekko rozbawiło - chwileczkę - przetarłem palcem jego policzek a ten zarumienił się uroczo.
Polska
Minęło kilka chwil a my byliśmy już gotowi do spania i leżeliśmy w sypialni patrząc się na sufit myśląc o wszystkim i o niczym. Nagle poczułem że Niemcy zaczyna bawić się moimi loczkami co mnie zaskoczyło.
- zawsze uwielbiałem te twoje loczki - szepnął cichym i stymulującym głosem a ja zaśmiałem się delikatnie z rumieńcem. Obróciłem się do niego, gdy ten westchnął ciszej.
- Polen - zaczął spokojnie. - wiedz że jesteś dla mnie naprawdę kimś wyjątkowym, zawsze byłeś.. i zawsze będziesz - spojrzał na mnie ciepło a mi na policzkach zawitały jeszcze większe rumieńce.
- Niemcy - uśmiechnąłem się I chwyciłem go za rękę. - ja czuję dokładnie tak samo... - ucałowałem go w czoło z troską po czym zasnęliśmy w swoich ramionach.
***
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top