Pizza #23

Zacząłem się nudzić. Oczywiście zrobiłbym coś produktywnego jeśli tylko mógłbym się ruszyć, ale nie mogłem więc mogłem tylko siedzieć i czekać i wdychać i rozmyślać...

Po chyba 30 minutach siedzenia i gapienia się w ekran telefonu usłyszałem otwieranie drzwi wejściowych.

- Jestem! - głos niemca wypełnił cały dom.

- no nareszcie, prawie tu zasnąłem.. - odparłem znudzony, a on wszedł do kuchni i położył siatki z zakupami na blacie.

- wybacz że tak długo ale była naprawdę długa kolejka - powiedział z uśmiechem, a ja westchnąłem.

- przynajmniej masz jakieś dobre usprawiedliwienie - zaśmiałem się na co on popatrzył na mnie z uniesioną brwią i zaczął wyciągać produkty z siatki.

- robiłeś już kiedyś pizze? - spytał z uśmiechem.

- nie.. chyba jeszcze nie - odparłem niepewnie. - czekaj pomogę ci - zakłopotałem się i pośpiesznie wstałem aby pomóc mu z rozpakowywaniem. Nagle jednak noga mi się nieszczęśnie osunęła, a gdy miałem już upaść na podłogę, Niemcy refleksyjnie i mocno mnie złapał.

- Achtung Polen! - odparł przejety.

Byłem w pozycji jakby leżącej, a on podtrzymywał mnie rękami na moim brzuchu. - nic ci nie jest? - spytał po chwili zmartwiony, na co ja zaskoczony spojrzałem na niego.

Po dłuższej chwili zauważyłem jednak że Niemcy zaczyna się niezręcznie uśmiechać..

chyba za długo się na niego gapiłem.

Odrazu się otrząsnąłem i stanąłem o własnych siłach po czym podrapałem się po karku zażenowany. - przepraszam ja-

- Polen nie masz za co przepraszać - przerwał mi rozbawiony. Poczułem chyba szczyt zażenowania.

- co cię tak śmieszy? - spytałem z uniesioną brwią. Było mi głupio.

- Entschuldigung, ja.. - zakłopotał się. - t-tylko rozbawiła mnie ta sytuacja, już się nie odzywam - powiedział z uśmiechem, po czym wrócił do rozpakowywania. Popatrzyłem na niego bez przekonania po czym próbowałem przejść aby stanąć obok niego i chwycić się płyty indukcyjnej.

Westchnąłem z ulgą bo mi się udało i spojrzałem przez okno. - jest dzisiaj naprawdę ładna pogoda - zacząłem gdyż nawet słońce się pojawiło. Niemcy po chwili również popatrzył na okno.

- zgadza się, prognoza mówi że przez temperaturę lód i śnieg zacznie się powoli roztapiać - odparł z uśmiechem patrząc na ptaszka który usiadł na parapecie, a ja zauroczyłem się.

- jaki słodziak - powiedziałem na co Niemcy zaśmiał się ciepło.

- wiosna zbliża się wielkimi krokami - odparł po czym popatrzył na mnie, a ja na niego.

- kocham wiosnę, jest wtedy tak kolorowo i idealnie.. - dodałem wpatrzony w jego błękitne oczy, a ten uśmiechał się i słuchał uważnie.

- i zwierzątka budzą się ze snu i ptaszki.. ćwierkają - dodał ze spokojnym uśmiechem również patrząc mi głęboko w oczy.

Niemcy

Gdy patrzyłem tak Polenowi w oczy widziałem w nich pewną potrzebę. Nie wiem jak to opisać ale czułem przyjemne uczucie w mojej klatce, jakby lekkie uczucie pożądania..?

Polska

Nagle przybliżył się bardziej do mojej twarzy, tak blisko że aż czułem jego spokojny i wysublimowany oddech, za to mój zaczął niekontrolowanie przyśpieszać.
- to zaczynamy - powiedział przyjemnym głosem, a ja nic nie odpowiedziałem, byłem jak w transie.

- c-co zaczynamy... - spytałem przełykając ślinę niepewnie, nie mam pojęcia co się ze mną dzieję, czuję że moje nogi są jak z waty a mózg przeciążony wszystkimi odczuciami i myślami.

Niemcy uśmiechnął się i zaśmiał delikatnie. Odsunął się nieco dalej. - zaczynami gotowanie - odparł, a ja wzdrygnąłem się zdezorientowany. Zaczerwieniony spojrzałem gwałtownie w bok.

Nastała cisza, a ja zacząłem się niepewnie przyglądać co robi Niemiec. - t-to w czym mógłbym ci pomóc? - spytałem, a on zaczął się rozglądać po produktach.

- mógłbyś umyć pomidory - odparł biorąc trzy pomidory i podając mi je.

- w porządku - uśmiechnąłem się i wziąłem je od niego, następnie ostrożnie podszedłem do zlewu i odkręciłem wodę.

Z tego co widziałem to Niemcy wziął się za tarcie sera, popatrzyłem na niego jednym okiem.

- lubisz mozarelle? - spytał nagle, a ja się wzdrygnąłem.

- lubię - uśmiechnąłem się patrząc na pomidory.

- gut, wolałem się spytać bo zazwyczaj z nią przyrządzam, bez niej to dla mnie nie pizza - dodał z uśmiechem, a ja popatrzyłem na niego z rozbawieniem.

- kapuje - zaśmiałem się, on po chwili również.

Odłożyłem obmyte pomidory na deskę do krojenia. - mogę je pokroić - zaproponowałem z uśmiechem, a Niemcy popatrzył na mnie z rozbawieniem.

- ciągnie cię do pracy co? - uniósł brew a ja przerzuciłem oczami.

- to tylko krojenie pomidorów, nic mi nie będzie.

Westchnął. - fein, tylko się nie pozacinaj, te noże dostałem od Bułgarii, on sam prawie odciął sobie palec przy krojeniu - powiedział trochę przejęty ale też rozbawiony, po czym ja sięgnąłem po jeden z nich i zacząłem kroić.

Szło mi to sprawnie, krojenie to chyba moje powołanie. - nie jest tak źle - odparłem po chwili, a on spojrzał na mnie.

- to tylko kwestia czasu - zaśmiał się.

- pewnie masz racje - również się zaśmiałem.

Zanim się obejrzałem pomidory były już pokrojone a Niemcy zabrał się za ciasto.
Nagle jednak obaj usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Wzdrygnęliśmy.

- ciekawe kto to może być.. - powiedział zaskoczony, a ja jedynie spojrzałem zaskoczony na niego. Gdy poszedł sprawdzić kto to, ja wpadłem na pewien pomysł. Zrobię już sos pomidorowy żeby miał mniej pracy, to przecież nie może być takie trudne, wystarczy tylko zmielić pomidory..

Niemcy

Postanowiłem pójść w stronę drzwi i sprawdzić kto to. Otworzyłem gdy nagle-

- Deutschland! W końcu cię widzę! Gdzieś ty był, nie odbierasz telefonów, nie odpisujesz na SMS'y i nie dajesz żadnych oznak życia! - nakrzyczała na mnie w drzwiach a ja jedynie stałem jak słup. - martwiłam się - przytuliła mnie po chwili a ja odwzajemniłem uścisk.

Musiałem trochę zaniedbać aktywność społecznościową i kontaktową, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. - verzeihen Österreich, nie wiedzia-

Weszła od razu bez zaproszenia do środka, nie miałem jej tego za złe, zawsze mówiłem że ma się tu czuć jak u siebie i wchodzić bez pytania.

- Jesteś w samą porę, robimy właśnie pizze, zjesz z nami? - zaproponowałem z uśmiechem zamykając drzwi.

- chętnie - odparła ściągając płaszcz i szalik. Po chwili namysłu jednak popatrzyła na mnie zmieszana. - chwila, wy? - spytała. - Ktoś tu z tobą jest?

- ja, mam pewnego gościa - odparłem, a Austria zaskoczona zdjęła kozaki. - czuj się jak u siebie - powiedziałem zapraszając ją w stronę kuchni, a ta zaśmiała się.

- ja, jak zawsze

- Niemcy! chyba zepsułem ci blender! - wzdrygnęliśmy się z Austrią słysząc zawołanie z kuchni.

- Przecież nie potrzebny jest do tego blender! - odkrzyknąłem przejęty a Austria popatrzyła na mnie zaskoczona.

- Polen? - zapytała a ja westchnąłem.

- Ja, Polen-

- Szybko bo zaraz będziesz miał pomidorowe ściany!!! - przerwał mi kolejny krzyk tym razem głośniejszy, czyli chyba sobie nie żartował. Pobiegłem więc do kuchni jak najszybciej, a Austria tuż za mną. Ujrzeliśmy Polena całego w pomidorach i blenderem w ręce.
Popatrzył na mnie zestresowany.

- eheh.. coś mi nie wyszło.. - powiedział zażenowany, a ja chwyciłem się za twarz i westchnąłem, za to Austria zaczęła chichotać. - oh! Cześć Austra..- przywitał się niepewnie.

- Hallo polen - odparła.

Postanowiłem podejść do Polena. - j-ja- naprawdę przepraszam Niemcy, chciałem ci tylko pomóc żebyś miał mniej pracy - zaczął panikować. Chwyciłem go za ramię z uśmiechem.

- spokojnie, każdemu może się to zdarzyć.

•••

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top